Był dobrym
Drukuj
Bruno Borgowiec

Sylwetki katolickie 20

Niedawno temu zmarł w Chorzewie na skutek przeżyć obozowych śp. Brunon Borgowiec, b. więzień Polit., naoczny świadek śmierci O. Kolbego w bunkrze 11. bloku w Oświęcimiu. Pogrzeb jego stał się potężną manifestacją, w której wzięły udział nie tylko tłumy wiernych i rzesze b. więźniów, ale również władze państwowe i liczne organizacje. Wszyscy w świętym nastroju pochylili się kornie czoła przed jego trumną i złożyli mu hołd. Śp. Brunon Borgowiec był bowiem człowiekiem głębokiej wiary i miał wielkie, kochające serce.

żywą wiarę wyssał z piersi swojej matki. W domu rodzinnym panowała zawsze ciepła atmosfera religijna. W ciche zimowe wieczory dobra matka czytała swoim dzieciom biblię i żywoty świętych. Cała rodzina często przystępowała do Sakramentów świętych. Jedna z córek poświęciła się służbie Bożej w zaciszu klasztornym. Brunon wyniósł z domu głębokie zasady wiary, które przyświecały mu w całym życiu. W każdą niedzielę uczestniczył we Mszy św. I często przyjmował komunię św. Jaką była jego dusza; takim było też jego postępowanie. Sumiennością i pracowitością imponował władzom magistratu, gdzie pracował jako kierownik referatu meldunkowego.

W pierwszych dniach okupacji, widząc jak wyrzuca się z pracy niewinnych Polaków i pozbawia się ich środków do życia, idzie do tych opuszczonych rodzin i potajemnie niesie im pomoc materialną, a przede wszystkim duchową. Na skutek fałszywych denuncjacji zostaje przez gestapo aresztowany 10.5.1940 roku i po dwumiesięcznych mękach w więzieniu śledczym osadzony w Oświęcimiu. Po krwawej "kwarantannie" dostaje się do karnej kampanii, gdzie pracuje przy noszeniu trupów, a następnie zostaje pisarzem podziemnego bunkra. żadna książka nie opisze potworności, jakie działy się na 11 bloku w Oświęcimiu. Borgowiec patrzał na nie z bliska, a ginącym braciom niósł ostatnią pomoc, narażając życie swoje. Często drżał z przerażenia, tracił nerwy i powtarzał: "oby Bóg wyrwał mnie z tego piekła". Opowiadał nam: jak w początkach września 1941 r. w podziemnym bunkrze, zaduszono około 500 chorych Polaków, których żywcem układano w stosy - z kłębowiska ginących wyrywały się przeraźliwe okrzyki: "O Boże ratuj nas", "O Jezu, zmiłuj się nad nami; jak pod ścianą śmierci po bohatersku ginęli Polacy, często z okrzykiem "niech żyje Chrystus, niech żyje Polska".

W pewną niedzielę na strychu "S. K." powieszono na słupku na wykręconych w tył rękach 20 więźniów. Kiedy Rapportführer Palitsch oddalił się z obozu, Borgowiec spuścił ich potajemnie z łańcuchów, uwalniając od mąk, a nawet śmierci. Innym razem jedna z izb karniaka odbywa karne ćwiczenia. Wszyscy w półprzysiadzie z taboretami na plecach wykonują "żabkę". Borgowiec wykorzystuje każdą chwile nieobecności żandarma i w umówiony sposób daje znak do zaprzestania karnych ćwiczeń.

Kiedy kotły z jedzeniem za karę kazano wylać. Borgowiec pod osłoną zmroku przez okna podawał jedzenie zgłodniałym współwięźniom.

W bunkrze głodowym kona pan Zajączek z Białej Krakowskiej, znany pracownik na niwie społecznej. Borgowiec przyniósł mu różaniec święty, który codziennie na klęczkach odmawiał. "Nie mogłem patrzeć, kiedy po trzech tygodniach esman zabił go zastrzykiem karbolowym" opowiadał Borgowiec.

