Tak zapewne niejednokrotnie zapytują Czytelnicy, którzy pamiętają o nowej placówce "Rycerza Niepokalanej" i przy każdej nadarzającej się sposobności życzliwością ją darzą i ofiarkami rozbudowę Niepokalanowa nadsyłają.
Co się dzieje? Buduje się ustawicznie, a wciąż sposobem barakowym. Drewniany szkielet, ściany żużlem z przepalonego węgla obłożone. Polepa z gliny. Dach zawsze papowy. Inaczej budować nie pozwalają nam napływające od Czytelników jałmużniane fundusze. Znikąd inąd żadnych pomocy nie mamy.
Jedna myśl nas raduje: św. nasz Patriarcha Franciszek klasztor w Porcjunkuli - ten klasztor, z którego tyle błogosławieństwa na ludzkość spłynęło - bardzo podobnie jak nasz budował. Z gałęzi i gliny lepili sobie Bracia domki. My lepimy z żużlu wymieszanego z wapnem. A święty Ojciec najwidoczniej na każdym kroku nam z Nieba błogosławi. Ku pokojowi i rozradowaniu serc naszych.
Obecnie, dzięki zezwoleniu Stolicy Apostolskiej, mamy w Niepokalanowie stały nowicjat zakonny Braci. Tu, gdzie przed rokiem dopiero budowa się rozpoczynała!
W kapliczce naszej codziennie Msze święte o wczesnych godzinach, bo o 6 i pół do 7. W niedzielę i świata zaś o 7 i 9. Ta ostatnia z krótką nauką. Każdego dnia po ostatniej Mszy św. odmawiamy jedno "Zdrowaś" za Dobrodziejów Niepokalanowa i "Rycerza", a drugie za poleconych intencjami, niezależnie od tego, czy w "Rycerzu" już to podano, czy jeszcze nie. Tak więc każda nadesłana prośba natychmiast poparta bywa modlitwą do Niepokalanej Pośredniczki łask.
Aczkolwiek nas tu wielu, pracy mamy bardzo dużo. "Rycerza" nakład rośnie. Budujemy sami. Wszystko z praniem bielizny włącznie robimy sobie sami.