Dziecięcy pocałunek

W pamięci mojej przechowuje się piękny i rzewny obrazek z okresu poprzedzającego ostatnią wojnę.

Obowiązki mojej pracy zmuszały mnie bardzo często odwiedzać dzielnicę Starego Miasta.

Szło się ulicami, a liczne kościoły zapraszały duszę człowieka, aby tam bodaj na chwilę wstąpić i zaczerpnąć oddechu z tego "Źródła, które zawsze tryska ku żywotowi".

Było lato w pełni, a pora była południowa. W tych godzinach ruch na ulicy mniejszy - kościoły puste.

W przedsionku jednego z kościołów zastałam dwoje dzieci. Dziewczynka 5-letnia i chłopczyk 2-letni stali pod figurą Męki Pańskiej. Ubrane biednie, sukienki i włosy w nieładzie, widocznie wyrwały się z domu cichaczem, a przyszły, kochane dziateczki, za odruchem świętego pragnienia ucałowania "nóżek Bozi".

Dziewczynka wspinała się na koniuszkach palców z trudem sięgając ustami stóp Ukrzyżowanego, chłopak stał obok wołając: "i ja". Gdy dziewczynka podtrzymując berbecia z tyłu starała się go unieść, nie udawało jej się to, bo dzieciak był dość ciężki. Podniosłam chłopczyka, potem dziewczynkę - ucałowali Stopy Ukrzyżowanego serdecznie i po kilka razy.

Spytałam: "Cieszycie się, że wam pomogłam?" - "Tak" - odpowiedziała dziewczynka. Roześmiane buzie i oczka potwierdzały szczerą radość dzieciaków. "Czy często tu przychodzicie?" - "Często".

Dzieciaki pobiegły do domu. Ja weszłam do wnętrza kościoła. Uklękłam przed słońcem serc naszych i słońce miałam w sercu... Zabrzmiały mi w uszach słowa Ewangelii: "Pozwólcie i nie zabraniajcie dziateczkom przyjść do mnie, albowiem ich jest królestwo niebieskie".

One słowa Chrystusa Pana, które mówią o Jego miłości dla dzieci, rozrzewniają mnie do łez.

Jakże mądra jest matka, która nauczy dziecko ucałować krucyfiks w domu, figurę Męki Pana w kościele. Jakże mądra jest matka, która nauczy dziecko zmówić paciorek przed "Maleńkim Domeczkiem", w którym mieszka Jezus.

To dwoje miłych dzieciaków przybiegło do domu, może się nie przyznały matce, gdzie były, ale czyż nie przyniosły pod dach rodzinny promyczka miłości i pokoju, zaczerpniętego ze świątyni Miłości - Jezusowego Serca?