Dobro cierpienia
Rycerz Niepokalanej 6/1946, grafika tytułu: Dobro cierpienia

Każdy człowiek pragnie być szczęśliwy. Wysiłek całego życia skierowany jest ku temu celowi. Pcha go ku niemu instynkt, rozum, wola.

Każdy człowiek unika cierpienia, cofa się przed nim, boi się go. Cierpienie to zło, którego należy się strzec, cierpienie to kara za grzechy, cierpienie to siła obezwładniająca.

Kiedy w wieczornej modlitwie robimy rachunek sumienia i zdamy sobie sprawę z przebiegu całego dnia, w sercu człowieczym rodzi się jasny uśmiech wdzięczności za wszystko dobro tej doby. Z wdzięczności wykwita modlitwa radosna, bezinteresowna.

Człowiek dziękuje Temu, Którego pieczy powierzył swe losy za pomyślność dnia, za spełnione życzenia, za szczęśliwe chwile.

A któż Mu dziękuje za dobro cierpienia?

Za to, że spotkało nas upokorzenie, niesprawiedliwość, krzywda, ból fizyczny czy moralny; za to, że coś zawiodło, że coś się popsuło, że coś tak boli ogromnie...

Zaiste niewielu, bardzo niewielu.

Bo człowiek nie umie cenić cierpienia, nie rozumie jego kształcącego wpływu, jego wagi w życiu.

Człowiek... - śmiesznie zarozumiała, nie znająca siebie samej istota. Wydaje mu się, że skoro dorósł, zdobył wiedzę, wykształcenie, czy choćby tylko doświadczenie życiowe, wie już co mu potrzebne, co jest dla niego dobre, a co złe.

Przypomnijmy sobie dziecinne przeżycia. Ileż to razy my sami i dzieci nasze w nierozumnym wieku, upieraliśmy się przy czymś, co dziecku szczęściem zda się upragnionym, a starsi widzą, że jest złem i zgubą.

Jesteśmy dziećmi bożymi i dziećmi tylko do końca swoich dni. A wobec prawd wiekuistych rozumowania nasze są zawsze pełne błędów i urojeń. Wszystko co wiemy o sobie samych i ziemskim życiu, ma tylko wartość odnośnie do krótkiego okresu doczesnego bytowania człowieka. Jemu zaś wydaje się często, że przemądrze skonstruowana szata ciała, w jaką przyoblekł go Bóg, jest nim samym, a trasa wyznaczonej pielgrzymki po małym globie ziemskim jest rzeczywistą linią świata.

I czasem tylko przychodzi ocknienie. Czasem i różnymi drogami. Dufny w swój rozum człowiek buduje wiedzę, stawia hipotezy, tworzy prawa. I cóż się okazuje - że niezachwiane podstawy tej wiedzy sypią się w proch, a na ich miejsce stają nowe, inne, przeciwne tamtym. Tak było choćby z wiedzą o budowie materii. Atom uznany za najmniejszą i niepodzielną jej cząstkę, taką której ani matematycznie, ani fizycznie, ani chemicznie, ani nawet rozumowo - podzielić się już nie da - rozpadł się nagle na jony i pyłki kosmiczne nieskończenie mniejsze od niego. Zaś siła tej eksplozji jest tak potężna, iż wraz z nim rozpaść się może cała ziemia.

I cóż się okazało? - że rozum ludzki jest ograniczony, a tajniki wiedzy nieprzeniknione, nawet wówczas kiedy chodzi o zbadanie tego tylko, co danym nam jest jako środowisko ziemskiego bytowania.

Cóż zatem sądzić możemy o nas samych, którzy jesteśmy cząsteczką wieczności i o istnieniu naszym poza granicami tego bytu?

Czy sądzić możemy o tym co jest naprawdę dobrem, a co jest złem dla człowieka?

Zdarza się słyszeć często sarkania ludzi małej wiary, iż Bóg dopuścił do jakiejś wielkiej klęski i wielkiego cierpienia, iż stała się krzywda bezbronnym, a niesprawiedliwość niewinnym.

Jak śmiesz człowieku płytki i nierozumny krytykować Boga? Jak śmiesz wydawać sąd o tym czego nie znasz. Dlaczego nie zastanowisz się nad tym czym jest życie i jaka jego rola w wieczności?

Czyż to jest naprawdę dobre co dla ciebie jest miłe, czy pewien jesteś, że wartość twoich przeżyć jest istotna?

- Może nie zawsze, ale czasem. Wiem na przykład na pewno, że zdrowie jest dobrem, a choroba złem, więc mogę za jedno modlitwą dziękować, a drugie przyjąć jako dopust Boży.

- Tak, możesz zaiste, ale możesz także za chorobę dziękować. Czy nie czytałeś żywotów świętych i nie wiesz, że wielu z nich przechodziło katusze fizyczne, że jedni nie podnosili się latami z łoża, drudzy tracili wzrok, lub inne władze... A łaska stygmatów... To nie tylko szczęście mistycznego olśnienia i zjednoczenia się z Chrystusem w fizycznym odczuciu, ale to szczęście współcierpienia, szczęście odczuwania męki, bólu, osłabienia, niemocy, całkowitego wyczerpania.

I często ludzie przeciętni, dotknięci łaską cierpienia, zdolni są wbrew wszelkiej logice ludzkiej, zbliżyć się do prawd wiecznych więcej, niż najdociekliwsza nauka.