Co z nich będzie?

..."Soczyste" słowo - poprzez gwar zmieszanych głosów na sali - doleciało mię z tłumu. Zwróciłam się zdumiona w stronę skąd głos dochodził. Trzech ich siedziało. Byli tak mali jeszcze, że twarze ich prawie nie dosięgały krawędzi stolika. Drobne, zaczerwienione od brudu ręce przechylały niezgrabnie duże kufle piwa. Z kącików ust zwisał papieros.

Pogawędka w stylu ludzi starszych, takich, co już wszystko widzieli, wszystko słyszeli i na wszystkim się znają.

Czekam na przystanku tramwajowym. Obok drzwi wejściowe do kina. Polski film "Zakazane piosenki" ściąga tłumy. Uwijają się wśród nich mali handlarze kinowych biletów. Grupka takich przystanęła przy mnie. 8-11 lat. Obdarci, wybledli. Paru z nich miało twarze - mimo dziecięcych rysów - jakieś poszarzałe, poprostu stare. Ze swobodą salonowców palili papierosy i z równą swobodą umawiali się na wódkę. A słowa... Dorosły człowiek nie powtórzy ich, bo by się zarumienił.

Za chwilę z sąsiedniej restauracji wyszedł kolega z ich "paczki" dźwigając zakupy: butelkę z czerwoną etykietą monopolu, czekolada itd. To za pieniądze z handlu biletami.

I wszędzie tak.

Na każdej stacji, w każdej poczekalni, na każdym odcinku ruchliwej ulicy. Dzieci handlują zarabiając "na chleb". Gazety i cukierki, napoje, amerykańską gumę do żucia - wszystko sprzedają. Istna plaga spekulacji łatwego zarobkowania, życia z chwili na chwilę - wrażeniami zaułków, brukowymi przeżyciami, sensacją zbiegowiska.

Gdy tak codziennie patrzę na setki tych dzieci - typy nerwowe, przebiegłe, rozbijające się brutalnie w tłumie - myślę ze smutkiem i z troską najpoważniejszą spośród trosk: Co z nich będzie?

Co za człowiek wyrośnie z tego chłopca, którego wychowawczynią jest ulica, lekturą pornograficzna powieść, a rozrywką niemoralne filmy?

Z chłopca, któremu nikt nie mówi o Bogu, nie uczy "Zdrowaś Maryjo", który nie zna szacunku dla starszych i powolnego wdrażania się w uczciwą pracę jaką nakłada obowiązek? Jaki będzie z niego urzędnik, rzemieślnik, żołnierz? A gdzie kapłani? Jakimi kolorami - wobec tego - rysuje się przyszłość naszego Narodu?

Toteż nic dziwnego, że kierownicy szkół, w których dokonano badań lekarskich, dyrektorzy szpitali i sierocińców z najwyższą grozą mówią o zastraszającym wprost zepsuciu moralnym wśród dzieci i młodzieży, o ciągłym jego wzroście. Ogólna zaraza kradzieży również alarmuje społeczeństwo: Ratujmy młodzież naszą!

Tę włóczącą się ulicami, nie mającą rodziców i tę z ciepła naszych domów, która rozwija się i dorasta poza sferą rodzicielskiego wpływu. W ręku rodziców i wszystkich dorosłych spoczywają możliwości zaradzenia złu.

A możliwości tych wiele.
Przykład własnego życia - moralnego, w karności Bożych praw.

Atmosfera domowa - czysta, uczciwa, owiana ideałem Chrystusowych myśli.
Czujność zawieszona ponad duszą dziecka wnikliwością w jego wszystkie sprawy, we wszystkie ścieżki.

Zwalczanie handlu - o ile nie jest on koniecznością warunków utrzymania się, Niesprzedawanie dzieciom alkoholu. Organizowanie świetlic katolickich - co się już w wielu miejscach z pożytkiem praktykuje.

Zainteresowanie się kwestią opieki nad młodzieżą instytucji społecznych, rozciągających sieć moralnej opieki w porozumieniu z resztą społeczeństwa.

I - najważniejsze! - walka o miejsce dla Boga w duszy dziecka. Miejsce naczelne. Wznoszenie go przez codzienny pacierz, przypominanie Bożych przykazań, przez słuchanie niedzielnej Mszy św. Przez modlitwę do Matki Niepokalanej!