Koła Młodzieży Wiejskiej

Kto by kolwiek z wierzących katolików miał jeszcze dotąd jakie wątpliwości o działającym na szkodę Kościoła św[iętego] i Ojczyzny naszej dzisiejszym wiejskim ruchu młodzieżowym, ten pozbędzie się wszelkich złudzeń po przeczytaniu listu pasterskiego J.Em. ks. kardynała Prymasa Hlonda, wydanego w lutym [1936] r. pod tytułem: "O katolickie zasady moralne". Czytamy tam bez ogródek takie słowa: "Ruch młodowiejski pracuje w duchu bezbożnictwa, kłócąc chłopa z księdzem, rzucając hasła życia bez wiary i Boga, oraz propagując odbudowę kultu bóstw słowiańskich".

Oczywiście, tu i ówdzie mogą być wyjątki i uchylenia od tych radykalnych dążeń, zależy to bowiem od nastawienia miejscowego kierownictwa oddziału, ale to bynajmniej nie zmienia istoty rzeczy, gdyż kierunek danemu kołu nie miejscowe nadają siły, lecz z góry wytknięte programy. Te ugrupowania młodowiejskie mają albo właściwą sobie organizację ze specjalną nazwą, albo też należą w ogóle do "Centralnego Związku Młodej Wsi"

Na terenie państwa naszego najwięcej rozpowszechnione są koła "Wici", jako odłam Stronnictwa Ludowego, łączącego w sobie trzy dawne chłopskie partie polityczne. Toteż w miarę zmiany programu tegoż stronnictwa zmienia się i kierunek "Wici".

HASŁA "WICIOWCÓW". Do r. 1936 młodzieży wiejskiej polecano głosić hasło: "Rozdział Kościoła od państwa", choć go wcale nie rozumiała. Gdy zaś spotkało się z ogólnym protestem duchowieństwa i większej części uświadomionego włościaństwa, wówczas na walnym zjeździe w Warszawie w dniach: 7 i 8 grudnia 1935 r. trzy główne uchwalono wnioski: 1) Wywłaszczenie bez odszkodowania, 2) odrzucenie dążenia do rozdziału Kościoła od państwa i 3) rządzenie się w swej działalności zasadami chrześcijańskiej religii i moralności[1].

Ten trzeci punkt bardzo pięknie brzmi na papierze, ale w praktyce tu i ówdzie pomijany i bałamutnie rozumiany. Wystarczyła bowiem błaha jakaś okoliczność do wygłoszenia sprzecznych z tym punktem zapatrywań. Jedna np. z kobiet w artykule: "O społeczną świadomość kobiety", pisze:

"My koleżanki z Wielkopolskiego Związku Młodzieży Wiejskiej jesteśmy wszystkie religijne i księdza słuchać będziemy, ale tylko w sprawach religijnych, jednak w sprawach społecznych pójdziemy po drodze interesu szerokich warstw włościańskich bez względu na to, czy to będzie się tej lub owej jednostce podobało, lub nie, nie pomijając przy tym księży"[2].

A więc, gdy kapłan o Bogu naucza - słuchać go trzeba, lecz nie słuchać w sprawach społecznych, gdy nawołuje do jedności, zgody i współpracy wszystkich stanów dla dobra Ojczyzny, bo to jest sprzeczne z dążeniami separatystycznymi włościan, którzy sami sobie wystarczą do szczęścia, a innych warstw uznawać nie chcą. Czyż może być coś niedorzeczniejszego?

POLECENIA WŁADZ CENTRALNYCH. Towarzystwo Uniwersytetu Ludowego w Warszawie zachęca do intensywnej pracy na terenie wiejskim całej Rzeczypospolitej: tworzyć "Koła Młodzieży Wiejskiej", wychowywać i kształcić swych członków w duchu "szczerze wiciowym"[3]. W duchu "szczerze wiciowym", to znaczy odgrodzenia się całkiem od innych warstw w społeczeństwie i prowadzenie polityki na swoją rękę. A sianie w narodzie rozdwojenia i zamętu nie należy do zasad chrześcijańskiej moralności.

