Czytając "Rycerza Niepokalanej", spostrzegamy na końcu każdego numeru: "Program M.I.", tj. program Milicji Niepokalanej, z łacińskiej nazwy "Militia Immaculatae". Nie będzie chyba ze szkodą rozebrać poszczególne jego punkty.
Zatem cóż to jest Milicja Niepokalanej? Czy to wojsko jakieś, czy coś innego? Tak jest, to coś podobnego do wojska. Milicja - słowo to wywodzi się z łacińskiego wyrazu miles - żołnierz; milites - żołnierze; imię zaś zbiorowe tych żołnierzy - będzie militia. A więc militia, po polsku milicja to już nie będzie ani jeden ani dwóch, lecz więcej owych żołnierzy, czyli już będzie to niby wojsko.
Lecz po cóź są żołnierze i wojsko? Do walki i do obrony przed nieprzyjacielem. A że różnego rodzaju są nieprzyjaciele i wrogowie, różni też będą żołnierze. Są nieprzyjaciele ojczyzny ziemskiej, doczesnej i nieprzyjaciele ojczyzny niebieskiej; są wrogowie czyhający na byt i mienie nasze materialne, są i wrogowie duszy, czyhający, by jej wydrzeć ze serca to, czym żyje: łaskę, cnotę, wiarę i miłość. Jest przede wszystkim jeden straszny wróg, potwór okropny, czarny, obrzydły, jest czart, który jako lew ryczący, krąży raz po raz wokoło nas, szukając kogo by pożarł. Dzień w dzień rzuca się ten smok plugawy na nieszczęsnych ludzi i wszelkim sposobem, przez fałszywe teorje i zasady złych ludzi, przez złe, gorszące książki i towarzystwa, przez herezje i odszczepieństwa, przez wewnętrzne pokusy i najzgubniejsze namiętności stara się zwieść niebacznych z drogi Bożej na drogę zepsucia i grzechu, a przez grzech wtrącić ich w przepaść wiecznego nieszczęścia. Są więc nieprzyjaciele i ciała i ducha. Przed pierwszym broni nas wojsko, wojsko państwowe, do którego zaciągają się młodzieńcy nasi. Lecz przed nieprzyjacielem ducha i cnoty nam samym trzeba i siebie i drugich bronić. Nam samym trzeba z nim walczyć, gromić piekło i grzech i ratować siebie i drugich ze szponów diabła. A czym? czym? Modlitwą i pracą, środkami, jakie nam samo Niebo wskazało. Ponieważ zaś większa jest siła i potęga modlitwy i pracy wspólnej, aniżeli pojedynczej i odosobnionej, dlatego łączymy się i zrzeszamy w stowarzyszenia, by tein pewniej dopiąć celu. Jednym więc z takich stowarzyszeń czyli zrzeszeń osób modlitwą i pracą świętą zdążających do powyższego celu to Milicja Niepokalanej. Nazywa się ono "Milicją", gdyż niby wojsko ma walczyć z grzechem - "Niepokalanej" zaś, bo to czyni pod opieką i za pośrednictwem Maryi, Matki Boga i ludzi, a zarazem Dziewicy Niepokalanej.
Nie od dawna, bo dopiero od roku 1917 istnieje to stowarzyszenie. Powstało ono wśród kleryków franciszkańskich Kolegium Serafickiego w Rzymie. Z Rzymu dostało się do Polski i tutaj dziwnie rozrasta się i szerzy. Wiele można by było pisać o tym tak prędkim i dziwnym krzewieniu się Milicji Niepokalanej na ziemiach naszych ojczystych, jednakowoż zadowolnijmy się przynajmniej do jakiegoś czasu tą szczupłą wiadomością jej historii, a wejdźmy w jej ducha i samą jej istotę.
