Groźne ostrzeżenie dla ludzkości
Drukuj

Mane, tekel, fares

"La Documentation Catholique" podaje szereg listów i przemówień pasterskich, skierowanych przeciwko komunizmowi. W listach tych zabiera głos Episkopat: niemiecki, argentyński, austriacki, kanadyjski, angielski, węgierski, irlandzki i holenderski. Kwestie przez nich poruszane są bardzo aktualne. Przytoczymy w streszczeniu list J. Em. Ks. Kardynała Innitzer’a, biskupa Wiednia.

"Znęcanie się nad chrześcijanami wchodzi już do tradycji. Począwszy bowiem od czasu pierwszego męczennika św. Szczepana, aż do dzisiaj, katolicy nie mają spokoju. Przecież jesteśmy świadkami, jak w wyrafinowany sposób, nieludzko traktuje się życie człowieka. Przychodzą nam na myśl czasy Nerona. Jakiż to wstyd dla cywilizacji! Przed każdym, który zachował Wiarę w Boga stawia się alternatywę: bluźnić Bogu, albo umrzeć! Wypędza się zakonników z klasztorów i okrutnie morduje. Nawet biskupi, którzy z obowiązku pasterskiego muszą przebywać między wiernymi, padają ofiarą piekielnej nienawiści.

Strasznej dopuszczają się zbrodni w stosunku do nas - chrześcijan.

W ohydny sposób znieważają to, co dla nas przedstawia największą świętość: Chrystusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie; niszczą obrazy Świętych i przedmioty służące do sprawowania kultu religijnego. Cała ta kampania zbrodnicza, nawiasem mówiąc, prowadzona jest systematycznie.

Wypadki jawnego bolszewizmu w jednym kraju są przygrywką do tego, co dzieje się, chociaż w sposób ukryty, w innych państwach. Wszędzie bowiem walczy się przeciwko prawowitemu porządkowi, przeciwko religii; ruch bezbożniczy nerwowo rozciąga swoje piekielne szpony...

Wypadki, jakie zaszły w Hiszpanii, są groźnym dla nas ostrzeżeniem; jest to: mane, tekel, fares - dla całej ludzkości.

Chociaż jeszcze nie płoną nasze świątynie, nie prześladuje się jeszcze kapłanów i zakonników w naszym kraju, mimo to musimy z trwogą zadać sobie pytanie: czy możemy przewidzieć wypadki dnia jutrzejszego?

My chrześcijanie w tak groźnej chwili nie powinniśmy rozpaczać. Jeden rzut oka na historię Kościoła wlewa w nasze serce otuchę. Były czasy podobne do dzisiejszych; zdawało się, że ludzkość w tym szale prześladowczym dochodzi do ostateczności. Jednak - katolicyzm zwyciężył, gdyż Opatrzność Boża czuwa nad nim.

Historia roztacza przed nami obraz walki ciemności piekielnych ze światłością - Chrystusem. I w dobie obecnej trwa nadal ta walka, ale w formie zmienionej. Walczy się dzisiaj pod pozorem światła przeciwko prawdzie świetlanej; pod pokrywką chrystianizmu "pozytywnego" występuje się przeciw istotnemu, prawdziwemu chrystianizmowi. Te nowe formy walki ciemności ze światłością ujmujemy w słowach: komunizm i bolszewizm.

Bolszewizm zorganizował kampanię bezbożniczą i z całą usilnością za pomocą wszelkich środków dąży do przeszczepienia swych haseł na grunt państw całego świata. W roku 1935 Moskwa rozrzuciła po Europie 11.000.000 książek ateistycznych, wydanych w sześciu językach.

Jak się zachowują w tej walce ludzie ochrzczeni i należący po większej części do Kościoła katolickiego?

Widzimy ich w orszaku agitatorów komunistycznych. Kroczą w szeregach z tymi, dla których chrystianizm jest rzeczą obojętną, albo co więcej, przedmiotem nienawiści.

Z tego wszystkiego wypada powiedzieć, że ludzkość jest zaślepiona - nie widzi źródła zła.

Otóż pamiętajmy o tym, że pojawienie się gwiazdy bolszewickiej Moskwy jest oznaką krwi, nienawiści i ognia.

Lecz jest także inna chmura, ciemniejsza, groźniejsza, a wielu jej nie dostrzega. Tą chmurą, która grozi nam burzą przewrotów religijnych i politycznych, to niesprawiedliwość społeczna.

Do tego bowiem doszło, że jednostki, firmy i przedsiębiorstwa występują pod nazwą chrześcijańską, jakkolwiek, sposób ich życia i postępowania, odbiega od zasad Chrystusowych. W czasach bezrobocia i nędzy - wykorzystują biednych robotników; myślą, że uda im się złowić rybę w mętnej wodzie. Tymczasem, biedni robotnicy, zmuszeni skrajną koniecznością, walczą z takim nadużyciem. Co prawda wielu z nich działa pod osłoną chrystianizmu, by przez to uśpić czujność katolickiego społeczeństwa. Natomiast inni otwarcie występują przeciwko chrystianizmowi. Kościołowi i jego przedstawicielom.

Niesprawiedliwość społeczna sprowadza przeto wielkie niebezpieczeństwo na Kościół i Ojczyznę.

Należy zatem zawrócić do praktykowania sprawiedliwości, wziąść pod swoją opiekę biednych i uciśnionych, walczyć z wyzyskiem, który w dobie dzisiejszej stał się tak powszechnym.

Ponieważ spotykamy dzisiaj jednostki, które dla chwilowego interesu przybierają postać chrześcijanina, a nawet na zewnątrz są praktykującymi katolikami, - godność chrystianizmu bardzo na tym cierpi. To hipokrytyczne praktykowanie życia katolickiego rodzi też trudną sytuację.

Oto, dlaczego - kończy J. Eminencja - musimy ustawicznie wam przypominać, zawsze nawoływać: "Czuwajcie i nie bądźcie jako faryzeusze i hipokryci".