- Nie każde pokolenie żyje w warunkach sprzyjających rozwojowi życia religijnego. Bardzo się cieszę, że żyję w czasach większego rozkwitu wiary.
- Słusznie pan zauważył - odrzekłem, spoglądając z niekłamaną radością na młodzieńca, z którym od godziny prowadziłem rozmowę na temat religijny. Dla uzupełnienia naszego tematu wyjawię wynurzenia człowieka wychowanego w czasach obojętnych dla religii. "Chcę wierzyć - mówił on - tylko nie wiem jak. Nie rozumiem, ale ufam, że to, co ksiądz mówi, jest prawdą". Miałem wrażenie, że to nie człowiek dojrzały, ale dziecko stawia pierwsze kroki w życiu religijnym. Chodziło przecież o tak podstawowe prawdy, w których istnienie człowiek dobrze myślący wątpić nie może.
- Nad pogłębieniem wśród nas ducha katolickiego pracuje wiele stowarzyszeń. Jedne z nich więcej uwzględniają osobę Chrystusa - drugie, mam tu szczególnie na uwadze Milicję Niepokalanej - działają przez Matkę Najświętszą. Ponieważ Milicją Niepokalanej zaczynam się więcej interesować, dlatego poproszę księdza o wytłumaczenie mi zależności ideowej pomiędzy tymi dwoma kierunkami religijnymi.
- Bardzo się cieszę, że życie Kościoła tak bardzo pana zajmuje, że, mając pewne niejasności, zamiast krytykować, z czym już się nieraz spotkałem, prosi pan o wyjaśnienie. Otóż zbyt jednostronnie i źle rozumielibyśmy Kościół, nie chcąc uznać istoty pośredniej między nami a Jezusem.
- Czy ksiądz myśli o Matce Najświętszej?
- Tak. Obok Jezusa Kościół stawia zawsze Matkę Najśw. - naszą Pośredniczkę. Stanowisko Matki Bożej w stosunku do ludzi leży na linii naszej zależności od Boga.
- Co ksiądz przez to rozumie?
- Chcę powiedzieć, że pośrednictwo Matki Bożej jest z woli Bożej konieczne. Roli M. Bożej nie możemy równać z rolą innych świętych. Mogę np. prosić tego czy innego świętego o wstawiennictwo, względnie wprost udać się do Boga. Tymczasem M. Boża jest jedyną drogą, jedyny przyczyną umożliwiającą nam wysłuchanie u Jezusa.
- Czy nawet i ci uzależnieni są od Matki Najśw., którzy wprost zwracają się do Jezusa.
- Owszem. Ponieważ według myśli Kościoła otrzymujemy wszystko przez M. Bożą, dlatego nawet i katolicy nie modlący się wprost do Niej, ale do Jezusa, przez Nią i z Jej ręki otrzymują łaski Boże.
- Teraz dopiero zaczynam rozumieć, że pomiędzy katolikami bardziej uwzględniającymi osobę Chrystusa i czcicielami M. Najśw. nie ma rozbieżności. Sądzę jednak, że więcej czci należy się P. Jezusowi, dlatego więcej cenię nabożeństwo wprost do Jezusa.
- Słusznie pan twierdzi. Musimy jednak podkreślić, że Niepokalana nie przywłaszcza sobie czci Jej oddawanej, ale tę część przelewa na Swego Syna. "Gdyby nabożeństwo do Najśw. Dziewicy oddalało nas od Jezusa Chrystusa, to trzeba by je odrzucić, jako złudzenie szatańskie" - twierdzi bł. Ludwik Grignon. Czy więcej zyskujemy udając się wprost do Jezusa, niż czyniąc to wyraźnie przez Niepokalaną, tłumaczy tenże błogosławiony: "Maryja uszlachetnia dobre uczynki, ozdabiając je Swymi zasługami i cnotami. Wyobraźmy sobie wieśniaka, który chcąc zdobyć sobie przyjaźń i przychylność króla, idzie do królowej i ofiaruje jej jabłko, stanowiące cały jego dobytek, z prośbą, by je ofiarowała królowi. Królowa przyjmuje ten ubogi i nikły dar wieśniaka, a położywszy go na wielką szczerozłotą tacę, ofiaruje go w jego imieniu królowi. Wówczas jabłko, samo w sobie żadnej nie przedstawiające wartości, byłoby przez wzgląd na złoty półmisek, a przede wszystkim na osobę, która je wręcza, podarkiem godnym królewskiego majestatu". Na poparcie mojej myśli przytoczę jeszcze słowa O. W. Fabera: "Dlatego P. Jezus nie jest dostatecznie znany i kochany, dlatego protestanci nie nawracają się dość licznie, dlatego Kościół nie wszędzie triumfuje, dlatego dusze nie są pełne apostolskiej gorliwości, że Maryja stoi w cieniu. Giną tysiące dusz, bo Maryja trzyma się od nich z daleka. O, gdyby Maryja była lepiej znana, nie było by tej obojętności dla Jezusa! O ile żywszą była by wtedy nasza wiara, o ile gorętsze nasze Komunie! O ile katolicy byliby szczęśliwsi, mniej światowi, świętsi".
