Najpierw czy to jest zawsze prawdziwe? Oto skarży się człowiek, gdy spada nań nieszczęście: za jakie grzechy karzesz mnie, Panie Boże? Zdaje się, że to woła niewinność uciśniona, anioł pokrzywdzony. A czy naprawdę jest on bez żadnej winy? Czy można o nim powiedzieć, że służy Panu Bogu bez żadnej niewierności? Bodaj tam! Gdyby jemu tak służył jego służący, nie chciałby go trzymać jednego dnia nawet. Już z tego, że jest zdolny do uskarżania się na dobrego Pana Boga, czyli do bluźnierstwa, widać, że nie ma w nim prawdziwej pobożności. Więc nie jest on tak niewinny, jak sobie wyobraża, i nie jest niesłuszną kara, która go spotyka.
Kiedyindziej znowu mówimy, że złemu dobrze się powodzi. Albośmy byli w jego duszy? Albo wiemy, co on nieraz cierpi? że zewnętrznie powodzi mu się nieźle, mało to jeszcze znaczy. Nie twierdźmy na pewno, że jest szczęśliwy, skoro sami wiemy, że prawdziwie szczęśliwych ludzi tak mało jest na świecie. Może nie mamy mu czego zazdrościć, i tylko daremnie bluźnimy, mówiąc, że aby znaleźć szczęście, trzeba stać się złym. A ileż to razy widzimy wyraźnie karę Boża spotykająca złych już tutaj na ziemi!
Ale przypuśćmy, że znajdziemy taki wypadek, kiedy dobremu powodzi się źle, a złemu dobrze. Nie będę przeczył, że takie wypadki się zdarzają, bo niejeden święty cierpiał prześladowanie, i niejeden zbrodniarz doszedł do wielkich bogactw i wysokich stanowisk w świecie. Czy jednak te wypadki nie dają się pogodzić z Opatrznością i sprawiedliwością Bożą?
nie tylko pogodzić się dają, ale często wprost nie może być inaczej. Tylko aby to zrozumieć, trzeba wziąć koniecznie pod uwagę, że życie nasze nie kończy się na tej ziemi. Jedynie z tego punktu widzenia można tłumaczyć to wszystko, co dotyczy wiary. Więc oto jest człowiek dobry. Ale nie jest on wolny od drobnych usterek, może nawet grzechów. Ponieważ Pan Bóg jest sprawiedliwy, nie może puścić tych grzechów bezkarnie. Nie chce jednak Pan Bóg karać owego człowieka w życiu przyszłym, lecz chce, aby odpokutował za winy jeszcze na tym świecie. Więc dopuszcza nań cierpienia. Owszem, może to czynić poprostu w celu zwiększenia jego zasług, aby mu dać tym większa zapłatę w życiu przyszłym. I oto już jest wytłumaczone, dlaczego może cierpieć nawet człowiek dobry.
Podobnie ma się sprawa i ze złym. Czy jest taki zbrodniarz, któryby już nigdy nic dobrego nie uczynił? Chyba, że trudno znaleźć takiego. Pan Bóg nie byłby sprawiedliwym, gdyby to dobro zostawił bez nagrody. Ale gdzie da tę nagrodę? W życiu przyszłym nie może, bo tam czeka zbrodniarza już tylko piekło. Więc nagradza go Pan Bóg za dobre uczynki na tej ziemi, aby później móc mu niejako powiedzieć: otrzymałeś już, co ci się należy za dobro, któreś spełnił, teraz pozostaje kara za zło, którego jesteś winien. Więc i to, dlaczego złym powodzi się niekiedy dobrze na świecie, również daje się wytłumaczyć.
Nie narzekajmy więc nigdy na wyroki Boże. Więcej ma powodów do radosnej nadziei na zbawienie duszy ten, co wiele cierpi na ziemi, niż ten, któremu w rzeczach doczesnych zbyt dobrze się powodzi.
("Życie Kat.")