Do ludzi dobrej woli

Apel swój zwracam do osób samotnych i małżeństw bezdzietnych. Jak wielkiej liczbie z nich ciąży osamotnienie życiowe, jakąż pustką wieją cztery puste ściany... Otwórzmy nasze samotnie - młodzież czeka, by wejść, by zająć miejsce, jako ktoś bliski, ktoś z kółka rodzinnego. I wśród niej jest po wojnie mnóstwo samotników, sierot, zagubionych, wytrąconych ze swoich środowisk, ciężko walczących o wiedzę, o chleb. Dosłownie, nie mają serc, których życzliwości byliby pewni, ni ust, które by za nich wyszeptały modlitwę, ni rąk, co by im przyszły pomocą. My właśnie to wszystko posiadamy - i powinniśmy udzielić.

Ale jak? Nieraz życie samo nastręcza okazje, ale częściej trzeba wyjść im naprzeciw, zbliżyć się do tych kół młodzieży szkolnej, rzemieślniczej, fabrycznej..., która jest w okręgu naszych wpływów. Bratnia Pomoc studencka, szkoły, warsztaty, Caritas chętnie posłużą informacjami, jeśli się po nie zgłosimy. Nieraz młodzi rekruci, odbywający swą powinność wojskową w obcych stronach, mogą być wdzięcznym materiałem.

Ale czego oni potrzebują i co my im możemy ofiarować? Zróbmy bilans tego co posiadamy i co z tego da się innym udzielić: gotówka, czas, książki, trochę miejsca w ogrzanym pokoju, wreszcie cierpienie, modlitwa. Naturalnie, by odpowiedzieć tym różnorakim potrzebom, musimy wyjść z koła naszego samolubnego "ja". Ileż młodzieży uczy się w strasznych warunkach, w ciasnocie, chłodzie i głodzie - czy nie mógłbyś lub mogłabyś pozwolić, by jedno z nich przyszło skorzystać przez kilka godzin ze światła, ciepła i miejsca w twoim pokoju? Czy terminator, po całodziennej pracy w hałaśliwym warsztacie, nie mógłby wpaść do ciebie, by spokojnie przeczytać gazetę, wziąć samouczek do ręki? Czy ekspedientka ze sklepu nie siadłaby chętnie pod twoją lampą i nie poradziłaby się jak przerobić starą sukienkę? A czy mógłbyś zjeść sam, patrząc na wymizerowaną twarz twego gościa? A te inne potrzeby, których tyle płynie od wewnątrz - ileż nieraz trzeba udzielić rad, wlać pociechy, dodać męstwa, wyprostować, oświecić, wyjednać łask wytrwałą modlitwą itd. To wszystko czeka na twą współpracę.

Nie ociągajmy się. Zmienione przez nas warunki ocalą może niejedno powołanie i w ogóle przygotują z tej młodzieży zastępy dobrych synów Ojczyzny i dobrych katolików. A jak mówi O. Charles "radością naszą powinna być nadzieja, że po nas lepiej czynić i gorliwiej służyć Ci będą, o mój Boże!"