Królewski hołd

Czytamy w Ewangelii, że u żłóbka betlejemskiego pojawi i się Trzej Królowie, a upadłszy - pokłonili się Jezusowi. Uzna i w ten sposób zwierzchność Jego nad sobą, najwyższą Jego władzę nie tylko nad jednostkami, ale również nad społeczeństwami i ich kierownikami.

Są tacy, którzy przeczą tej zwierzchności Jezusa i Jego prawa nad życiem społecznym, zbiorowym. Są tacy, którzy nie uznają żadnego związku przyczynowego między społeczeństwem a Bogiem, więc i nie uznają obowiązków żadnych ze strony państwa wobec Boga. Ale rozum mówi, że związek ścisły tu istnieje, a Ewangelia to potwierdza, choćby w tym właśnie obrazie pokłonu Trzech Króli: w nich i przez nich przyświadczono tej prawdzie, że wszystkie narody mają służyć Jezusowi, układając swoje życie według Jego praw.

Bóg jest stwórcą całej przyrody i człowieka. Ten człowiek z konieczności natury łączy się z innymi, tworzy rodziny i społeczeństwa, współżyje i współpracuje z podobnymi sobie i na tej drodze osiąga osobisty rozwój i własne swoje cele. Tę skłonność nieodpartą dał człowiekowi Stwórca, On mu zaszczepił dążność do życia społecznego. On sam więc jest pierwszą przyczyną istnienia społeczności. Jak więc człowiek każdy ma bezwzględny obowiązek być religijnym, to jest: rozumowo poznawszy istnienie Boga, oddawać Mu cześć i praw Jego przestrzegać, podobnie i społeczeństwo. W tej kwestii - mówi Kościół słowami Piusa XI - "nie należy rozróżniać jednostki od zespołów rodzinnych lub państwowych, ponieważ jak jednostki, tak i ludzie, związani w społeczeństwo, niemniej znajdują się pod władzą Chrystusa. Toć jedno jest źródło zbawienia indywidualnego czy społecznego. Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni". Oto i odpowiedź na błędne twierdzenie, że zbiorowości ludzkie, państwa; wolne są od obowiązku oddawania w swoim publicznym życiu czci należnej Bogu.

Dziś się te błędy nie tylko utrzymują, ale i rozszerzają pod nazwą laicyzmu; ale jednocześnie rozprzestrzenia się zrozumienie dla prawdy, że zarówno każda jednostka jak i każda społeczność Bogu podlega[1]. Szerokie masy tęsknią dziś do oparcia współżycia na chrześcijańskich zasadach moralnych, na fundamencie sprawiedliwości i miłości, które są prawem Chrystusowego królestwa Dążą do tego nawet najwyższe władze najpotężniejszych narodów świata. Pisał przecież prezydent Roosevelt do episkopatu amerykańskiego (1941), że należy najlepsze siły i największe starania obrócić na stworzenie takiego ładu "w którym by duch Chrystusowy rządził sercami ludzi i narodów". Takiemu celowi ma służyć - według jego myśli - Organizacja Narodów Zjednoczonych. Gdy "narody będą chodzić w światłości Bożej" (Ps 109), poddając umysł i wolę Jezusowemu władztwu i prawu, dopełniony będzie obowiązek wobec Boga i osiągnięta ta miara szczęścia, która dostępna jest ludzkości na ziemi.

Jasne jest da nas, wierzących, ale przez nas dla innych jasne stać się powinno, że ludzkość bez boskości zdradza sama siebie, że bez religijnego wpływu na obyczaje, prawa i urządzenia zarówno nie spełnia obowiązku czci Boga w publicznym swoim życiu, jak i doczesnego swego dobra należycie nie zabezpiecza, bo ono właśnie domaga się ducha Chrystusowego w sercach. Dlatego w dobrze zrozumianym, doczesnym interesie społecznym narodów leży, by życie publiczne we wszystkich przejawach i w każdej dziedzinie wyrażało wobec Boga, nie obojętność niedorzeczną, ale słuszną i niezbędną uległość, która przystoi stworzeniu wobec Stwórcy i Prawodawcy. Nie jest to zaś uszczuplenie powagi państwa, ale właśnie jej utwierdzenie, gdy ono zamierza i przeprowadza uzgodnienie swego życia, swoich praw i urządzeń z myślą i wolą Bożą. Jeżeli Bóg chciał istnienia społeczeństwa i państw w stworzonym porządku rzeczy, to chce i tego również, by one podlegały Jego prawu. Gwiazda, która przywiodła trzech Mędrców do Jezusa kazała im się ugiąć przed Majestatem Bożym, tej woli Stwórcy była oznaką.

[1] "Bogu dzięki - oświadcza Pius XII w 1944 r. - minęły już czasy, kiedy nawoływanie do zasad moralnych i ewangelicznych odnośnie życia państw i narodów odrzucano z lekceważeniem jako brak poczucia rzeczywistości. Wypadki lat wojennych, które dopiero co przeżyliśmy, podobne poglądy zbiły na całego. Lekceważenie dla tego, co zwano brakiem realizmu, doprowadziło do strasznej rzeczywistości: brutalności, niegodziwości, zniszczenia i unicestwienia".