A wobec tego nic nie pomogą żale, wypowiadane na obradach Zarządu Głównego Związku Młodzieży Wiejskiej Rzeczypospolitej Polskiej pod adresem listu pasterskiego ks. kardynała Prymasa, że "ataki kleru są niesłuszne i niezawinione. Młodzież zorganizowana w Związku "Wici" stoi na stanowisku i pracę swą opiera o moralność i etykę chrześcijańską"[4].

STOSUNEK DO ŻYDÓW. "Wiciarze" z innymi warstwami w społeczeństwie łączyć się, jak mówią, nie potrzebują, ale za to chętnie wyciągają bratnią rękę w stronę żydów. A przecież dążenie takie szczególnie dzisiaj nie jest wskazane wobec powszechnego w kraju ruchu odżydzeniowego i obejmowania placówek rolniczo-gospodarczych przez ludność rdzenną i zasiedziałą na zagonie ojczystym. Tymczasem w końcu kwietnia [1936] r.[5] Naczelny Komitet Wykonawczy Stronnictwa Ludowego wydał okólnik, podpisany przez Macieja Rataja, prezesa i sekretarza naczelnego Józefa Grudzińskiego, w którym punkt drugi tak brzmi: "Stronnictwo Ludowe może współdziałać i tylko z takimi zgrupowaniami i organizacjami, które; wyraźnie i bez zastrzeżeń staną na gruncie demokracji, naprzykład: Polska Partia Socjalistyczna i Narodowa Partia Robotnicza!"

A więc, Naczelny Komitet Wykonawczy Stronnictwa Ludowego publicznie ogłasza, że innych ugrupowań w narodzie naszym nie uznaje i tylko z tymi dwoma łączyć się należy. Dotąd Stronnictwo Ludowe wypierało się łączności z żydami. Odtąd po urzędowym okólniku żadnych pod tym względem wymówek być nie może[6]. Zresztą ogół Polaków na długo jeszcze przedtem o tym wiedział, bo fakty z życia codziennego o tym nam mówiły. W Lututowie, miasteczku powiatu wieluńskiego, kiedy przed kilku miesiącami umarła prezeska koła "Wici", trumnę jej w żałobnym pochodzie na swych barkach nieśli Izraelici, a nawet sprawili jej suknię pośmiertną.

"CHRZEŚCIJAŃSKA" ETYKA "WICIOWCÓW" W PRAKTYCE. Codzienne fakty stwierdzają, że gdzie są zakładane koła "Wici", tam następuje upadek wiary i moralności. Już kilka lat po wioskach naszych istnieją, a dotąd żadną pozytywną pracą wykazać się nie mogą, któraby dążyła do podniesienia oświaty pozaszkolnej, dobrobytu i ulepszeń kulturalnych wśród włościan. Przeważnie w niedziele i święta w czasie głównych nabożeństw wycieczki i zjazdy urządzają, próby amatorskich przedstawień itd.

W której parafii nie ma kół "Wici", tam cisza i spokój, tam rozwija się pobożność wśród młodzieży, a gdzie są, tam zawsze jakieś awantury i publiczne zgorszenia. Ciche dotychczas miasteczko Złoczew pod Sieradzem stało się widownią niebywałego zdarzenia. Miejscowy proboszcz i dziekan nie zgodził się na to, aby w kondukcie pogrzebowym jednego z czynniejszych dawniej "wiciowców" brał udział niepoświęcony sztandar tej organizacji. Gromada, w której znajdowali się i żydzi, z hałasem wtargnęła do kościoła... Samowolnie uderzono w dzwony kościoła. Po czym opuścili kościół, aby na podwórku złoczowskiego krzykacza socjalistycznego, Pawlickiego, manifestacyjnie spalić na stosie wieńce pogrzebowe[7].

Duch "szczerze wiciowy", jak się wyraziło Towarzystwo Uniwersytetu Ludowego w Warszawie, wiele sprawia złego, zwłaszcza wśród młodzieży płci obojga... Owoce uświadomienia płciowego wszędzie można zauważyć...

