Klątwa pijaństwa
Rycerz Niepokalanej 1/1947, grafika tytułowa artykułu: Klątwa pijaństwa, s. 41

Głos lekarza

Kto widział pacjentów klinik nerwowych - ten korowód młodych nieraz ludzi czujących się beznadziejnie wobec leczenia takiego opornego i zna przyczynę takiego stanu, ten już pod specyficznym kątem patrzy na rzekomo niewinne zakrapianie się alkoholem. Choćby z natury był najpobłażliwszym i nie kierował się strachem przed klątwą biblijną: "pijanice nie wejdą do królestwa niebieskiego", musi potępić nałogowe pijaństwo jako zespół chorobowy, który zahacza groźnie o problemy społeczne.

Najcięższym skutkiem, który winien być ostrzeżeniem dla pijaków, to fakt, że pijaństwo przestraja całą naturę i charakter.

Zrównoważony dotąd osobnik nabiera widomej nerwowej dzikości i nieludzkości. Zanika poczucie moralne, bierze górę samolubstwo, które staje się nieczułe i ślepe i głuche na bratnią niedolę i krzywdę. Zjawisko to zaobserwowała nauka, a śledzi dziś codziennie opinia publiczna, niestety bezradna.

U pijaków i pijaczek zaczyna też intelekt coraz więcej szwankować, bo, jak stwierdził Wachholc[1] chorobliwy egoizm i upadek krytycyzmu nie pozwala im szukać w sobie winy, lecz u osób trzecich. Psychopatologia zaobserwowała, że pijacy nałogowi z wielką nieufnością odnoszą się do osób życzliwych, odwodzących ich od nałogu; darzą natomiast bezwzględnym zaufaniem wspólników libacji, przed nimi odsłaniają swe serca, wyjawiają wszelkie tajemnice, często ze straszną szkodą dla siebie. W czasie okupacji prowokatorzy i szpicle żerowali na opilstwie polskim.

Pamięć pijacka traci oczywiście na swej dokładności. Dlatego, według Wachholca, ludzie wesołego towarzystwa stają się zazwyczaj nałogowymi kłamcami. By nie przyznać się do swego nałogu, przypisują swe niepowodzenia zmyślonym przyczynom. Zapomnienia o zgryzotach szukają w narkotyku alkoholowym. Tutaj znowu nie rzadko popadają w klątwę urojenia; sami oskarżają się o przestępstwa, które w danej chwili zajmują opinię publiczną, choć nie są ich sprawcami.

Dowiedziona też jest rzecz, że alkoholicy mają wzmożoną aż do zezwierzęcenia pobudliwość płciową, ach jak często spotykaną. Swym chorobliwym roznamiętnieniem budzą wstręt nieodporny u osób normalnych a trzeźwych. Lekarze sądowi wiele mogliby tu naopowiadać się, po rozprawach rozwodowych, wszczynanych właśnie z powodu takich przyczyn.

Nie chcę dalej rozpisywać się o innych częstych następstwach niepowstrzymanego nałogu pijaństwa, o chorobach umysłowych, o posępności opilczej przechodzącej w stan melancholii, o ostrym majaczeniu z drżeniem (delirium tremens), o obłąkaniach z omamami Korsakowa, by nie wmówić w niejednego czytelnika pijaczynę takowych schorzeń psychicznych. Zresztą miejsce dla tych nieszczęśliwych - już w szpitalu dla nieuleczalnych.

O wpływie pijaństwa na potomstwo należy uświadomić wszystkich rodziców i szykujących się do małżeństwa.

Alkoholizm stwarza wrodzony stan dziedzicznego obciążenia i degeneruje widomie rasę. Wystarczy przejść się dziś po szkołach, a tam usłużne grono nauczycielskie samo wskaże typy naprawdę tragiczne, bo dziedziczne obciążone z całym zespołem manifestujących się stygmatów popijackich - w oczach błędnych, w bełkotaniu, tumańskim wyglądzie i tępocie umysłu. Ach. korci zaraz przywołać kochanych rodziców - niech popatrzą na dzieło swych nałogów, niech publicznie zawstydza się, choć raz w życiu, w obliczu niewinnych ofiar. Badałem anamnezy[2] tysięcy rodziców epileptycznych dzieci - zeznania ich potwierdziły orzeczenie nauki, że padaczka - epilepsja objawia się u potomstwa pijackich rodziców. O, przy całym dzisiejszym uświadomieniu młodego pokolenia dowiedzą się wasi milusińscy całej tragicznej prawdy o dziedziczności, i narzekać będą na pewno na własne mamy i tatusie. I za nic nie chciałbym być w skórze takich przeklętych u Boga i u własnych dzieci rodziców.

Słuszną rzeczą będzie, gdy podzielę się za Wachholcem niewzruszalnymi zdobyczami eksperymentów nauki, dowodzącej, iż wszelkie objawy choroby z dobrodziejstwem inwentarza dziedziczenia i przelewania na potomstwo wlecze za sobą pijaństwo chroniczne. Nie z powodu nasilenia poszczególnych upojeń aż do nieprzytomności, ale właśnie z powodu systematycznego codziennego użycia alkoholu, choćby żadne z codziennych użyć wódki nie spowodowało upicia.

Dużo by można mówić o wpływie pijaństwa na stosunki społeczne i narodowe. Wiadome są dziś każdemu skutki towarzyskich pijatyk - trwonienie dorobku zaoszczędzonego, nienasyt wrażeń, żądza zabaw, a w braku funduszów szukanie dochodów z niegodziwych źródeł, z szabrownictwa, nawet z rabunku. Tu tylko poddam myśl, by wdrażać w psychikę rodaków te prawdy, iż w Ojczyźnie naszej klątwą ciążyły ponure okresy pijackie. Wtedy ojcowie nasi, w zaślepieniu pijackim brodząc, niczego mądrego nie poczęli, owszem wtrącili Ojczyznę miłą w otchłań nierządu i nierówności warstw społecznych, a nawet w niewolę.

[1] Leon Wachholc, prof. medycyny sądowej na Uniw. Jagiellońskim.

[2] Wywiady o pacjencie.


Pijaństwo ta klęska nie mniej straszliwa od innych również opanowała nasz naród. Nie ma w domu chleba, nie ma soli, ale litr z tą przeklętą gorzałą musi być. Dzieci z głodu usychają, chodzą jak cienie, ale ojciec co dzień upija się jak nie boskie stworzenie. Moi kochani, z pijaństwa wszystko zło wynika: morderstwo, złodziejstwo, przekleństwo i wszelkie gwałty i zemsty, bo pijanica wszystko wykona, na wszystko jest gotowy. Wszystkie te występne czyny szerzą się jak pożar pomiędzy naszym narodem, którego zdaje się, że żadna siła i moc, żadne kazanie kapłana nie powstrzyma, jedno ponowna kara Boża".

Antoni Zadrożny z Kurpiów