Do Ojczyzny Zbawiciela

NA SYJONIE[1]

12)

Góra Syjon była jednem z kilku wzgórz, na których rozłożyło się Jeruzalem. Tu ongiś znajdował się pałac Dawida króla a prorocy uważali Syjon za miejsce, na którem rozpocznie swe panowanie przyszły Mesjasz. Za czasów P. Jezusa na Syjonie znajdowały się pałace Annasza i Kajfasza i prawdopodobnie innych zamożnych faryzeuszów. Wieczernik bowiem był domem jednego z nich, tajnego zwolennika Jezusa - jak domyślają się niektórzy Nikodema lub Józefa z Arymatei.

Dla nas miejsce to ma jeszcze większe znaczenie, jako jedno z najświętszych, bo tu nasz ukochany Zbawiciel ustanowił Najśw. Sakrament i kapłaństwo, tu po męczeńskiej śmierci Mistrza kryli się Apostołowie w obawie przed złością żydów, tu On, im się ukazywał po Swem Zmartwychwstaniu, tu trwali wraz z Matką Najśw. na modlitwie, odprawiając pierwszą w dziejach Kościoła nowennę, którą wyprosili ową drugą wielką tajemnicę naszej Wiary, Zesłanie Ducha św. wśród poszumu wichru gwałtownego w postaci ognistych języków, unoszących się nad ich głowami.

Bazylika Zaśnięcia NMP
Bazylika Zaśnięcia Najśw. M. P. na Syjonie w Jerozolimie

Obchodzimy ulicą meczet Wieczernika, oglądamy go, starając się odtworzyć w wyobraźni scenę dzisiejszego święta sprzed 1900 lat, kiedy to zbiegł się tłum żydów z różnych krain przybyłych na Zielone Święta, gdy słyszeli w najwyższem zdumieniu, jak Apostołowie przemawiają różnemi językami.

- Co to jest? Skąd oni znają nasz język - ci prości rybacy z Galilei? To niesłychane!

Aż wychodzi poważny Piotr z grona Apostołów, staje na jakimś kamieniu i daje znak ręką aby się uciszyło. Wnet milknie szmer rozmów i krzyków. Słuchają. A ów bojaźliwy dotychczas rybak, człowiek nieuczony i prostak, staje i zaczyna przemawiać. Z oczu biją mu ognie nadprzyrodzonej siły i zapału. A mówi tak przekonywująco, z taką mocą wyrzuca im zbrodnię bogobójstwa i wskazuje drogę do jej naprawienia - Chrzest i pokutę, że kilka tysięcy słuchaczy prosi o łaskę Chrztu św.

Co dziwniejsza, że choć przemawia w swoim rodzinnym języku, jednak każdy ze słuchaczy słyszy go w swoim języku. Jakby równocześnie mówił wszystkiemi językami...

To miejsce było świadkiem pierwszego kazania Piotra i nawróceń rzeszy a przedewszystkiem tej cudownej przemiany, jakiej dokonał Duch św. w Apostołach, zstąpiwszy na nich. Oto z tchórzliwych, lękających się omal swego cienia, tępych i niepojętnych - mimo prostotę przemówień Pana Jezusa - stali się odważnymi aż do bohaterstwa. Dla nich cierpienie staje się; źródłem radości. A nieumiejętni prostaczkowie w jednej chwili zrozumieli głębię nauki Mistrza i żywo stanęły im przed oczyma jego przypowieści, któremi się w nauczaniu posługiwał. Dotąd ich nie rozumieli, musieli prosić o wyjaśnienie, a obecnie stało im się jasnem to wszystko, co mistrz kiedykolwiek mówił.

Wnętrze bazyliki Zaśnięcia NMP
Wnętrze bazyliki Zaśnięcia Najśw. M. Panny- krypta z ołtarzem na miejscu Zaśnięcia

Na Syjonie, w pobliżu Wieczernika, znajdował się też dom, w którym Matka Najśw. mieszkała oddana w opiekę św. Janowi. Tu to - jak mówi tradycja - spędziła ostatnie lata swego życia i zasnęła w miłości ku Swemu Synowi, św. Helena, budując kościoły na znaczniejszych miejscach Ziemi Świętej, wybudowała tu wspaniałą bazylikę, która swemi murami obejmowała i Wieczernik i miejsce Zaśnięcia N. M. P. Jednak świątynia ta w zamęcie wieków różnym podlegała kolejom, że nie pozostało z niej śladu. Aż w roku 1898, cesarz niemiecki Wilhelm kupił grunt, na którym wskazywano sobie miejsce Zaśnięcia i, choć sam protestant, oddał go katolikom niemieckim. Niemcy osadzili tu Benedyktynów z słynnego opactwa w Beuron, a ci wybudowali wspaniałą bazylikę na wzór starożytnej katedry w Akwizgranie.

W nastrojowem, półmrocznem wnętrzu kościoła zażywamy przez chwilę miłego chłodu. Ale wnet zjawia się jakiś benedyktyn, który wyjaśnia po niemiecku, dzieje bazyliki w ciągu wieków, a następnie prowadzi nas do krypty, w której znajduje się miejsce Zaśnięcia. Panuje tu prawie mrok, rozświetlany lampami. Każdy głaz w niej drogi, pamiątkowy, gdyż wszystkie pochodzą z murów i odłamków dawnych świątyń, które tu ongiś stały.

Klękamy pobożnie, aby prosić u Niepokalanej o dobrą śmierć, od której nikt z nas nie zdoła się wykręcić. Ą wokół nas unosi się woń kwiatów i kadzideł. Czyżby to zapach kwiatów z trumny Najśw. Dziewicy?

[1] Wracamy do chronologicznego opisu wrażeń z pielgrzymki po dwóch miesiącach, w których ze względu na okres Bożego Narodzenia - podążyliśmy do Betleem.