Chroń mię Maryjo!...
5 (53) 1926, s. 141
Czerwone zaszło słońce w dymie, jak tumanach
Step płonie; morze ognia z krańców po krańce...
Jak pochodnie goreją brzozy na kurhanach,
Na pastwę żywiołów oddane skazańce!
Sroży się płomień, opętany w szale!
Niedość, że pod stopą jego step już kona,
Targa się na błękit, wyciąga ramiona,
By zgasić gwiazdy... Próżno! W ognia fale
Tylko gołąb zbłąkany, jak meteor, pada!
Zwiodły go blaski: myślał, że to zorze wstają,
I zwiastując wschód słońca, nad stepem pałają!
Chroń mię zawsze, Maryjo, bym w zuchwałym locie
Nigdy zbytnio nie ufał ni oku ni skrzydłom,
Co spłoną wśród pożogi lub ugrzęzną w błocie.