- Nadspodziewanie piękne myśli - proszę księdza.
- Teraz pragnąłbym udzielić panu odpowiedzi na zasadniczą treść zapytania. Niesłusznie nazwał pan Milicję Niepokalanej nowym kierunkiem religijnym. Nabożeństwo do Matki Najświętszej nie jest nowe, ale tak dawne jak istnienie Kościoła.
- Owszem sam doskonale sobie zdaję z tego sprawę. Nie chodzi mi o kult M. Bożej w pojęciu ogólnym, ale takim, jak go szerzy M.I.
- Nawet nabożeństwo do Matki Bożej w tej formie, w jakiej je szerzy M.I. nie jest nowe w Kościele. Znane było - chociaż trzeba przyznać - nielicznym katolikom. Od czasu bł. Ludwika Grignona nabożeństwo, tzw. "doskonałe", więcej się rozszerza.
- Lecz w takim stosunku pozostaje M.I. do innych organizacji religijnych, działających przez Jezusa i dla Jezusa?
- Cóż panu odpowiem. Rola Matki Najśw. nie zmniejsza się przez to, że ktoś bezpośrednio udaje się do Jezusa. I żaden katolik, żadne stowarzyszenie katolickie nie może wykluczać pośrednictwa Matki Bożej, chociaż w praktycznym ujęciu mało zastanawia się, albo słabe ma o tym pojęcie. Wypada jednak, jest to wniosek z poruszonych przed chwilą myśli, by katolicy nie tylko podświadomie kierowali się do Jezusa przez Maryję, lecz, by dozwolili świadomie prowadzić się Niepokalanej. W tym kierunku idzie właśnie Milicja Niepokalanej.
- Na podstawie dotychczas udzielonych mi przez księdza wiadomości sadzę, że Milicja Niepokalanej nie wnosi jakiejś odrębności - nie jest stowarzyszeniem o zamkniętych ramach organizacyjnych.
- Do słusznego wniosku pan doszedł. Właśnie M.I. - to sposób działania przez Niepokalaną, by przez Nią szerzyć Królestwo Serca Jezusa. Że to jest kierunek apostolski zgodny z duchem Kościoła, i obfite błogosławieństwa Boże zsyła na nasze prace podejmowane dla sprawy Bożej - widzieliśmy na początku rozmowy w przykładzie podanym przez bł. Ludwika Grignona.
- Milicja Niepokalanej... praca dla Jezusa w świadomej zależności od Niepokalanej...
Przy tych słowach mój młody towarzysz zamyślił się. Po chwili zawołał z zapałem:
- Zatem ideał Milicji Niepokalanej tj. uzależnienie od Niepokalanej samego siebie i pracy podejmowanej dla Boga i społeczeństwa - powinien stać się własnością każdego katolika i wszystkich stowarzyszeń religijnych.
Jak niemożliwym jest zbawić się, nie kochając Maryi, tak również nie podobna być potępionym, jeśli się Matkę Najświętszą kocha.
Tak jest, ta przemiłościwa Pani nasza przygarnia dusze tych, którzy Ją kochają, pod płaszcz Swojej opieki, i Sama przedstawia Sędziemu, który jest Jej Synem, a wspierając je w ten sposób, otrzymuje dla nich łaskę zbawienia.Św. Wincenty Fereriusz