24-letni młodzian chełpił się niedawno przed badaczami Pisma Św[iętego], że już 7 lat nie był u spowiedzi i zapowiedział, jako już w tym roku musi ze sobą skończyć, ale wpierw kilka niechętnych mu osób trupem położy. Ale nie zdążył tego dokonać, bo śledzony przez policję za kradzieże i osaczony przez nią, gdy widział, że ostrzeliwanie się nic mu nie pomoże, życie sobie odebrał. Mój Boże, tak mu było spieszno do grobu, okrytego hańbą krzywdziciela i samobójcy w wiośnie życia, a w niej poza uczuciem zemsty, nie miał widocznie żadnych innych ideałów. Jakie to przygnębiające!

ODRUCH SPOŁECZEŃSTWA. Ale, dzięki Bogu, powoli otrzeźwienie przychodzi. Dziś sami rodzice, co przedtem dzieci swoje namawiali do "Wici", przeglądają na oczy i mówią: "Myśmy księdzu nie wierzyli, gdy nas ostrzegał, a teraz sami patrzymy na spustoszenia w duszach naszych dzieci, dokonywane przez organizacje Młodzieży Wiejskiej!"

Sama nawet młodzież, jeszcze do gruntu nie zepsuta, wycofuje się z tej matni, w jaką popadła. W pewnej wiosce prezesem koła "Wici" był b. wygadany młodzian. Mógł całymi godzinami śpiewać hymny na cześć "Wici". Jako delegat był wysyłany na wszystkie zjazdy młodzieżowe. Dziś porzucił to wszystko, bo się przekonał, że zboczył z prostej drogi.

Obecnie już sama młodzież zgłasza się i prosi o założenie Katolickiego Stowarzyszenia. Jakże słuszne są słowa J.E. ks. biskupa Adamskiego w przemówieniu o zadaniach katolickiego ruchu wśród młodzieży[8], że głównym jego zadaniem jest wychowanie pełnego i konsekwentnego katolika, który twórcze siły, płynące z katolickiego światopoglądu, przenosi również i na pracę dla państwa. I dalej mówił: "Wspólna praca młodzieży z Kościołem nie jest dla niej ani hańbą, ani przeszkodą, ale chlubą... Nie potrzebuje dopiero szukać dróg, by swe siły i zapał młodzieńczy w odpowiedni sposób wyładować, dlatego też nie marnuje niepotrzebnie swych sił, jak inne organizacje młodzieżowe".

MŁODZIEŻY POLSKA! Idź z postępem czasu i cywilizacji. Nie wracaj do kultu bożków starosłowiańskich, bo te rzeczy już bezpowrotnie minęły. Ideał Chrystusowy niech ci będzie w życiu drogowskazem. I choćby już tylko ze względów patriotycznych, jeśli nie czysto religijnych, ukochaj tradycję praojców naszych. Wszak figury świętych i krzyże przydrożne, to były cechy wsi polskiej. To samo w swym sercu przechowaj.

Ukochaj wioskę rodzinną i przyczyniaj się do jej podniesienia "i dobrobytu. Jakżeż atoli twa wioska uniezależni się gospodarczo od obcych w kraju narodowości, jeśli ty sama na ich pasku chodzisz. Porzuć hasła radykalne i wywrotowe, obce całkiem naszej przeszłości historycznej, przeciwreligijne i przeciwnarodowe. W chwili bowiem śmierci kamieniem ci zacięży ten wyrzut, żeś rękę przykładała do upadku Wiary, tradycji i obyczaju polskiego.

[1] "Gazeta Grudziądzka" z dn. 23 I 1936, nr 10.

[2] "Gazeta Grudziądzka" z dn. 10 III 1936, nr 30, dodatek: "Dobra Gospodyni".

[3] tamże, z dn. 18 IV 1936, nr 46.

[4] tamże, z dn. 14 V 1936, nr 57.

[5] "Zorza" z dn. 17 V 1936, nr 19.

[6] "Socjalizm czysto polski już prawie nie istnieje. Istnieje w Polsc« i stanowi realną silę tjlko socjalizm ogólny (bez przymiotnika), w którym żydzi są bodaj główną si:ą". Tamże, art, "Czem jest dziś polski socjalizm".

[7] "Tygodnik Polski" z dn. 17 V 1936, nr 20.

[8] "Warsz. Dziennik Narodowy" z dn. 24 III 1936, nr 83.