Co może dać franciszkanizm ludziom współczesnym

Na to pytanie jeden z uczonych światowej sławy, rektor katolickiego uniwersytetu w Mediolanie, O. Gemelli odpowiada:

- To, czego nam najwięcej brakuje i czego nam mechaniczny i materialistyczny postęp dzisiejszych dni dać nie może, a mianowicie środki wyzdrowienia z choroby, zatruwającej życie współczesne. Chorobą tą jest absolutna wiara we własne, ludzkie siły, gorączka ruchu i używania, pogarda dla ubóstwa i cierpienia, strach przed śmiercią. Wszystkie te męczarnie tak gnębią duszę współczesnych ludzi, w tak głębokim pesymizmie ich pogrążają, że żaden anglo-amerykański komfort nie jest w stanie ich pocieszyć...

Współczesna cywilizacja osiągnęła w technice najwyższą szybkość, szczyt materialnego komfortu, ale nie zdobyła nic, coby mogło serca ludzkie napełnić otuchą. Nie daje ani piękna sztuki, ani piękna myśli, bo jedno i drugie wymaga kontemplacji i skupienia. Można je zdobyć tylko na ciernistej ścieżce miłości i cierpienia. Nam zaś brak spokoju i brak czasu na kontemplację, brak wewnętrznego skupienia i brak ducha ofiary, który jedynie może nas uczynić zdolnymi do zrozumienia poezji miłości i błogosławieństwa cierpienia.

Gdy mamy chwile uciechy, gdy jesteśmy dumni ze zdobyczy naszego postępu, gdy naigrawamy się z naszych przodków, jeżdżących dyliżansem i czytających przy świetle lampy olejnej, to duma nasza jest właściwie tylko maską, pokrywającą wewnętrzny niepokój i zwątpienie, tłumiącą pytanie, które nam się ciśnie na usta w tej bezustannej gonitwie za szczęściem: na co to wszystko?

Gdy mówimy, żeśmy zadowoleni chwilowym sukcesem, okłamujemy się sami a wewnętrzny niepokój staramy się uśpić, zmuszając się do gorączkowej czynności.

Skąd ten niepokój, skąd ten kryzys wolnościowej myśli, skąd gorączkowy pęd do bezustannego działania, skąd paląca żądza używania?

Wielka misja franciszkańskiego ducha polega obecnie, tak jak przed wiekami, na tym, aby na te pytania przynieść odpowiedź, kojącą dusze ludzkie.