Ciężko doświadczało mnie niebo w [1937] roku. Po. ciężkiej szkarlatynie, po dwóch miesiącach zachorowałem na żółtaczkę. W czasie tejże i płuca uległy chorobie, na moje nieszczęście nie zauważone przez leczących doktorów. Po wyjeździe z domu, gdzie tak troskliwie opiekowano się mną, zamawiano Msze święte, odmawiano litanie i koronki, wróciłem do zwykłej pracy. Po krótkim czasie odczułem chorobę płuc, która niezauważona i nieleczona przeobraziła się w gruźlicę. Po wyjściu od lekarza, który po prześwietleniu zaznajomił mnie ze strasznymi postępami choroby, zaświtała mi myśl samobójcza. Gdy w moim pokoju, spojrzałem na fotografię najdroższej mej matki, a potem na odznak Sodalicji Mariańskiej przypięty do mej piersi, poczułem dziwną wewnętrzną ufność.
Znalazłem się w kościele... dusza moja modliła się... "Twoja wola Panie, niech się stanie"...
Wszystkie moje oszczędności rzuciłem w wir leczenia, ale za mało było. Rodzice wysłali na dalsze leczenie. Docent Uniwersytetu Poznańskiego dr Jasiński robił wszystko co mógł bez względu na koszta, ale w rezultacie wstrzymał tylko na pewien czas postępy choroby przez zastosowanie odmy. Było źle. Jedyną nadzieję miałem w Bogu i Matce Jego jako Sodalis Marianus.
Rodzina moja jest oddana opiece Sercu Jezusowemu - rozpoczęła więc błagalne prośby. Wszak już raz Bóg wysłuchał nas, uzdrawiając śmiertelnie chorą matkę. Jedyna, droga siostra przysyłała mi "Rycerza" i "Posłańca" z różnymi modlitwami i nowennami: przysyłała mi także wodę cudowną z Lourdes. Miałem straszne ataki kaszlu i krwią plułem... Gdy piłem wodę ataki mijały. Modlitwa, Wiara i woda z Lourdes uzdrowiła mnie. Dziś fotografia płuc jest czysta, jestem więc zdrowym choć pod czujną opieką lekarzy, bo organizm słaby, ale wiara silna. Dzięki Ci Boże i Matko Święta, opiekuj się dalej mą rodziną. Ogłaszam to w podzięce i dla otuchy wątpiącym.
W związku z powyższym stwierdzam, że p. W. leczył się u mnie na daleko posuniętą gruźlicę. Przez me usilne wysiłki uzyskałem jedynie nierozszerzanie się ogniska choroby. Nie z powodu mych leczniczych zabiegów, bo nagle p. W. wyzdrowiał. Fotografia płuc daje obraz czysty. Wiara mego pacjenta, który w nieświadomości, w atakach kaszlu, zalewał płuca wodą z Lourdes była cudownym i niezwykłym lekarzem. Schylam głową i proszę o łaskę Wiary dla siebie. | (-) Docent U.P. doktor Jasiński