Wśród Międzynarodowego Akademickiego Kongresu misyjnego w Poznaniu na przełomie miesiąca września I października, który to Kongres gromadząc do "Zachodniej Stolicy Polski" piętnastu biskupów krajowych i zagranicznych i olbrzymią ilość działaczy misyjnych z całego katolickiego świata stał się naprawdę mocnym posunięciem sprawy misyjnej naprzód, a zarazem stanowi chlubną kartę w dziejach ziemi naszej - wśród tego Kongresu odbyła się rzewna uroczystość sprowadzenia Zwłok śp. kardynała Ledóchowskiego z Rzymu do Kraju i pochowanie ich w podziemiach Katedry poznańskiej.
Kardynał Mieczysław Ledóchowski - któż z Polaków nie zna tego mocarza duchowego, który na kartach dziejów Kościoła w Polsce złotymi głoskami się zapisał?
Niech sobie dalsze ilustracje opowiadają o obrzędach przeprowadzenia drogich Zwłok - my ku pokrzepieniu naszemu duchowemu życiu jego się przypatrzmy.
Śp. kard. Mieczysław Ledóchowski ujrzał światło boże d. 29 października 1822 roku w Górkach w Sandomierskim. Do szkół uczęszczał w Radomiu i w Warszawie. Już w najmłodszych latach cechowała go niezwykła pobożność i zapał do najświętszych spraw. Nie dziw więc, że mając lat 19 wstąpił do seminarium duchownego w Warszawie. Tutaj przez 2 lata przygotowywał się do wysokiego stanu, który zamyślał obrać, a były to lata pełne czystego zapału i miłych wspomnień. Następnie udał się do Rzymu, aby tam jeszcze pogłębić studia. A kończył je doktoratem z teologii i prawa. Wyświęcony w roku 1845 na kapłana, pierwszą mszę św. odprawił u grobu św. Piotra. Była to niejako zapowiedź przyszłych jego godności, ale równocześnie i przyszłych jego dni męczeńskich.
W Rzymie pozostawał jeszcze kilka lat, wszędzie dając dowody swego głębokiego umysłu i wielkiego serca. Papież Pius IX poruczał mu najrozmaitsze urzędy pełne trudnych ale i zaszczytnych obowiązków, dając dowód swego głębokiego dlań zaufania: był audytorem czyli radcą sądu duchownego w Lizbonie, był delegatem apostolskim w Kolumbii.
Dn. 30 września 1871 r. Pius IX mianuje go arcybiskupem tytularnym (bez diecezji), po czym otrzymuje święcenia biskupie. Nowe nań czekały jeszcze zadania. Już w tym samym roku Ojciec Św[ięty] powierza mu stanowisko nuncjusza w Brukseli. Na wysokim tym urzędzie pozostawał przez 5 lat, zyskując sobie zaufanie i poważanie ze strony rządu belgijskiego, a miłość u ludu. Stąd powołano go na stolicę arcybiskupią do Poznania. Zmarł był bowiem Prymas Przyłuski, a rząd pruski koniecznie na stanowisko to wysuwał swego kandydata - Niemca. Szczery przyjaciel polski papież Pius IX żadną miarą na podobne załatwienie sprawy zgody swej dać nie chciał. Wreszcie rząd pruski zgodził się na nominacje ks. Ledóchowskiego sądząc, iż jest on mało obeznany w sprawach polskich, gdyż cały czas przebywał zagranicą, a tym samem i mało niebezpieczny dla niemczyzny.
Dn. 4 kwietnia arcybiskup Ledóchowski odbył uroczysty wjazd do Poznania, a niebawem i do Gniezna. Od razu zyskał sobie sympatję swoich diecezjan. Sam ogromnie miłosierny - już w Rzymie należał do stowarzyszenia księży zajmujących się dziełami miłosierdzia - w wszelki możliwy sposób popierał działalność miłosierdzia chrześcijańskiego. W czasie cholery, jaka wybuchła po wojnie francusko-niemieckiej, sam chodził do domów i zaglądał do szpitali, niosąc pomoc. Pełen zaparcia się odwiedzał wszystkie zakątki swej diecezji wszędzie niosąc otuchę. Od niego to datuje się śliczne nabożeństwo majowe. Tymczasem czekały go walki, o których , zapewne nie myślał, przyjmując ster diecezji. Miał się stać męczennikiem sprawy katolickiej i polskiej.
Były to czasy tzw. kulturkampfu. Zwycięstwa odnoszone przez Prusy z niezwykłą szybkością nad Danią, Austrią, a wreszcie i Francją w r. 1870-71 zawróciły głowę dyplomatom pruskim, którzy zabrali się do walki z Kościołem. Walka ta rozpoczęła się od rozwiązania wielu zakonów. Następnie szkolnictwo oddano pod wyłączny nadzór państwowy.
Ale to było tylko wstępem do dalszych ustaw wymierzonych przeciw Kościołowi. Tak zw. "prawa majcz roku 1873 żądały od kleryków, by składali egzaminy z historii i literatury niemieckiej; aby seminaria duchowne podlegały nadzorowi rządu: aby proboszczowie byli zatwierdzani przez rząd. Ponadto trybunał królewski w Berlinie, a nie papież, miał mieć prawo sądzić biskupów. Grożono więzieniem i karami pieniężnymi a nawet pozbawieniem godności każdemu duchownemu, któryby się do tych ustaw nie zastosował.
Rzecz jasna, że podobne prawa musiały się spotkać z oporem biskupów, bo godziły w najświętsze prawa Kościoła św. Wydali oni odezwę, iż podobnych praw nigdy uznać nie mogą.
