Jasna ścieżka poprzez wieki
Drukuj

Słyszy się zarzut, że chrześcijaństwo wzrosło i zakwitło w ciemnych wiekach nieświadomości i że Kościół chciałby nas do nich zawrócić.

Tu nie poprzestałem na czytaniu nowoczesnych ogólników; przeczytałem trochę historii. A w historii znalazłem, że chrześcijaństwo, dalekie od przynależności do ciemnych wieków, było jedyną ścieżką poprzez ciemne wieki która nie była ciemna. Było ono jaśniejącym mostem łączącym dwie jaśniejące cywilizacje. Jeśli ktokolwiek mówi, że wiara powstała w nieświadomości i dzikości, to jedyna odpowiedź na to jest prosta: to fałsz. Powstała ona w cywilizacji śródziemnomorskiej w pełni lata rzymskiego cesarstwa. Świat roił się od sceptyków, a panteizm jaśniał jak słońce, gdy Konstantyn przybijał krzyż do masztu. To prawda, że potem okręt poszedł na dno: ale dziwniejsze jest to, że okręt znów wypłynął na wierzch, odmalowany i lśniący, a zawsze z krzyżem na szczycie. To jest zadziwiająca rzecz, jakiej dokonała religia: zatopiony okręt zamieniła w łódź podwodną. Arka żyła pod ciężarem wód. Pogrzebani pod szczątkami klanów i dynastii, powstaliśmy i przypomnieliśmy Rzym. Gdyby nasza wiara była zwykła zabawką gasnącego cesarstwa, to poszłaby w noc razem z nim, i gdyby wypłynęła kiedykolwiek cywilizacja z powrotem (a wiele cywilizacji nigdy nie wypłynęło) to z pewnością pod jakąś nową, barbarzyńską flagą. Ale Kościół chrześcijański był ostatnim życiem starego społeczeństwa i pierwszym życiem nowego. Zebrał on ludzi, którzy już zapomnieli jak się robi łuk i nauczył ich wynaleźć łuk gotycki. Słowem, największą niedorzecznością, jaką można powiedzieć o Kościele, jest zarzut wyżej przytoczony. Jak można powiedzieć, że Kościół pragnie nas zawrócić do ciemnych wieków? Kościół był jedyną rzeczą, która kiedykolwiek nas stamtąd wyprowadziła.

K. G. Chesterton
(wyjątek z "Ortodoksji")