Gdy się Chrystus rodzi w człowieku

Jak to: w człowieku się rodzi Chrystus?

A tak.

Czyś nie zauważył, jak po spowiedzi uczułeś się nagle szczęśliwy? Jakby niebo otworzyło się przed Tobą! Dlaczego? Bo po odpuszczeniu grzechów sam Pan Jezus wstąpił na nowo do Twej duszy: jakby się w niej narodził. Stajnią przedtem była Twa dusza, brudna i ostrupiała od grzechów, cuchnąca jak każda stajnia: a jednak przyszedł do niej Pan Jezus. I każdej chwili gotów do niej przybyć. Co więcej, Pan Jezus z większą radością gotów jest narodzić się w duszy grzesznika, niż w tamtej stajence, bo tamta była tylko pomieszczeniem dla bydła, a Ty jesteś człowiekiem. Człowiek zaś to wielka rzecz: bo człowiek, to dziecko Boże.

Wyjątkowa to była stajnia ta grota, w której się Chrystus narodził: gdyż jej jedynej się to przytrafiło. I człowiek, to przedziwna istota na ziemi, bo choć z ciała podobny jest do zwierząt, a z duszy podobny jest często do stajni, to przecież człowiek jest dzieckiem Bożym, a w jego duszy sam Bóg przebywać może. Toteż niezależnie od tego, w jakim stanie jest Twe sumienie, Czytelniku, obecnie, podczas świąt gwiazdkowych, nie zapominaj o swej godności: że jesteś dzieckiem Bożym i że Twoja dusza, to mieszkanie Stwórcy.

Co można dojrzeć podczas różańca?

Kto przebiera paciorki, odmawiając trzecią tajemnicę radosną różańca ten rozmyśla o narodzeniu Dzieciątka. Z pozoru tylko wodzi taki człowiek rękami po paciorkach, ustami szepcze "Zdrowaśki", ale jego myśl biegnie hen, do Betlejem i wyobraźnia wpada w otchłań tego czasu, gdy się Chrystus rodził.

Widzi się wtedy, jak w ostatni dzień przed nocą narodzenia św. Józef puka do każdego domu w Betlejem, prosząc o nocleg. Mieszkańcy otwierają drzwi, lecz wystarczy, by spojrzeli na Maryję, a... zamykają wejścia. Z pewnością św. Józef pragnął znaleźć jak najbardziej wygodne dla Maryi specjalnie na tę noc pomieszczenie i, być może, dlatego pukał nasampierw do najpiękniejszych domostw i najbogatszych, dopiero potem zaszedł do miejscowego hoteliku-gospody. Lecz i tu nie chciano przyjąć niewiasty mającej wydać na świat dziecko. Udali się wtedy biedacy za miasto. Ale tu mieli do wyboru co najwyżej jedną z jaskiń-stajni. Zdecydował się chyba św. Józef na pierwszą z nich, najbliższą, by nie męczyć dłużej Matki Bożej. Rozejrzeli się w swej dziwnej kwaterze: zewsząd wyzierał brud, kurz, pajęczyna, no i cuchnęło odchodami zwierzęcymi. Wiadomo: stajnia... Można sobie wyobrazić, jak św. Józef starał się doprowadzić na poczekaniu do jakiegoś porządku to "mieszkanie", jak oczyścił i siankiem usłał żłobek, jak uklęknął potem z Maryją, by zmówić wspólnie pacierz wieczorny i podziękować za wszystko Bogu. I za tę stajnię-jaskinię... potem siadł i czuwał. Czy wtedy nie przychodziło mu na myśl, jak nieodgadnione są wyroki Boże i co za pomysły miewa Bóg?!

Nie tak jak bogacze betlejemscy.

A cóż za pomysły ma Bóg wobec Ciebie, Czytelniku?