Milicja Niepokalanej jak już nam wiadomo z jej historii, jest stowarzyszeniem pobożnym, na wzór innych stowarzyszeń kościelnych. Jest stowarzyszeniem; a stowarzyszenie to nic innego, jedno zebranie, złączenie się więcej osób, przy wzajemnej pomocy i wspólnych środkach dążących do jednego jakiegoś celu.
Jakiż więc jest cel Milicji Niepokalanej? Jest: nawracanie grzeszników i uświęcanie wszystkich, siebie i drugich, a to wszystko pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej Maryi.
Starać się o nawrócenie grzeszników to pierwsze zadanie Milicji. Których i jakich grzeszników? Wszystkich, a więc oziębłych i niedbałych o sprawy Boże, leniwych i opieszałych, lekceważących niedzielę i święto, niezważających na post, czy inny rozkaz, albo zakaz Kościoła - ludzi, dla których spowiedź jest ciężarem okropnym, którego nigdy podjąć się nie odważą, albo wstydzą, czy też boją, dla których Komunia Św[ięta] rzeczą nieznaną, a jeśli znaną to tylko na to, aby ją wydrwić, znieważyć, zdeptać nawet, ludzi oddanych zgubnemu nałogowi, zatem pijaków, oszustów, złodziei, ludzi nieczystych, rozwiązłych, zrywających i naruszających święte związki małżeńskie. Wszystkich tych mamy ratować z tych strasznych więzów grzechowych, mamy ich wyrwać z pazurów piekła. Lecz nie tylko ich; są inni nie-szczęśliwsi od nich. Są tacy, którzy nawet wiarę świętą stracili, wiarę, tę podstawę wszelką i ostatnią życia Bożego; są mianowicie heretycy tutaj, a na wschodnich kresach ojczyzny są schizmatycy - i tym trzeba rękę miłosierdzia podać. Ale najnieszczęśliwszymi i najbardziej pożałowania godnymi - to masoni. Ludzie, których sercem tak dalece czart zawładnął, że mu służą, o jego panowanie i królestwo wszelkimi troszczą się siłami, a o Bogu zapomnieli - oj nie! nie zapomnieli, owszem dobrze o Nim pamiętają, niestety na to tylko, by Go nienawidzieć, znieważać, bezcześcić, drwić, przeciwko Niemu i Jego Kościołowi i temu wszystkiemu co Jego jest walczyć! Biedni, bardzo biedni i zaślepieni to ludzie. Trzeba więc dźwigać ich z tej rozpaczliwej nędzy moralnej, a przynajmniej dbać, aby zdrowi nie zarazili się ich duchem, ich zasadami i teorjami. Zadanie to wytknęło sobie stowarzyszenie Milicji Niepokalanej.
Nadto uświęcać ma siebie i innych Milicji. Uświęcać, co to znaczy? To znaczy pobudzać się i pomagać sobie wzajemnie, byśmy łatwiej mogli wejść na drogę świętości i trwale postępować nią, a drugich gorliwością swoją i dobrym przykładem pociągać za sobą. Mamyż więc cuda czynić, w powietrze się unosić, chorych nagle uzdrawiać, zachwyty, miewać? Nie! - jeno? Kochać Jezusa, kochać Go coraz szczerzej, goręcej i doskonalej, coraz dokładniej wypełniając - we wszystkim świętą Jego wolę. Miłość bowiem doskonała jest świętością, a świętość miłością. Miłość zaś prawdziwa i doskonała objawia się przez dokładne wypełnienie wszystkiej woli Bożej, tej najświętszej woli Bożej, zawartej najpierw w przykazaniach Boskich, po wtóre w przykazaniach kościelnych, po trzecie w obowiązkach stanu swojego, po czwarte w krzyżykach, cierpieniach, utrapieniach, przypadkach niefortunnych, które Bóg czy przez Siebie czy przez złych ludzi na nas zsyła i dopuszcza. Wypełnienie dokładne, ciche, pokorne tej i takiej woli Bożej to miłość istotna, to świętość prawdziwa. Członkowie zatem Milicji Niepokalanej tą świętością siebie i drugich odziać i przystroić mają na celu.