Tymczasem rząd pruski zdobył się na nowe gwałty. Zażądał od biskupów przysięgi, iż wspomnianych ustaw przestrzegać będą. Parafianom dał prawo obierać swoich proboszczów. Równocześnie wprowadził śluby cywilne, bez których ślub kościelny nie miał mieć żadnej wartości. Wreszcie wydalił rząd wszystkie zakony prócz tych, które zajmują się pielęgnowaniem chorych. Nauki religii w szkołach mieli odtąd udzielać nauczyciele świeccy, a nie księża.
Takie i tym podobne ustawy wymierzone przeciw katolikom wzburzały do głębi sumienia katolickie. Wierni stanęli mężnie przy boku odważnych swych biskupów i postanowili bronić zasad swoich, wolności sumienia i niepodległości Kościoła do upadłego. Rozpoczęła się długa walka między katolikami a rządem. W wirze tej walki stanął arcybiskup Ledóchowski.
Ustawy majowe bowiem nie oszczędziły i Wielkopolski, a nawet od Wielkopolski rozpoczęto wprowadzanie ich w życie.
Nasamprzód rząd nakazał wprowadzić naukę religii do szkół w języku niemieckim. Niebawem odebrał proboszczom prawo nadzoru i uczenia w szkołach. Prymas Ledóchowski rozporządził wówczas, aby księża poza szkołą uczyli religii. Gdy ponadto arcybiskup nie chciał zgodzić się na dodatkowe egzaminy kleryków z literatury i historii niemieckiej, rząd zamknął seminarium duchowne 1873 r., zakazując równocześnie uczenia nauki religii poza szkołą, a uczniom pobierającym ją zagroził wydaleniem ze szkoły. Nie pozwolono mu obsadzać probostw bez zgody rządu, na co Prymas się zgodzić nie chciał. Ostatecznie nastąpił cały szereg procesów wytoczonych arcybiskupowi przez rząd za niestosowanie się do przepisów majowych. Prymas procesów jako nieprawnych nie uznał, a gdy go skazywano na grzywny wysokie, płacić nie chciał. Nie wypłacano mu pensji arcybiskupiej, sprzedawano jego majątek, aby podjąć kary pieniężne, ale on został nieugięty i żadnym sposobem nie można go było zmusić, aby w jakikolwiek sposób uznał uroszczenia rządu. Wreszcie wezwano go do złożenia godności arcybiskupiej i grożono, że w przeciwnym razie rząd drogą procesu gwałtem go z urzędu usunie.
Arcybiskup odpowiedział, że nie rząd mu dał godność arcybiskupią i nie on ma prawo go składać z urzędu. Sam zaś nie widzi powodu, aby miał opuścić w najcięższej chwili swą diecezję.
Przeczuwał jednak następstwa tego pisma pełnego dumy świętej i godności. Niebawem więc zwołał obie kapituły gnieźnieńską i poznańską, wydał odpowiednie zarządzenia na wypadek jego nieobecności i pożegnał się serdecznie ze wszystkimi.
Rzeczywiście niedługo potem, 3 lutego 1874 roku przed świtem jeszcze został aresztowany w swoim pałacu i wywieziony do Ostrowa, gdzie w więzieniu pozostawał przez 2 lata. Ciężkie to były miesiące! Diecezja pozostała bez pasterza, który w więzieniu celę zamiatał!...
A rząd niebawem ogłosił wyrok sądowy skazujący go na utratę stolicy arcybiskupiej i wezwał kapituły, by nowego dokonały wyboru. Kapituły jednak wzbraniały się rozkaz ten spełnić. Smutne te dni przerwała radosna wieść z Rzymu: 15 marca 1875 r. Pius IX ogłosił arcyb. Ledóchowskiego kardynałem. Tymczasem dopiero 2 lut. 1676 r. powiadomiono Kardynała przebywającego wciąż jeszcze w więzieniu, że jest wolnym, żądano jednak pod groźbą fortecy, aby opuścił swą archidiecezję.
Kardynał tajemnie został wyprowadzony z więzienia, po czym opuścił granice Niemiec i udał się do Rzymu.
Tutaj zgotowano mu iście królewskie przyjęcie. Wszyscy uczcili w nim mężnego wyznawcę i nieugiętego męczennika za wolność Kościoła. Zbyt droga była mu jednak jego archidiecezja, by mógł ją opuścić zupełnie. Z Rzymu więc dalej kierował jej sprawami, za co mu rząd pruski wciąż nowe wytaczał procesy, iż "przywłaszczał sobie prawa biskupie". Co więcej, władze pruskie zażądały od rządu włoskiego wydania sobie Kardynała. Wtedy na zaproszenie Ojca Św[iętego] zamieszkał w Watykanie.
Jeszcze go czekały duże zadania, ale i ogromne zaszczyty.
W r. 1892 zamianował go Ojciec Św[ięty] prefektem Kongregacji Propagandy wiary św. i na stanowisku tym pozostał aż do swej śmierci w r. 1902. Było to stanowisko bardzo odpowiedzialne, a po Ojcu Św[iętemu] najwyższe w Kościele, gdyż dawało prawie nieograniczoną władzę nad placówkami w krajach misyjnych.
Zwłoki Kard. spoczęły na cmentarzu rzymskim Campo Verrano. Jego serce co tak bardzo ukochało Wielkopolskę, wróciło jednak do kraju i uroczyście pochowane zostało (24 września 1902 r.) w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej w katedrze gnieźnieńskiej.
Był bojownikiem najświętszej sprawy, wolności Kościoła i złączonej z nim nierozerwalnie polskości. Był duchem mocnym, który do męstwa zapalać zawsze będzie!