Nie było, nie ma i chyba nie będzie świętego, któryby nie był czcicielem Najświętszej Maryi Panny.
Św. Jan Maria Vianney, słynny proboszcz z Ars, już od zarania swego życia miał szczególne nabożeństwo do Niepokalanej. Zaledwie mówić zaczął, już łączył się z drugimi w modlitwie; pierwszy padał na kolana, gdy słyszał dzwonek na "Anioł Pański". Często znikał gdzieś w zakątkach domu i tam modlił się do swej najlepszej Matki - Maryi.
Pierwszym podarkiem, jaki dostał w dzieciństwie od rodziców, była figurka Niepokalanej. Była ona dla niego przedmiotem czci pobożnej, a widok jej tak mu był miły, że choćby najbardziej się rozpłakał, wystarczyło pokazać mu figurkę, a już się uspokajał. "Ach! jakże ta figurka była mi droga - mawiał później, gdy był w podeszłym wieku. - Nię mogłem się z nią rozstać, i nie byłbym mógł spać, gdybym jej nie miał obok siebie".
- Jak dawno kochasz Matkę Bożą? - zapytał go raz pewien ksiądz.
- Kochałem Ją, zanim jeszcze byłem zdolny Ją poznać - odpowiedział.
Ks. Vianney odprawiał jak mógł najczęściej Mszę św. u ołtarza Matki Bożej, a w sobotę nigdy tego nie pominął. Co dzień odmawiał "Regina coeli" (Królowa nieba), na podziękowanie za łaski, jakie otrzymał przez Maryją Pannę; co wieczór odmawiał na ambonie koronkę Niepokalanego Poczęcia. Już kiedy był wikariuszem, ułożył sobie cały zbiór nabożeństw do Matki Bożej, a mianowicie postanowił sobie i nigdy się postanowieniu temu nie sprzeniewierzył, żeby, gdy zegar bije, odmawiać Zdrowaś Maryja, oraz wezwanie: "Niech będzie błogosławione Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny Matki Bożej. O Maryjo, bądź błogosławiona od wszystkich narodów, niech cała ziemia wzywa i wielbi Niepokalane Serce Twoje!" - Aby o tym postanowieniu nie zapomnieć, i parafian do tejże praktyki przyzwyczajać, kazał umieścić na dzwonnicy ogromny zegar, który było słychać w całej wiosce.
Zanim jeszcze został ogłoszony dogmat o Niepokalanym Poczęciu, wierzył w tę prawdę; to też z radością powitał - zatwierdzenie wiary swojej przez Stolicę Apostolską i zawołaj: Co za szczęście! Zawsze sobie myślałem, że jeszcze tego promienia nie dostaje katolickiej prawdzie I Ta próżnia nie mogła pozostać w naszej religii".
Nic nie pomijał, co tylko mogło się przyczynić do większej czci Matki Najśw. Kiedy jeszcze pielgrzymi nie nawiedzali Ars, już uroczystości M. Boskiej obchodził z wielką wspaniałością; mnóstwo ludzi przystępowało do Komunii Św[iętej]; nigdy nie było w Ars tylu obcych, ile w święta Matki Bożej. Serce Tej dobrej Matki było ucieczką św. Proboszcza w każdem jego utrapieniu, jego zbrojownią, do której udawał się po pomoc w walce przeciw piekłu. Bardzo często zalecał nowennę do Najśw. Serca Maryi. "Tyle razy czerpałem z tego źródła, mówił, że gdyby nie było niewyczerpane, od dawna nie byłoby w nim nic pozostało". W naukach swych nie mógł dość wypowiedzieć, jaką rozkoszą Trójcy Przenajświętszej jest to czyste, piękne i dobre Serce Maryi.
"Bóg Ojciec patrzy z upodobaniem jako na prawdziwe dzieło rąk swoich (a zawsze miło patrzeć na swe dzieło, mianowicie gdy dobrze zrobione); Bóg Syn patrzy na nie jako na Serce swej Matki, jako na źródło, w którym zaczerpnął tę krew, co nią nas odkupił. Duch Św[ięty] patrzy na nie, jako na swój trwały przybytek. Prorocy głosili chwałę Maryi dawno przed jej narodzeniem; porównywali ją do słońca. I w rzeczy samej Najświętsza Panna zajaśniała nam jak piękne słońce w dzień pochmurny. - Serce tej dobrej Matki jest samem miłosierdziem i miłością; pragnie tylko nas widzieć szczęśliwych. Dość zawołać do Niej, aby być wysłuchanym... Bóg ukochał nas do tego stopnia, że aż śmierć podjął za nas, ale właściwością Serca Bożego jest sprawiedliwość; w Sercu zaś Matki Bożej miłosierdzie samo... Syn Jej już, już ma karać grzesznika, aż oto Maryja wstrzymuje grom gniewu Bożego i prosi za winowajcą. "O Matko moja, odpowiada Jej Syn, Tobie nic odmówić nie mogę. Gdyby piekło mogło zdobyć się na żal, i jemu wyjednałabyś przebaczenie".
Tak opowiadał Proboszcz z Ars o miłosierdziu Niepokalanej...
Niepokalana Dowódczynią naszą! Niepokalana Zwycięstwem naszym! Niepokalana Królową naszą!