Nawracać grzeszników i uświęcać wszystkich siebie i i drugich to cel Milicji. Wzniosły, piękny i szczytny to cel. Jednakowoż jakże go osiągniemy kiedy słabi jesteśmy i nic nie mogący? Ufności tylko, zdążymy. Przecież siłą naszą i mocą jest łaska Boża. "Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia" powiada Apostoł Narodów, Paweł Św. A że ta łaska niebieska nie inną drogą płynie, tylko przez Maryję, nie kto inny wyprasza ją u Serca Bożego tylko Maryja, nie inne ręce rozsiewają dary i łaski Boże wśród ludzi, tylko ręce Maryi; nie kto inny jest pośrednikiem między Jezusem a grzesznikiem tylko Maryja; nie kto inny jest portem i ucieczką grzeszników tylko Maryja, a Ona cała pełna miłości i miłosierdzia, pełna łaski Bożej, tak pełna że aż Niepokalana; stąd wodzem swoim obraliśmy Maryję Niepokalaną i pod Jej przewodnictwem, opieką i pośrednictwem dążymy do wytycznego celu tak wysokiego i szczytnego zarazem; ufamy, że zdążymy.
Taki więc jest cel stowarzyszenia Milicji Niepokalanej. Jakie zaś są warunki, aby ktoś mógł należeć do" Milicji? Dwa są warunki łatwe, proste, przystępne dla każdego, a stosowne do ducha stowarzyszenia. Pierwszy jest: oddać się całkowicie Niepokalanej; drugi: nosić medalik cudowny.
Każdy więc chcący zaliczyć się w grono członków Milicji Niepokalanej, najpierw poświęca siebie całego na szczególniejszą własność i służbę Maryi Niepokalanej. Dlaczego? Albowiem wodzem stowarzyszenia jest Maryja, jego mocą i siłą tylko Maryja, opiekunką i pośredniczką znowu Maryja. Zatem kto chce należeć do tej organizacji, gdzie wszelką sprężyną i wszelkim uczynkiem jest Maryja, ten powinien oddać się Maryi, aby Ona mogła tak mu przewodniczyć, tak mu pośredniczyć, tak się nim opiekować, tak nad nim panować, iżby go mogła użyć do każdego celu według swego upodobania i woli. Lecz w jaki sposób mamy się poświęcić i zaofiarować Maryi? W taki, jaki serce podyktuje, zupełnie prosty, tylko szczery. A kto by nie potrafił bez pomocy, w takim razie może użyć formułki poświęcenia, jaka znajduje się na dyplomiku, dawanym każdemu członkowi w dniu przyjęcia. Dobrzeby było przynajmniej od czasu do czasu, odczytać ów akt poświęcenia się Niepokalanej ze zrozumieniem i szczerem, gorącym sercem.
Oddać się Niepokalanej na Jej rzecz i własność to pierwszy warunek. Drugi: nosić "Medalik Cudowny". Czy wszyscy znają ten medalik, czy wszyscy wiedzą skąd on się wziął na świecie, dlaczego zowie się cudownym i dlaczego członkowie Milicji noszą ten, a nie inny medalik? Niech króciutka jego historia odpowie na powyższe pytanie.