Borgowiec wszystkim pomagał, dla wszystkich był uczynnym, taktownym, wszystkich po przyjacielsku traktował. Był zawsze prostolinijny, nie znał dróg krętych, a to postępowanie jego płynęło z głębi jego wewnętrznego życia. W cichej rozmowie z Bogiem wynurzał swe bóle i czerpał siłę.

Wszystko to da się ująć w jedno słowo: był dobrym. "Dobroć jest to cie samego siebie w innych" mówi O. Faber. "Być dobrym to znaczy innych stawiać na własne miejsce" Dobroć Borgowca, rysująca się na jego szlachetnej twarzy, nie była uczuciem czysto ludzkim, lecz wypływała ze ścisłej przyjaźni z Jezusem - była dobrocią nadprzyrodzoną. Dobroć jest największą siła na ziemi, jest kluczem do wszystkich serc, nawet najbardziej zatwardziałych i tę dobroć posiadał Borgowiec. Pod wpływem tej cnoty otwierały się przed nim zbolałe serca jak kielichy kwiatów pod działaniem ciepłych promieni słonecznych. Dlatego Borgowiec wyróżniał się na tle swego otoczenia, dlatego wszyscy lgnęli do niego. Zawsze miał koło siebie strapionych kolegów, których umiał podnieść na duchu, a przede wszystkim kierował ich ku Bogu.

Takim samym był w domu. "Ani razu nie powiedział mi przykrego słowa" mówi jego zona. Był również wzorem prawdziwego ojca rodziny.

Od lutego 1942 r. Borgowiec pracuje w pewnej fabryce, pozostając ciągle pod nadzorem. Tę samą pomoc niesie potrzebującym i gnębionym Polakom. Nie wie, ze w kole najbliższych jet szpieg, który pod zarzutem spisku tajnego oddaje Borgowca i pięciu jego kolegom w ręce władz. W sierpniu 1942 r. Borgowiec zostaje osadzony w obozie Gross-Rosen i skazany razem z kolegami na śmierć. Borgowiec przyjął wyrok spokojnie i dobrze się na śmierć przygotował. Bóg jednak inaczej zarządził. Akta jego poszły do zatwierdzenia do Berlina, zanim wróciły - nastąpiła na skutek przesunięcia frontu wschodniego - ewakuacja obozu. Po długich marszach wycieńczony nieodpoznania dostaje się resztką sił do Reichenau w Sudetach i tu doczekał wolności.

Wrócił do domu. Wróciła również z tułaczki żona z dziećmi. Miał rozpocząć nowe beztroskie życie, niestety śmierć niespodziewanie przecięła pasmo jego życia i zabrała go rodzinie i kolegom. "Borgowiec przez całe swoje życie, a przeżył zaledwie 42 lata, spalał się jak świeca w służbie dla Boga i Narodu", powiedziałem nad jego trumną.

Pochylmy czoła przed jego bohaterstwem. Podziękujmy mu za tę pomoc, którą niósł naszym braciom w obozach Podziękujmy mu za ważne szczegóły o śmierci O. Kolbego. Choć szczątki jego spoczęły w ziemi, duch jego płomienny żyć będzie nadal wśród tych, którzy go znali.


Opis zdjęcia powyżej: Śp. Brunon Borgowiec w mundurze obozowym.


Młodzieży!
zaciągnij się pod sztandar Niepokalanej

Jeżeli kiedy, to przede wszystkim w dzisiejszych czasach powszechnego zepsucia obyczajów, szerzenia się pijaństwa i rozpusty nie ma dla Ciebie, Droga Młodzieży, innego sposobu na zachowanie wiary i cnót jak garnąć się pod płaszcz opiekuńczy Maryi Niepokalanej, pod Jej dowództwem walczyć ze złem, które w każdym z nas otacza i dla Niej zdobywać serca naszych współbraci, jednym słowem być Jej wiernym rycerzem i Rycerką.

Pamiętajmy w modlitwach o zmarłych członkach Milicji Niepokalanej. Msza św. za ich dusze odprawiona będzie dnia 19 stycznia w Niepokalanowie.