Bóg zaplanował Cię jako swe dziecko. A zatem Bóg zaplanował sam siebie jako Ojca dla Twej osoby. Toteż Bóg jako Ojciec pragnie przebywać w Twej duszy: bo Ojcu najmilej u dziecka. Nie wiadomo nawet, gdzie Bóg lepiej się czuje: w niebie, czy w duszy człowieka. W każdym razie o tej swej chęci nigdy Bóg tak wyraźnie do Ciebie nie przemawia, jak teraz - widokiem żłobka w kościele. Czy tedy Bóg mieszka w Twej duszy? I jak się tam czuje?

A może Bóg musiał odejść z Twej duszy, bo wyrządziłeś Mu wielką przykrość: dopuściłeś się grzechu ciężkiego? Przecież wystarczy jeden grzech ciężki, by Bóg ustąpił z duszy! Jeśliby tak, to czy wyskrobałeś już brud grzechów ciężkich ze swej duszy - za pomocą spowiedzi? Czy wymiotłeś swe wnętrze nawet z kurzu i pajęczyny grzechów powszednich? Czy teraz, na święta, chodzisz wykąpany od wewnątrz? Jak dbasz o higienę Twego mieszkania dla Boga? o higienę duszy? Jak często kąpiesz swą duszę w spowiedzi? Jaką masz kulturę duszy? Kulturę sumienia?

A może dalej robisz przykrości Bogu i zamykasz drzwi swego jestestwa - przed Chrystusem, Maryją,-Józefem: jak tamci bogacze i wygodnisie betlejemscy? Może, podobnie tamtym, jesteś wyjątkowo bogaty w dary ciała - w jego przystojność i urodę; możeś wyjątkowo udarowany w zalety duszy, w wielkie zdolności; słowem, może Twój organizm, osobowość, to piękne, bogate mieszkanie? Ale czy wpuszczasz do niego Maryję z Dzieciątkiem? Czy umiesz się poznać na tej nadzwyczajnej propozycji Bożej?

Równie mocno Bóg pragnie przysłać swego Syna do Twej duszy, teraz, na Boże Narodzenie, jak onego czasu pragnął, by Jego Syn przyszedł na ziemię. Jak potraktowałeś to zaproszenie od Boga.

Czy pozwalasz Mu, by z wewnątrz Twej duszy pełnił wobec Ciebie swą misję?

A jaka to misja? Wspomnieliśmy o planie Bożym wobec Ciebie. Jakiż to plan? Oto Bóg naprawdę chce Cię przerobić na swoje dziecko, czyli - zmienić Twe postępowanie na coraz szlachetniejsze - wobec żony, dzieci, kolegów, braci, sióstr. Chce zmienić na szlachetniejsze Twe postępowanie w domu, w zawodzie, na zabawie, w kościele. Chce, byś swym postępowaniem uszlachetniał postępowanie wszystkich wokoło.

Jeśliś ojcem, to Bóg chce, byś uszlachetniał postępowanie żony, dzieci: byś był głową domu - szczęśliwego z Tobą.

Jeśliś żoną, matką, to Bóg chce, byś przemieniała swego męża i dzieci na domowników Bożych. Żebyś szczęście przyniosła dzieciom i mężowi.

Jeżeli jesteś chłopcem, to Bóg chce, żeby każda dziewczyna, z którą się spotykasz, widząc Twoje z nią postępowanie, wzmacniała przez to swą godność dziewczęcą.

Jeśliś dziewczyną, to Bóg chce, byś postępowaniem z chłopcami wydobywała z nich szlachetne wobec Ciebie zachowanie się. Byś budziła w nich nie zwierzę, lecz najpiękniejsze człowieczeństwo.

Nie jest to wiele. Bo czy sięgnąłeś do pełni planów Bożych wobec Ciebie? Czy wiesz, jak daleko idzie Bóg z planem co do Twego sposobu życia? Byś postępował coraz bardziej po chrześcijańsku, a wreszcie tak szlachetnie jak sam Bóg. "Bądźcie tedy doskonali, jak Ojciec Niebieski" - mówi Ewangelia.

