Do młodych
Drukuj

Jesteśmy same

Czytam zawsze z przyjemnością "Rycerza Niepokalanej", czytam także inne katolickie pisma i zastanawiam się często nad artykułami do młodych i o młodych. Sama jestem młoda, mam lat 21, pracuję jako nauczycielka na wsi. Wyszłam z domu wcześnie, bo gdy zaledwie skończyłam lat 13, musiałam sama borykać się z trudnościami życia i zdobywać naukę.

W poruszanych artykułach o młodych przeważnie ubolewa się nad zepsuciem moralnym i brakiem ideału tak wśród dziewcząt jak i wśród chłopców. Szczególnie dziewczętom zarzuca się małostkowość, pustotę, brak poczucia godności kobiecej, wstydliwości i cnoty czystości.

Zgodzę się z autorami, że takich dziewcząt jest dziś bardzo dużo. Ale proszę nie zapominać, że są jeszcze dziewczęta, które nie potrzebują wydzierać się z zapętlonych sideł grzechu i brudu.

Dlaczego o tych się nie pisze? Czy dlatego, że są ciche, wypełniające swe życie między pracą zarobkową a domem? I że dlatego trudno je zauważyć?

Słyszałam kiedyś, że pewien młodzieniec szukał wzorowej panny na żonę. I podobno w całym powiecie nie znalazł odpowiedniej kobiety na wymarzoną, idealną żonę i matkę. Sądzę, że tacy chłopcy nie umieją szukać. Że w ogóle chłopcy unikają dziewcząt, które są obowiązkowe, gdyż nie mają wtedy zbyt wiele czasu na zabawy, spacery itp.

Wcale nie trzeba nas nawracać, jak pisze p. Bogdan. S. Większość z nas ma jeszcze tyle poczucia wstydu, że nie pójdzie z chłopcem na plażę, albo na całonocną zabawę z wódką czy bez wódki. Wystarczy potańczyć od 6 do 10 by móc wstać rano wypoczętą do pracy. Mając 17 lat, nie myślałam o kawalerze, by się nim szczycić. Nauka była wtedy głównym celem.

Przeczytałam kiedyś zdanie, że kobieta jest taką, jaką ją chce widzieć mężczyzna. W tym powiedzeniu mieści się dużo prawdy. Nasz dziewczęcy zakres działalności - wpływu na mężczyzn - jest dziś znacznie ciaśniejszy, niż zakres działalności chłopców. W dzisiejszych czasach, kiedy trzeba "zdobyć mężczyznę na męża", ogół dziewcząt stara się przypodobać chłopcom, wybierając ku temu różne drogi.

Jeżeli owi szlachetni młodzieńcy będą szukać towarzystwa dziewcząt uczciwych, na pewno wiele zacznie postępować według zasad moralnych.

Czasami zastanawia nas, czy nie zostaniemy pominięte w życiu, zostawione swoim własnym siłom? A czy nie mamy prawa pragnąć jasnego, własnego gniazda, wzoru Świętej Rodziny, gdzie cnoty Św. Rodziny i miłość do własnych dzieci urzeczywistniłaby ideały? - Wy chcecie prawdziwej kobiety Polki - katoliczki, matki, kapłanki domowego ogniska. Na głos wasz możemy odpowiedzieć śmiało: jesteśmy! Ale jednocześnie musimy powiedzieć: jesteśmy same. Ile z nas świat wyrwie i pochłonie? Ile z nas nie wytrwa i załamie się, szukając ułudnego szczęścia? - Nie umiemy odpowiedzieć.

Agnieszka

LIST HARCMISTRZA

Z bolesnym skurczem serca przeczytałem w nr. 11 artykuł zatytułowany: "Naciskać hamulce moralne", a zwłaszcza drugi ustęp tego artykułu - Harcerstwo bez Boga upodli się.

Zgadzam się z p. Świtkowską, że wypadki o których pisze mogły mieć miejsce, gdyż brak nam przeszkolonych instruktorów oraz panuje pewne rozluźnienie w interpretacji regulaminów harcerskich, - ale oburza mnie fakt generalizowania jednego poszczególnego wypadku.

