Jaki pożytek z cierpienia?

"Osservatore Romano" zamieszcza w korespondecji swojej z Vichy, we Francji, list pewnego wybitnego francuskiego lekarza, J. A., który po trzydziestu latach rozłączenia z Kościołem powraca znowu na Jego łono.

Lekarz ów opisuje, jak to już od lat studenckich pod spływem złych książek zerwał z Kościołem i wiarą. Nic się w tym względzie nie zmieniło u niego i w późniejszym wieku. Aż nagle, kiedy to w pełni zapału oddawał się pracom swego zawodu, spotkało go wielkie nieszczęście, jakiem była śmierć jedynego, ukochanego sześcioletniego synka. Matka, która była zawsze wierząca i wychowywała dziecko w duchu religijnym, w czym jej mąż nigdy nie przeszkadzał, wpajała w nie szczególną cześć dla św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Od trzeciego roku życia miało dziecko zwyczaj sypiania z ukochanym obrazkiem i relikwią św. Teresy pod poduszką. Gdy straszna epidemia tyfusu, która zdziesiątkowała dzieci tego miasta, nawiedziła dom lekarza, zdwoiła matka swoje modlitwy do św. Teresy. Cztery lub pięć dni przed śmiercią oznajmiło dziecko matce, ze czuje w pokoju przedziwny, miły zapach, który też wdychało pełną piersią. Lekarz pisze, że wyklucza możliwość złudzenia u dziecka swego, które też rzadkością jest u dzieci w tym wieku. Gdy dziecko konało i zrozpaczony ojciec ostatnie jeszcze czynił wysiłki, by je ratować, zauważył jak zwróciło oczy ku niebu; oczy nabrały wyrazu niesamowitej szczęśliwości i zarazem zdziwienia i jakby lęku. Uśmiech ten na bladem obliczu dziecka trwał przez długą chwilę i zgasł, jak umierający promień słońca.

Ojciec pytał się: Co ono widziało? Odpowiedzi na to nie umiał sobie dać, tylko czuł, jak jakaś tajemnicza siła jednym potężnym skinieniem sprawiła, że powróciła mu wiara, która nie dopuszczała więcej dawniejszej jego krytyki

Gdy zwłoki dziecka złożono w salonie na katafalku, zaczął pokój napełniać się pięknym subtelnym zapachem polnych kwiatów podczas gdy znajdował się w pokoju jeden jedyny kwiat, jak to stwierdza wyraźnie lekarz.

List swój kończy p. J. A. tymi słowy:

"Daleki jestem od wszelkiego faryzeuszostwa; będę i jestem wierzącym i praktykującym, by złączyć się z moim aniołem. Śmierci życzę sobie jak najrychlej. W oczekiwaniu jej postanowiłem być chrześcijaninem i katolikiem, lecz nie połowicznym.

Gdy nie mam już więcej syna to mam nadzieję, że od nieba otrzymam energię, która pozwoli mi doskonalić się coraz bardziej w wierze i życiu wedle zasad nakazanych przez Boga.

Św. Teresa jest potężna; ona mnie nagięła do pokory nakazywanej przez Kościół".