Gdy przybiegli pasterze - patrzeli z zdumieniem,
Że Bóg tak wątłym ciałem objawić się może -
Bo był wiotki jak promień i kruchy jak cienie
I proste tylko siano i żłób miał za łoże...
I trzej Królowie oczom nie chcieli uwierzyć,
Że taka garstka ciała może zmieścić Boga -
I choć wiedzieli wszyscy, że Bóg w żłobie leży
O Jego słabość zimna przejęła ich trwoga...
Czuli: To wieczność w czasie ludzko objawiona
(Bo tyle blasku biło z ciała niemowlęcia) -
Lecz wyciągnęli nad Nim obronne ramiona,
By chronić Go od świata i ludzi dotknięcia;
Tak jak się broni świecy przed surowym wiatrem
I kwiatu przed przechodnia nieuważną stopą -
Lecz spojrzeli - i nad Nim zobaczyli Matkę
I gest pomocny ramion ich nagle się cofnął..
Bo w Jej oczach tak wielka wiara zaświeciła,
Gdy podniosła pogodnie rozumne powieki,
Że widzieli: To Pan jest! I Jego jest siła
I Jego jest zwycięstwo - i Jego są wieki!
Widzieli: Krzyżom będzie oddany i grobom,
Lecz wiecznie zmartwychwstania Mu zaświeci rano-
"Oto Ciałem się stało nam zwycięskie Słowo!"
- I padli na kolana!