Czemu rycerzem?

- Powiedz mi dlaczego to wy nazywacie się rycerzami Niepokalanej?

- Dobrze, odpowiem ci na to pytanie, ale pozwól, że sam najpierw zapytam: Chcesz mówić poważnie, czy żartujesz?

- Nie, pytam poważnie, wiesz przecież, że jestem również katolikiem, ale przyznam ci się, że mnie trochę śmieszy wasza nazwa.

- Czemu?

- Bo nie widzę związku pomiędzy sensem samego wyrazu, a jego treścią w tym zastosowaniu. Cóż rycerskiego tkwi w waszych zadaniach?

- Bardzo wiele.

- Daruj, ale nie widzę tego. Bez wątpienia cele wasze i dążenia są piękne i szlachetne, lecz zgoła nie rycerskie. Pobożność, czystość, miłosierdzie to wszystko rzecz mnichów raczej niż rycerzy. Rycerza cechuje męstwo i odwaga. Dla was te cnoty nie mają zastosowania.

- Jak to?

- No oczywiście. Przecież nie staczacie bojów, w których moglibyście popisać się odwagą.

- To prawda, popisywać się niczym nie chcemy, ale walczymy a do każdej walki potrzebna jest odwaga. Właśnie odwaga, tej nam bardzo potrzebna.

- Wiesz, że w czasie wojny walczyłem od pierwszego dnia, najpierw w obronie Warszawy, potem skrycie przeciw okupantom, przeszedłem Pawiak, Oświęcim i Dachau - wiem co to jest odwaga. Koledzy moi i koleżanki padali w ulicznych egzekucjach, marli w obozach, ginęli w mękach zaciętego milczenia - one to i oni spełnili rycerski czyn, ale nie wy cisi bojownicy pokoju.

- No widzisz, jednak bojownikami nas nazywasz. Przykłady twoje nie umniejszają wcale potrzeb odwagi w naszej walce, że my się rycerzami Niepokalanej nazywać możemy, tego ci zaraz dowiodę.

- Chyba myślicie w Jej barwę przyodziani udać się na jakieś egzotyczne misje do dzikich krajów?

- Nie żartuj, barwę Jej nosimy w sercu, a misja czasem bardzo blisko nas wymaga więcej poświęcenia i zaparcia się siebie niż przygoda wśród dzikich.

- Nie chcesz mi chyba wmówić, że taka walka i taka misja w kraju katolickim i epoce o dużym nasileniu uczuć religijnych naraża na niebezpieczeństwa wymagające odwagi.

- Owszem, to właśnie chcę powiedzieć. Są bowiem dwa rodzaje odwagi. Odwaga bojowa, ta o której mówiłeś, odwaga śmierci, i odwaga cywilna. I wiesz że lekceważyć jej się należy, wiesz że niejednokrotnie ten kto nie uląkł się śmierci, ani kalectwa, ulęknie się ironii, czy lekceważącego uśmieszku.

-Nie wydaje mi się.

- Walczyłeś o wyzwolenie Polski - prawda?

- Tak!

- Wiedziałeś czym ci to grozi?

- Byłem już wieziony na stracenie.

- I uląkłeś się?

- Jakoś nie. Przełamałem to w sobie, dzięki Niepokalanej. Ona mi dała siły. Człowiek sam nie zdobyłby się nigdy na to.

- Czy mówiłeś to komu?

- Nie.

- A powiedziałbyś tym, którzy nie wierzą?

- Po co, żeby mnie wyśmiali.

- A widzisz - to właśnie brak odwagi cywilnej.

- No nie, tylko, skoro nie wierzą, to ich i tak przecież nie nawrócę, a po co się narażać na śmieszność!

- Czy uważasz, że to naprawdę śmieszne?

- Ja nie, ale oni.

- Więc boisz się po prostu ich opinii.

- Nie, tylko nie widzę celu.

- Owszem narzucić im wyższość własnego przekonania, dowieść niezawisłości a przeto siły swej wiary, górować mocą tej wiary nad ich zwątpieniami, nad ich słabością pokrywaną śmiechem, nad ich chwiejnością gotową ulec sile otwartych przekonań.

Czy myślisz, że to naprawdę ma tak wielkie znaczenie?

- Naturalnie. Człowiek mający odwagę wyznawania swoich przekonań w każdych, nawet zupełnie niesprzyjających warunkach, zyskuje sobie szacunek i mir, a idea jego, promieniuje nadal nawet wtedy, kiedy się nie stara szerzyć jej specjalnie.

- No tak masz rację, trzeba mieć na to odwagę cywilną, po prostu siłę przekonania.

- A wówczas można się nazwać rycerzem Niepokalanej.

- Tak. tylko wtedy.