Głos Prymasa Polski
Drukuj

W lutym b. r. Prymas Polski, J. Em. ks. kard. Hlond wydał list pasterski, noszący tytuł: "O katolickie zasady moralne". Podajemy go w skróceniu naszym Szan. Czytelnikom. Podkreślenia nasze. Red.

"Anarchja moralna - pisze na wstępie ks. Prymas - pustoszy świat. Bolszewizacja umysłowości podważa wszelkie zasady etyczne. Dusze dziczeją. Zwierzęcieje człowiek. Pod pozorem kultury i postępu rozprzestrzenia się satanizacja życia. Tak jest gdzieindziej, tak poczyna dziać się i u nas. Ułatwiają tę robotę prądy antykościelne, propaganda wywrotu i stosunki gospodarcze. Ogół, zaniepokojony wtargającem barbarzyństwem, staje w obronie zdrowia moralnego i coraz zapalczywiej strzeże obyczajów chrześcijańskich. Ale powstają szkody. Mętnieją i ścichają sumienia. Kurczy się uczciwość. Zbrodniczość podnosi głowę. Nie ma szkół dostatecznych, a trzeba rozbudowywać więzienia.

Nie spełniłbym powinności pasterskiej, gdybym to przemilczał lub zamazywał"...

Następnie ks. Kardynał omawia zasady etyki katolickiej, którym poświęca pierwszą część listu:

"Bój się Boga!" Tak brzmi w potocznem życiu życzliwa przestroga przed złym uczynkiem. Wypowiada się w niej instynkt katolicki i ludzki.

"Bój się Boga"! znaczy, że człowiekowi nie wolno żyć według swego upodobania, lecz zgodnie z nadaną mu przez Stwórcę naturą ludzką.

"Bój się Boga!" znaczy dalej, że chrześcijanin poza prawem przyrodzonem przestrzegać powinien prawa Bożego, czyli Dekalogu i moralnych zasad Chrystusowych. Więc katolik nie powinien tak żyć, jakgdyby nie było objawienia, Dziesięciorga Przykazań Bożych i tych przepisów, które Boski Zbawiciel odkupionej ludzkości podał.

"Bój się Boga!" znaczy, że należy żyć tak, jak sumienie każe. Człowiek bez sumienia, to barbarzyniec lub szaleniec.

"Bój się Boga!" znaczy wreszcie, że każdy człowiek ulega odpowiedzialności moralnej wobec Boga. Z własnego wyboru jest człowiek dobry lub zły.

Prawo moralne, to prawo Boże, nie prawo przez Kościół stworzone. Jedynym zakonodawcą i gwarantem prawa moralnego jest Bóg. Kościół nie jest tu autorem, lecz nauczycielem, tłumaczem, stróżem. Etyka katolicka uszlachetnia nie tylko zewnętrzne władze ludzkie, daje człowiekowi panowanie nad sobą, wewnętrzną wolność i odpowiedzialność za siebie. Treścią jej jest nie tylko wojna z grzechem, ale także kult cnoty. Nie tłumi więc wartości, nie uboży, lecz uposaża.

Bez trudu nikt nie spełni nakazu Chrystusowego: "Bądźcie wy tedy doskonali" (Mat. 5, 48). Nie będziemy etyczni dlatego, żeśmy inteligentni, żywi, zdobywczy, wysoko postawieni. Trzeba duszę krzepić środkami nadprzyrodzonemi. Mamy w tym celu do dyspozycji Sakrarnenta św. Mszę św., modlitwy, rekolekcje.

Gdziekolwiek zaś ze zbiorowego życia usuwa się etykę katolicką, prawem staje się swawola i siła - a w dalszem następstwie dzikość i barbarzyństwo. Współczesne męczarnie ludzkości stwierdzają to dowodnie".

W części drugiej, zatytułowanej "Z naszych grzechów", Arcypasterz przestrzega "przed bezbożnictwem, które stanowi najpotworniejsze szaleństwo naszych czasów. Ta walka z Bogiem w niczem nie sfolgowała. Zwiększa z roku na rok zakres swych wpływów, a stosując znaną taktykę rewolucyj antyreligijnych, uderza coraz namiętniej w Kościół i duchowieństwo. W najjaskrawszej formie występuje ta robota we wzmożonej propagandzie komunistycznej. Coraz sprytniej maskuje się w występach wolnomyślicieli. Ostatnio przejął ją ruch młodowiejski. Pracuje on w duchu bezbożnictwa, kłócąc chłopa z księdzem, rzucając hasła życia bez wiary i Boga oraz proponując odbudowę kultu bóstw słowiańskich.

Poza bezbożnictwem największą potwornością naszych stosunków jest wyniesienie nienawiści do hasła, zasady, obowiązku. Dzisiaj przeżywamy okres gloryfikacji, kanonizacji nienawiści. Nienawiść rozsadza społeczeństwa. Wyziębia świat.

U nas rozpanoszyła się nienawiść głównie w życiu publicznem. Kto z innego obozu, a zwłaszcza kto politycznym przeciwnikiem, tego uważa się na ogół za wroga. Nie uznaje się w nim nic dobrego, żadnych zalet, żadnych zasług. Przeciwnik musi być zły. Do niego stosuje się bez skrupułu kłamstwo, podejrzenie, oszczerstwo. W swoim obozie wszystko się toleruje, u przeciwników niemal wszystko się potępia. Wyklucza się nawet możność zgody i współpracy.

Przypomnę, że moralność katolicka każe upatrywać bliźniego w każdym człowieku, mimo jego grzechów czy błędów. Zwalczać będziemy legalnemi środkami wszelkie zamachy na Boga, Wiarę, moralność, naród, państwo. Ale, nawet bolszewików, jako ludzi, a ludzi błądzących, będziemy kochać i będziemy ich jako bliźnich i braci polecać Bogu i Jego miłosierdziu.

