Król chrześcijańskich rodzin

Naród nasz, odzyskawszy wolność, pnie się do wielkości, chce być narodem nie na wymarciu, ale potężnym i mocnym, z otuchą czeka pomyślnego jutra.

Jedną z dźwigni podnoszącą nas ku wielkości jest niewątpliwie życie rodzinne narodu oparte na moralności chrześcijańskiej. Nie pomylił się pewien filozof pogański, który byt lub śmierć społeczeństwa wiązał ze stanem rodziny. Wszak z niej kiełkuje nowe życie, ona jak drzewo wypuszcza nowe pędy - ona wychowuje nowe pokolenia przyszłości. Zresztą losy potężnych niegdyś państw, dziś już nieistniejących, są dowodem jak niesłychanie ważną jest moralność życia rodzinnego.

Jezus-Król Swą władzą bierze w poddaństwo całego człowieka. Dlatego nie zostawił On i tej dziedziny na wartkim nurcie ludzkich namiętności, ale jako Najwyższy Prawodawca małżeństwo i rodzinę obwarował Swemi prawami.

Lecz nasi wolnomyśliciele nie chcą dopuścić królowania Jezusa w rodzinach naszych. Groźne fale niewiary podmywają jej religijny fundament i może nigdzie prądy bezbożne nie wywarły tak wielkich spustoszeń jak w życiu rodzinnem. Tu bowiem znalazły także silnych sprzymierzeńców w postaci nieokiełzanych ludzkich żądz wyzwalających się spod hamulca Bożych praw.

Rozpasaniu i moralnemu rozkładowi w rodzinie, rosnącemu w zastraszający sposób, przeciwstawił się energiczny głos Zastępcy Chrystusa, Papieża, który w swej encyklice o małżeństwie chce na nowo poddać rodzinę królewskim prawom Chrystusa.

Jezus jako Król zagarnął małżeństwo pod Swą władzę, gdyż uczynił je Sakramentem. Wraz z innemi Sakramentami oddał je pod rządy Kościoła. Z Jego woli jest ono także, obok innych Sakramentów, źródłem darzącem nas życiem nadprzyrodzonem. Pomieścił w niem także nieskończone wartości Swej Męki i Krwi. Wedle Jego planów małżeństwo to środek leczniczy i uświęcający małżonków. Chrystus wyposażył Kościół Swój Sakramentem Chrztu dla odrodzenia dusz z grzechu pierworodnego, Bierzmowaniem dla wlania męstwa w wyznaniu wiary - Eucharystją, gdzie zawarł Swą rzeczywistą obecność dla pokarmu duchowego - i inne dał Sakramenty - a w tym samym rzędzie postawił i małżeństwo. Bo chciał, by owoce Odkupienia wnikały przedewszystkiem tam, gdzie natura ludzka po grzechu pierworodnym nosi najcięższe rany.

Pan Jezus wziął udział w ślubnej uczcie w Kanie, by Swą obecnością uświęcić zaranie życia nowożeńców - i tu pierwszy cud zdziałał. Wedle Jego nauki Apostoł narodów, św. Paweł, nazywa małżeństwo wielką tajemnicą czyli wielkim Sakramentem. Ta nadnaturalna godność małżeństwa jest niejako królewską pieczęcią, która poręcza panowanie nad niem Jezusa.

Jezus-Król nadał życiu rodzinnemu Swe normy i prawa. Pierwszem takiem prawem jest nierozerwalność małżeńska. Bezbożnicy burzą dozgonną trwałość węzła małżeńskiego, rozluźniając go rozwodami. Tymczasem związek ten, raz ważnie zawarty, żadną ludzką mocą, żadnem świeckiem ani nawet kościelnem prawem rozwiązać się nie da. Dokonać tego może tylko śmierć.

Tak stanowczo wyrażają to mocne słowa P. Jezusa: "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza". Te słowa rozbrzmiewać dziś powinny po wsiach i miastach, po wszystkich rodzinach. Bo różne herezje i sekty, idąc na rękę niskim namiętnościom, dają możność rozbijania jedności rodziny. Jedynie Kościół Katolicki z niewzruszoną powagą, w imieniu samego Chrystusa, wciąż broni nierozerwalności małżeństwa. Bo takie prawo obwieścił Chrystus-Król: "Kto porzuci żonę swoją a inną bierze, cudzołoży - i który od męża rozwiedzioną bierze, jest cudzołóżcą".

Szermują wolnomyśliciele frazesem, że to prawo twarde, okrutne, krępujące wolność, ograniczające szczęście. Zgoda na to, jeśli uznają oni, że także siódme przykazanie "Nie kradnij" lub piąte "Nie zabijaj" jest okrutne i tamujące drogę do szczęścia. Wbrew tym fałszom, nierozerwalność jest dla życia rodzinnego ludzkości najwyższem błogosławieństwom. Tyczy to w szczególniejszy sposób niewiasty, którą rozwody upadlają i czynią z niej poprostu niski przedmiot zmysłów. O wiele większem niż dla małżonków jest nierozerwalność błogosławieństwem dla dzieci, którym dać życie i je wychować jest naczelną powinnością rodziców. W Rosji bolszewickiej, gdzie zaprowadzono rozwody, klęską publiczną stały się miljonowe gromady dzieci-włóczęgów, żyjących jak dzikie zwierzęta, bezdomnych, opuszczonych w nędzy; brakło im czułej opieki rodziców, których życie małżeńskie rozbiło komunistyczne prawo.

Taki to "raj" gotują ludzkości ci, co w imię szczęścia klin wbijają między małżonków i rozsadzają nierozerwalność małżeństwa.

W Polsce walka o chrześcijański charakter małżeństwa i życia rodzinnego toczy się od dość dawna. W obronie praw Chrystusowych w tej dziedzinie śmiało zabierał głos nasz Episkopat. Bo nie brak i u nas ludzi, którzy na modłę bolszewicką chcą przekształcić nasze katolickie rodziny, wnieść w nie rozkład i rozbicie. Chrystus, Który już raz wyniósł rodzinę z upadku i wywyższył z nieobyczajności pogańskiej, ma być Królem naszych małżeństw. Jego prawo ma być fundamentem naszych rodzin.

Jemu tron królewski wznieść winni nowożeńcy, gdy stają na ślubnym kobiercu - przed ołtarzem Jezusa-Króla wymawiając słowa ślubnej przysięgi - sprowadziwszy Go przedtem do serc w Komunji św. Jego też niech wiodą do weselnej uczty, jak ongiś nowożeńcy w Kanie. - On Król ma błogosławić ich dozgonną miłość i wierność małżeńską. Królować ma Jezus przez intronizację i poświęcenie się rodzin Najświętszemu Sercu Jego, co tak gorąco zalecają papieże i co z zapałem uczyniło już wiele rodzin w chrześcijańskim świecie.

Z Jezusem-Królem ma się poczynać nowe życie i z Nim należy je splatać w chwilach tak smutnych jak radosnych, pogodnych jak burzliwych. Na Jego prawach ma się trwale oprzeć życie rodzinne, a ubędzie wiele łez, które zalewają dziś świat, ucichnie wiele skarg i żalów rozrywających serca - nasz naród będzie się rozrastał potężnie w młodych, krzepkich pokoleniach. Nad ogniskami naszych rodzin, rozbłyśnie jasny promień szczęścia, gdy tam miłościwie panował będzie Chrystus-Król - przez Swoje prawa.