Co piszą Polacy o rodzinie
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 2/1947, grafiki do artykułu: Co piszą Polacy o rodzinie, s. 58

Poniżej zamieszczamy fotografię [powyżej, od lewej] i list matki p. Walentego Majdańskiego, autora artykułów i książek o rodzinie wielodzietnej.

Wzruszył mnie list, nauczycielki, pani Marii J., matki siedmiorga dzieci, zamieszczony w grudniowym "Rycerzu". Jestem matką 13-ga dzieci, z których trzech synów zostało nauczycielami, a jeden, trzynaste dziecko, księdzem. Gdy Bóg mi dał siódme dziecko, synka Walentego, a ten w drugim roku życia zachorował beznadziejnie, ofiarowałam jego los Matuchnie Bożej i żeby wyprosić mu życie, udałam się pieszo na Jasną Górę i przyrzekłam Matce Bożej, że go do Niej przyprowadzę gdy dorośnie. I dzięki Bogu dorósł.

Życie u nas w domu było ciężkie, mąż był wtedy stróżem gminnym, a potem robotnikiem w mieście. Zawsze mieliśmy jedną izbę. Syn Walenty nie tylko sam się kształcił od czwartej klasy gimnazjalnej o własnych siłach, ale na swoje barki wziął kształcenie trzech młodszych swych braci. Gdy się ożenił i pracował jako nauczyciel w Warszawie, w ciągu pięciu lat pożycia małżeńskiego dał im Bóg troje dzieci, z których następnie po siedmiu latach pobytu zagranicą, gdzie musieli przebywać, jak tyle rodzin polskich, wróciło do Polski żywych dwoje dzieci bez matki. Proszę Czytelników i Czytelniczki "Rycerza" o gorącą modlitwę, by i matka tych dzieci mogła wrócić.

Zarazem zapytuję Redakcję, czy nie można by w "Rycerzu" ogłaszać nazwisk tych czytelniczek, co wydały na świat dziesięcioro i więcej dzieci? Niechby cała

Polska znała te matki, które dają Ojczyźnie najwięcej pracowników i żołnierzy, Kościołowi - najwięcej kapłanów, a Bogu - najwięcej dziedziców Nieba.

Rozalia Majdańska.

Z jednego większych miast otrzymaliśmy alarmujący list akuszerki w sprawie mordowania dzieci nienarodzonych.

Wszystkie akuszerki pracujące z lekarzami w szpitalach i ambulatoriach są wspólniczkami dokonywanych tam zabiegów. Mogę podać nazwiska tych lekarzy na stanowiskach, lekarzy miejskich, którzy i w domu prywatnie robią zabiegi, biorąc słone sumy od 3 do 5 tysięcy zł. Akuszerki też robią zastrzyki, i inne zabiegi, cóż na to poradzić? Chodzą ładnie ubrane, modnie i dostatnio mieszkają, odżywiają się wytwornie. i śmieją się ze mnie i kpią mi w oczy.

H. M.

Rodzina wielodzietna Józefa Szmyda, poczta Brzozów, woj. Rzeszów. W czerwcu 1945 r. przyszły na świat trojaczki 2 dziewczynki i chłopiec, a w 1935 r. bliźnięta chłopiec i dziewczynka [fot. powyżej, od prawej]. Wszystkie dzieci - dzięki Bogu - chowają się zdrowo, ale w wielkiej biedzie.

Miałam pięcioro dzieci. Ze względu na ich wychowanie zrzekłam się posady nauczycielskiej i musieliśmy poprzestać na jednej tylko pensji. Lecz ile zyskały dzieci!... Gorącą miłość i serce maiki. Otoczenie zarzucało nam, że za dużo mamy dzieci! Jeden ze znajomych wyraził się nawet, że pozwalamy sobie na "wielki luksus w dzisiejszych czasach". Jakie błędne i fałszywe pojęcia. Być dobrym i praktykującym katolikiem, to według opinii wielu, być słabym i niezaradnym. Zdaje mi się, że to wręcz przeciwnie, i wszyscy, którzy ograniczali się do jednego tylko potomstwa, byli słabi, bo nie mieli dość sił potrzebnych do zwalczania tej błędnej metody, a raczej ówczesnej "mody", że małżeństwa powinny mieć tylko po jednym lub dwoje dzieci.

I cóż się okazało w czasie tej okropnej wojny? Niejednej matce zabrali jedynaka. Czyżby nie było jej lżej, gdyby miała jeszcze kilkoro dzieci? Szerząca się w zastraszający sposób epidemia zabrała mi w 1940 r. najstarszego syna. Bóg tak chciał i powołał go do Siebie! A cóż byłoby, gdybym w ogóle poprzestała była na jednym tylko dziecku? Tak mi wszyscy przecież radzili, gdy się urodził!

Dziś dla siebie niczego nie żądam, wojna nauczyła mię patrzeć na świat innymi oczyma. Mam tylko dwa pragnienia, o które modlę się gorąco do Matki Najświętszej:

1) aby zapanował prawdziwy spokój na świecie, żebyśmy my, Polacy pokochali się wzajemnie i wszyscy uznali Matkę Najświętszą za naszą Królową i

2) abym mogła dzieci swoje wychować w głębokiej wierze i czci dla Matki Najświętszej, aby ukochały Ją gorąco, a resztę Ona Sama dopełni.

Wierzę, że pragnienia moje zostaną wysłuchane, a Ty, o Matko Najświętsza, nie opuszczaj nas, ratuj nas w każdej potrzebie i prostą, ścieżką prowadź przez życie.

E. K.