* * *

STOSUNEK DO ŻYDÓW. "Problem żydowski istnieje i istnieć będzie, dopóki żydzi będą żydami. Faktem jest, że żydzi walczą z Kościołem katol., tkwią w wolnomyślicielstwie, stanowią awangardę bezbożnictwa, ruchu bolszewickiego i akcji wywrotowej. Wpływ żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografję. Prawdą jest, że żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą handel żywym towarem. Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny. Ale - bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy żydzi są tacy. Bardzo wielu żydów, to ludzie wierzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobroczynni.

Przestrzegam przed postawą etyczną, zasadniczo i bezwzględnie antyżydowską, jest ona niezgodna z etyką katolicką. Wolno swój naród więcej kochać; nie wolno nikogo nienawidzić. Ani żydów. W stosunkach kupieckich dobrze jest swoich uwzględniać przed innymi, omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany na jarmarku, ale nie wolno pustoszyć sklepu żydowskiego. Należy zamykać się przed szkodliwemi wpływami moralnemi ze strony żydostwa, a zwłaszcza bojkotować żydowską prasę i żydowskie demoralizujące wydawnictwa, ale nie wolno na żydów napadać, bić ich, kaleczyć, oczerniać. Także w żydzie należy uszanować i kochać człowieka i bliźniego. Gdy zaś łaska Boża żyda oświeci, a on szczerze pójdzie do swojego i naszego Mesjasza, witajmy go radośnie w chrześcijańskich szeregach. Miejcie się na baczności przed tymi, którzy do gwałtów antyżydowskich judzą".

ŻYCIE SPOŁECZNE. "Znacie to, jak się ludzie okłamują. Głośne są te sprzeniewierzenia w bankach, gminach, urzędach, przedsiębiorstwach. W sumieniach załamuje się poczucie prawości, uczciwości, sprawiedliwości. Zjawisko to prowadzi do społecznego rozstroju. Musimy wytężyć wszelkie siły, by przykazanie: "Nie kradnij" odzyskało w sumieniach moc prawa Bożego. Trzeba w życiu odbudować uczciwość i zacność".

ROZWIĄZŁE OBYCZAJE. "Czy to człowiecza kultura zalegać kabarety i domy rozpusty? Czy to męskość i kultura męskości usidlać kobiety, uwodzić cudze żony, wypędzać z domu swą ślubną towarzyszkę życia? Czy to rozrywka dla ducha ludzkiego ten rozpustny ton zabaw, ten element zmysłowy w tańcach nowoczesnych, ta często tak mało przystojna elegancja towarzyska?"

Następnie ks. Kardynał zwraca uwagę, że "stęchlinę moralną czuć niejednokrotnie w atmosferze literackiej. Strasznem obciążeniem dla ducha polskiego jest literatura, kładąca nacisk na seksualną stronę życia, literatura jakby zastrzeżona negacji cnót rodzinnych, rozwodom, zdradzie małżeńskiej, bezwstydowi, zboczeniom. Bezkrytycznie nowości literackich przyjmować nie można. Z poklaskiem witajmy dzieła dobre. Bezwzględnie oddalajmy od domów i bibljotek zgniliznę, choćby z firmą genjusza".

Na zakończenie, w części trzeciej, ks. Kardynał przestrzega przed zdrożnością zasad etycznych.

"Zasadniczym błędem, niemal wszystkich etyk poza katolicyzmem jest fałszywe ustosunkowanie się do człowieka. Gdy gwarantem etyki przestaje być Bóg, staje się nim w praktyce egoizm osobisty, swawola, interes grupowy.

Trafiają się ludzie dumni z tego, że kierują się etyką dobrego tonu, etyką dżentelmeńską, etyką honoru. Zabrania honor przywłaszczać sobie z cudzej kieszeni złotego, ale pozwala zabrać żonę przyjaciela. Za święte uważa honor zobowiązania zaciągnięte wobec przygodnej znajomości, ale nie uznaje tych samych zobowiązań wobec własnej żony, która długie lata była mężowi wierną towarzyszką życia, poświęciła mu piękność i młodość, dała mu zdrowe i czarujące dzieci. Honor pozwala mężowi taką żonę wydalić z domu. Honor pozwala na to, że własne dzieci stają się sierotami. Honor etyki nie zastąpi.

Potępia także ks. Kardynał etykę materjalistyczną, etykę rasową, a także etykę bolszewicką, która "jak żadna inna teorja moralna nie wyswobodziła tak bezwstydnie zwierzęcia w człowieku. Tylko w bolszewickich stosunkach mogło dojść do tego, że, jak donoszą sprawozdawcy, w Sowietach 99% ludności choruje na choroby, któremi sama przyroda karze rozpasanie obyczajów. To już nie etyka, lecz okrutne i nieludzkie ciemięstwo.

Jedynie etyka katolicka ma elementy, które mogą skutecznie przeciwstawić się etyce bolszewickiej.

Świecka etyka socjalistów, wolnomyślicieli i masonerji, pracuje bezpośrednio dla bolszewizmu. Nie próbujmy bolszewizmu chrzcić! Brońmy raczej duszy polskiej przed jego mackami! Brońmy chrześcijaństwa jako wiary i jako etyki!

"Jeśli Mnie prześladowali i was prześladować będą" (Jan 15, 20). Będą w dalszym ciągu zwalczali etykę katolicką. Będą ją ośmieszać. Ale nas to ani z tropu nie zbije, ani nie onieśmieli. Będziemy bronili etyki katolickiej na każdym froncie. Nasz przykład moralny będzie etyki katolickiej najskuteczniejszą obroną i najbardziej przekonywującą propagandą".