W ubiegłym stuleciu żyła we Francji w Paryżu pewna pobożna zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia, Katarzyna Labouré, takie było jej imię; szczególniejszą pałała miłością ku Najśw. Matce. W zamian otrzymała od Boga łaskę, że mogła kilkakrotnie widzieć Niepokalaną Dziewicę. Z widzeń owych najważniejsze jest z dnia 27 listopada r. 1830, tyczące się naszej sprawy. Otóż tego dnia pod wieczór, kiedy S. Katarzyna odprawiała rozmyślanie, ujrzała Najśw. Pannę. Zdało się jej, że widzi Maryję, stojącą w jasnej szacie, z rękoma ku ziemi zwróconymi, z dłoni zaś rąk spływały snopy promieni jako symbol łask, które przez Maryję spadają na ludzkość. Naokoło postaci Najśw. Dziewicy widniał napis, złotymi wyryty głoskami. "O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". - Wkrótce potem obraz się odwrócił, a zachwycona ujrzała literę "M", nad literą krzyż, a pod literą Najśw. Serce Jezusa otoczone cierniową koroną i Serce Maryi, przeszyte mieczem. Kiedy zaś S. Katarzyna zdziwiona tym niezwyczajnym widzeniem, rozmyślała nad jego znaczeniem, posłyszała głos wewnętrzny: "Postaraj się p wybicie medalika według tego wzoru; wszyscy, którzy go będą nosili, dostąpią łask wszelkich. Tych, którzy we mnie ufają, wielu obsypię darami". - Siostra Labouré opowiedziała to wszystko swemu spowiednikowi, a ten po dwuletniem, roztropnem badaniu, za wyraźnem upoważnieniem arcybiskupa paryskiego postarał się o wybicie medalika Niepokalanej według wzoru jaki sama Maryja podała.
Zaledwie ukazał się wyryty medalik, wnet nadzwyczajne wypadki udowodniły, jak wielce ta sprawa podobała się Bogu i Maryi i że prawdziwymi były słowa Niepokalanej, że wszyscy, którzy będą nosili ten medalik wielkich łask dostąpią. Zaczęły się bowiem dziać niezliczone cuda. Wiele osób odzyskało zdrowie, ale szczególniej dużo było nawróceń najzatwardzialszych nawet grzeszników.
Któż nie słyszał o nawróceniu zaciekłego żyda Alfonsa Ratisbonne? Świat cały wiedział o tym zdarzeniu, o nim słyszał, czytał i mówił. Świat cały wiedział przez co ten żyd zaciekły nawrócił się. Od młodości poprzysiągł Ratisbonne fanatyczną nienawiść katolicyzmowi, później jednak nienawiść zmienił w miłość. Jak to się stało? Otóż pewnego razu wybrawszy się w podróż do Włoch, wstąpił także do Rzymu. Tutaj zapoznał się, nawet zaprzyjaźnił z możnym panem, Teodorem Bussier. Ten był katolikiem; zatem po pewnym czasie jako gorliwy katolik począł namawiać swego przyjaciela do porzucenia żydostwa. Lecz Ratisbonne drwił tylko w odpowiedzi i szydził ze wszystkiego, zaklinając się, że żydem zostanie aż do śmierci. Nie zwątpił jednak gorliwy jego przyjaciel, lecz poprosił, aby przynajmniej wziął od niego świeżo wybity medalik Niepokalanej. Lecz żyd z bluźnierstwem go odrzucił. Potem jednak, aby pokazać że za nic uważa medalik i wcale się go nie boi, przyjął go i pozwolił zawiesić na piersiach. I... szczęśliwy, bardzo szczęśliwy... spełniły się słowa Maryi, że łaski z nieba spłyną na każdego, kto ten medalik nosić będzie. Bo w cztery dni potem, jak otrzymał medalik, wszedł do kościoła św. Andrzeja, aby tam zaczekać na przyjaciela Teodora. Nagle w jednej z kaplic kościoła ujrzał wielką jasność a wśród niej spostrzegł Matkę Najśw. w takiej postawie jak na medaliku. Mimowoli zbliżył się, upadł na kolana i długi czas pozostał tak nieruchomy. Przyjaciel jego Teodor, powróciwszy z zakrystii zastał go klęczącego, a kiedy wstał, oczy miał łzami zalane, wielbił Maryję i żądał jak najprędzej chrztu św[iętego]. Dnia 31 stycznia, 1847 r. wśród wspaniałej uroczystości, przy napływie tłumów z całego Rzymu otrzymał upragniony chrzest św[ięty]. Potem został nawet kapłanem i wiernym wytrwał aż do śmierci.