Jako kapelan Śl.-Dąbr. Chorągwi Harcerek i Harcerzy (diecezja katowicka, opolska, część częstochowskiej) bronię harcerstwa następującymi argumentami:

1. Podczas wakacji letnich byłem często alarmowany rzekomym niemoralnym prowadzeniem się harcerzy, co po stwierdzeniu przeze mnie na miejscu okazywało się czczym wymysłem.

2. Wszelkie regulaminy i przepisy harcerskie nie pozwalają na wspólne sypianie po obozach. Wypadków takich mimo zwizytowania przeze mnie kilkudziesięciu obozów nigdzie nie stwierdziłem. Przeciwnie, za odprowadzenie harcerki po skończonym wspólnym ognisku do bramy obozu stosowano surowe kary.

3. Dzisiaj obowiązuje już nowe (przedwojenne) przyrzeczenie, że służba Bogu na pierwszym miejscu. Dziesiąty zaś punkt prawa mówiący o czystości ciała i duszy nie tylko, że nie został zniesiony, ale obostrzony wprowadzeniem zdania "i walczy z nałogami". Komentarze zaś do tego 10-tego punktu podkreślają jego wielką wartość wychowawczą dla młodzieży powojennej. Kto przekracza ten punkt, tego automatycznie się wyklucza.

4. Tego roku było wyjątkowo dużo kapelanów na obozach harcerskich. W czasie wizytacji stwierdziłem na wszystkich bez wyjątku obozach prawdziwego ducha religijnego, wyrażającego się we wspólnych modlitwach rannych, wieczornych i przed posiłkami. Prawie na każdym z obozów praktykowano przystąpienie wszystkich uczestników do św. Sakramentów w czasie trwania kursu czy obozu. W niedziele i święta obowiązywała wspólna Msza św. z kazaniem mimo znacznych odległości od kościoła. Wieczorem wprowadzano często rachunek sumienia i akty żalu. Każdy obóz posiadał artystycznie wykonane kaplice obozowe. Nawet poszczególne namioty miały swoje własne. Stałe domy kursowe posiadają kaplice stałe.

Czyż można więc - powtarzam to jeszcze raz - na podstawie jakiegoś (może?) tendencyjnego artykułu generalizować wypadki i podrywać autorytet wychowawczy organizacji, która wydała wielu ludzi wielkich i zasłużonych?

Tych kilka słów podyktowało mi serce przepojone jedną, wyłączną troską - chrześcijańskim wychowaniem młodzieży.

Ks. Fr. Jastrzębski, Harcmistrz
Kapelan Śl.-Dąbr. Chorągwi Harcerek i Harc.

Synowie rolników pod sztandarem Niepokalanej

W wyniku dwóch zebrań młodzieży w naszej wsi (7 i 12 bm), na których zaznajomiła się ono z programem M.I. - 46 osób pragnie zaciągnąć się pod sztandar Niepokalanej, prosząc, gorąco o przyjęcie ich w szeregi M.I. Pragniemy wprowadzać w czyn te wzniosłe ideały, o które całe życie walczył i za które umarł O. Maksymilian. Przez dobrowolne oddanie się Niepokalanej pragniemy uświęcać siebie i nasze otoczenie, chcemy przykładem naszym pociągnąć wszystkich pod niebieski sztandar Niepokalanej, w szeregi Jej Rycerstwa oraz chcemy być żywym zaprzeczeniem wszystkich głosów zdających się nie doceniać mocy chrześcijańskiego i maryjnego ducha. Nie dopuścimy, by wobec nas silono się na ośmieszanie, czy wyszydzanie Kościoła - jego wrogom odpowiemy zawsze swoją rycerską postawą, płynącą z świadomości wielkiego zaszczytu - należenia do Rycerstwa Niepokalanej. Pragniemy przede wszystkim i mocno postanawiamy dążyć do uświęcenia nas samych pod opieką Niepokalanej, abyśmy się mogli stać godnymi nazwy Jej rycerzy. A potem wszystkimi środkami i siłami walczyć będziemy o królowanie Niepokalanej w narodzie! Bo pracy na samym naszym terenie jest dosyć. Po prostu ugory, które trzeba przeorać i posiać na nich Boże ziarno. Będziemy więc podwójnymi rolnikami...

Władysław D.


Wiarę widziałem przy kołysce wszystkich narodów, niewiarę zawsze u ich trumny.

Montesquieu