Gdy to życie przeminie
Rycerz Niepokalanej 11/1946, grafiki do artykułu: Gdy to życie przeminie, s. 287, 288

Opisy zdjęć powyżej: [z lewej] Msza św. za dusze bohaterskich uczestników Powstania Warszawskiego na cmentarzu wojskowym na Powązkach [z prawej] Do nieba pójdą i ci, których czyśćcowy "ogień doświadczy".


"Bo na tym świecie śmierć wszystko zmiecie. Robak się gnieździ i w bujnym kwiecie". Codzienne objawy życia niosą na sobie znamię prawdy tych słów. Liczne niedomagania i słabości, jakim podlega człowiek, ciągle powtarzają mu jak refren prawdziwe słowa poety: "śmierć wszystko zmiecie". Wierzy w to człowiek, bo na to codzień patrzy, tego doświadcza a w starszych latach ciągle odczuwa jak z czasem ciągle mu życia ubywa.

Choć patrzy ludzkość jak zmiata śmierć poszczególnych ludzi, jak kosi czasem masowo, jak całym pokoleniom każe ustąpić miejsca dla innych, nowych i ciągle nowych pokoleń, to jednak ani poszczególny człowiek, ani ludzkość cała nie wierzy i nie chce wierzyć, że ze śmiercią wszystko się kończy, że dalej już nie ma życia, nie ma szczęścia ani radości. Chociaż wmawia ktoś w siebie, że jest materialistą i niedowiarkiem, to jednak przychodzi mu często na myśl: "jeśli nie ma duszy, czemu to nie jest oczywistym, czemu normalnie poszczególni ludzie i narody całe wierzą w istnienie i nieśmiertelność duszy...?" Tak myśli niewierny, a cóż powiedzieć o takim co wierzy? Człowiek z wiarą w istnienie duszy wie, że często zawini i dlatego nie czuje się godnym uczestnictwa w czystej radości ducha w życiu przyszłym. Jednak zdaje sobie sprawę, że nie może jej być pozbawionym na zawsze ani za drobne przewinienia, ani nawet za wielkie, których się wyrzekł, za które żałuje i których więcej już nie popełnia. Zdaje sobie sprawę, że radość duchowa może być jego udziałem, gdy za grzechy odpokutuje i z win się oczyści w tym lub przyszłym życiu.

I dlatego widzimy, że nawet poganie wierzą w oczyszczenie z grzechów, mniemając, iż największa liczba dusz nie zasługuje ani na potępienie ani na nagrodę, ale wpierw musi się oczyścić. Indowie wierzą, że dusze nie zupełnie wolne od winy przechodzą w ciała inne i w nich czyniąc pokutę oczyszczają się stopniowo. Według wiary Persów dusza musi przejść uciążliwą drogę po dwunastu zodiakach, potem dopiero dostanie się do krainy szczęścia. Greccy stoicy mówili o sferach ognia "empyrosis", w których dusze oczyszczają się ze swych wad. Prawie w każdej pogańskiej liturgii są modlitwy i ofiary za dusze "błądzące w cieniu".

Na te wszystkie wierzenia i praktyki będące potrzebą rozumu i serca już objawienie Starego Testamentu rzuca silne światło w słowach: "Świętą i zbawienną jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów rozwiązani" (2 Mach 12,6). Nowy Testament raczej przyjmuje tę prawdę jako powszechną i znaną. P. Jezus mówi o tym, który uparcie trwa w grzechu, że "nie będzie mu odpuszczone ani w tym życiu, ani w przyszłym" (Mt 12,32). Chce w ten sposób powiedzieć, że jest miejsce, gdzie po śmierci pewne grzechy, oczywiście powszednie, będą odpuszczone. Św. Paweł mówi, że do nieba dostaną się nie tylko ci, którzy zasłużyli bezpośrednio po śmierci tam pójść, ale i ci, których "ogień doświadczy" (1 Kor 3,13) i "przez ogień będą zbawieni".

W ślad za objawieniem tradycja chrześcijańska poucza o czyśćcu. Już w początkach chrześcijaństwa w tekstach Mszy św. poczesne miejsce zajmuje modlitwa "memento" za umarłych. Liczne napisy na grobach świadczą, że zmarli proszą o modlitwą za ich biedne dusze. "Módl się za nami!" Za kogo się modlić? Za tego, który jest w piekle? Temu modlitwa już nie pomoże. Za tego, który jest w niebie? Za tego już nie trzeba się modlić. Czyli, że pozostaje czyściec. Już w II wieku Tertulian pisze, że chrześcijanie w rocznicę śmierci swoich bliskich, zwykli ofiarować Mszę świętą za ich zbawienie. Kto czyta napisy w katakumbach, wezwania, pragnienia, modlitwy dawnych chrześcijan - ten ani na chwilę nie wątpi, że Kościół od samego początku nauczał, że można nieść pomoc duszom, czyli że istnieje czyściec.

Św. Augustyn opisując chwile przed śmiercią swojej matki Moniki powiada, że brat jego Nagivius, stojąc przy konającej matce, użala się przed Bogiem, że matka umiera nie w swojej ojczyźnie, lecz wśród obcych. Umierająca Monika odpowiada: "Złóżcie to ciało gdziekolwiek, niech wam troska o nie nie sprawia kłopotu; o to was tylko proszę, byście przed ołtarzem Pańskim o mnie pamiętali gdziekolwiek będziecie" (Wyzn. ks. IX. r. 11).

Stąd widzimy, że wiara w czyściec była jeszcze przed nauką chrześcijańską, ona była wspólnym skarbem ludzkości, ta wiara wynika z pragnień ducha ludzkiego i odpowiada jego naturze. Kościół katolicki naukę o czyśćcu głosi jako od Boga objawioną i zalicza ją do dogmatów swojej świętej Wiary.