Jednakowoż nie pierwszy ani też nie ostatni to był cud. Tych cudów i łask przeróżnych przez ten medalik Niepokalanej Maryi tak było dużo i jeszcze teraz tak jest wiele, że powszechnie zaczęto medalik ten nazywać "Medalikiem Cudownym". I nim to właśnie zdobi pierś swoją, każdy człowiek Milicji Niepokalanej. Nic dziwnego, że ten a nie inny medalik nosimy, skoro na tym szczególniej upodobała sobie Maryja i osobliwie do niego przywiązała łaski, przywileje i dary. Nosić więc ten "Cudowny Medalik" to drugi warunek i ostatni, aby należeć do stowarzyszenja Milicji Niepokalanej. Innych warunków nie ma.
Wiemy więc jakie są warunki aby się zaliczyć do grona członków Milicji, również zaznajomiliśmy się na początku z celem tego stowarzyszenia. Widzieliśmy, że celem jest troska o nawrócenie zbłąkanych dusz i uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Maryi. Zachodzi jednak pytanie: w jaki sposób trzeba to uczynić i jakich środków używać.
Jakież więc środki wskazuje stowarzyszenie? Modlitwę i pracę; najpierw modlitwę szczerą, serdeczną, gorącą, z głębi duszy płynącą modlitwę. Jak kto umie i może, tak niech się modli do Matki Najśw. i to na każdy dzień. Niech się modli za siebie i za biednych grzeszników, a przynajmniej "o ile możności raz na dzień zwróci się do Niepokalanej z tym aktem strzelistym, który sarna Maryja nam podała: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Modlitwa do Niepokalanej to pewny środek, za pomocą którego mamy dążyć do zamierzonego celu.
Drugi to praca nad duszami ludzkimi, praca na jaką pozwala stan, warunki i okoliczności. Kto zatem może upominać i karcić drugich za złe postępowanie, jak ojciec, matka, chlebodawca, niech karci i upomina tylko roztropnie. Kto może i umie pięknie mówić lub pisać o Bogu, o rzeczach niebieskich, niech mówi pisze i uczy tych, którzy mało albo wcale Boga nie znają. Słyszy członek Milicji Niepokalanej bluźniercze albo nieskromne mowy, jeśli może je przerwać, niech przerwie, a przynajmniej zachowaniem swoim okaże, że są jemu niemiłe. Żyje ktoś w nałogu jakimś i nie można go z tego dołu grzechu wyciągnąć, nie pozwoli sobie nawet ręki zbawczej podać, bo ją zaraz ugryzie, cóż robią z nim gorliwe o jego zbawienie serca, czy rozpaczają? Nie, idą do Niepokalanej, a pomni na Jej obietnicę, dają takiemu grzesznikowi Jej medalik cudowny; jeśli nie chce, to mu zaszywają go ukradkiem. Pewnie, że gdy on się dowie o tym miłosnym, niewinnym fortelu nie zaraz się nawróci, owszem będzie bluźnił i szydził - nic to, być może, że dziewięć razy zbluźni, za dziesiątym zaś zapłacze, skruszy się i nawróci.
Jednym słowem wszelkie środki byle godziwe, na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, kierowane roztropnością, przede wszystkim użycie "Medalika Cudownego" - oto drugi środek.
Oto ogólnikowe objaśnienie [obajaśnienie] czym jest Milicja Niepokalanej, jakie warunki, aby móc do niej należeć, jakie wreszcie środki, którymi zdąża do swego celu. Niech jej tylko Jezus i Maria błogosławią, by godnie odpowiedziała zadaniu i wzniosłemu powołaniu swemu. Szczęść jej Boże!!