Nie bój się więc zostać choćby najszlachetniejszym człowiekiem świata! Nie lękaj się, że plan Boży wobec Ciebie, Twej żony, dzieci, domu - jest aż tak wielki i zaszczytny dla Ciebie! Że Bóg ma aż tak ogromne do Ciebie zaufanie! Że Bóg tak bardzo wierzy w Twe dobre pragnienia i w Twoje siły! Ale ufaj tym planom, bo Bóg zna Cię lepiej niż Ty sam siebie. Nie kurcz się tedy ze strachu, że masz postępować na miarę dziecka Bożego. Czy naprawdę wolałbyś wycofać się z drogi naprzód i pozostać miernotą?

Kiedy Chrystus jest w Tobie potęgą?

Dziwnie słabo wygląda Jezus w żłobeczku. I gdy wchodzi do Twojej duszy, czy to po spowiedzi, czy w Hostii świętej, często dziwnie On słaby. Spoczywa tam niczym bezsilne dzieciątko. Nieraz się dziwimy: oto ktoś spowiadał się, Komunię Św[iętą] przyjął, a w jego postępowaniu - żadnej zmiany... Dlaczego? Bo Chrystus nie traktuje Cię jak niewolnika i niedołęgę, który sam nic nie chce, nie może i nie potrafi. Bóg Cię szanuje i to ogromnie, tak jak Ty sam siebie nigdy nie uszanujesz. Dlatego przedstawia Ci tylko swoje plany wobec Ciebie i zachęca Cię głosem sumienia, ale czeka, byś przeróbki swego postępowania na szlachetniejsze Ty sam przede wszystkim zechciał dokonać. Wtedy dopiero Bóg okaże Ci swą pomoc, włączy prąd swojej Boskiej mocy w Twoje ograniczone, ludzkie siły, a wówczas zobaczysz, czego potrafisz dokonać! Bo wspólnie z Bogiem wszystko można.

Ale Ty sam musisz zacząć. Pamiętaj o tej tajemnicy.

Bo Bóg jest jak... matka, która zachęca niemowlę, by spróbowało chodzić. Niemowlę ufa matce i rusza o własnych siłach na bardzo słabych jeszcze nóżkach, a matka czuwa i w razie potrzeby serdecznie pomaga. Gdy wreszcie dziecko dobiegnie do matki, matka chwyta je z największą radością na ręce, tuli je i jakże oboje są bardzo szczęśliwi! A jeśli dziecina nie dobiegnie i upadnie, matka podnosi, pociesza i zachęca je, że dalej mu się uda. Dziecięciem w rękach Bożych jesteś. I jeśli Bóg zachęca Cię przez natchnienie, byś spróbował chodzić w swym życiu po Bożemu - w domu i w warsztacie, na zabawie, to nie bój się, zacznij sam, a Bóg, jak dobra matka, wesprze Cię. Jeśli się potkniesz, pocieszy. A jak serdecznie weźmie Cię Bóg w objęcia, gdy po całym biegu ziemskim dojdziesz do mety: na próg nieba! Będziesz wtedy zdumiony nade wszystko tym, gdy zetkniesz się po raz pierwszy oko w oko z Chrystusem: jak dobry jest Pan!

Przeto pozornie tylko sam będziesz nad sobą i drugimi. Na tyle tylko sam, by nie pozbawiać Cię tej radości, jaką się cieszymy, gdy radzimy sobie możliwie sami; i na tyle sami, by przecież mieć z tego zasługę w oczach Boga.


Rycerz Niepokalanej 11-12/1950, zdjęcia przy artykule: , s. 340 i 341

Opisy zdjęć powyżej, od lewej: [1] Bł. Anna Maria Javouhey [2] Zakłady Wytwórcze Głośników we Wrześni produkują głośniki do odbiorników radiowych "Aga", "Pionier", oraz głośniki uliczne dla radiowęzłów. Produkcja jest całkowicie wykonywana z surowców krajowych. Na zdjęciu: Montaż głośników "Pionier"