Boskie Oblicze P. Jezusa
Drukuj

Mamy wiele pamiątek po naszym drogim Odkupicielu. Rzym i Turyn posiadają bezcennej wartości Krzyż Pański, całun i Najświętszą Chustę, na której wyraziły się cudownie Boskie rysy twarzy Zbawicielowej. Do tych świętych klejnotów chrześcijaństwa dołączyć można jeszcze jeden, odkryty przez wybitnego uczonego i archeologa francuskiego Mr. Boyera d’Agen. Wprawdzie odkrycia tego dokonał d’Agen dość dawno, bo w r. 1897, ale prawdziwość jego ostatecznie stwierdzono dopiero w chwili obecnej.

W r. 1897 przeprowadzał wyżej wspomniany uczony badania wykopaliskowe w Campo de Fiori w Rzymie. Przypadkowo odnalazł niewielki medaljonik, zawierający na jednej stronie wizerunek jakiegoś mężczyzny, z drugiej objaśnienie w języku hebrajskim, że jest to Chrystus - Mesjasz. Nie ulegało więc wątpliwości, że znakomity uczony ma przed sobą starożytną podobiznę P. Jezusa, prawdopodobnie z czasów, kiedy On jeszcze przebywał na ziemi, piastując swoje posłannictwo.

Medalion odkryty przez d’Agena
Fotografja obu stron znalezionego medaljoniku, wyobrażającego P. Jezusa

Tego samego dnia Mr. d’Agen pokazał cenną pamiątkę na audjencji Ojcu św. Leonowi XIII. Papież, przyjrzawszy się jej bliżej, wyrzekł poważnie te słowa:

"Nie wiemy dokładnie, jakie były rysy ludzkie naszego Boskiego Mistrza. Skoro jednak chcielibyśmy sobie wyobrazić Jego Twarz, godną uwielbienia, to nie znaleźlibyśmy podobieństwa bardziej idealnego, niż w tym podziwu godnym medaljonie".

Zachęcony tem szczęśliwy archeolog postanowił dołożyć wszelkich wysiłków, aby wykazać autentyczność odnalezionego dokumentu. Tymczasem w całym świecie naukowym posypały się zarzuty, że ów medaljon nie może pochodzić z czasów apostolskich; na ten temat pisano b. wiele przez kilkanaście lat zrzędu. Przedewszystkiem porównywano wizerunek P. Jezusa z cudownem odbiciem Jego twarzy na świętym całunie, jaki znajduje się obecnie w Rzymie. Jednocześnie podobne badania przeprowadzono z wizerunkiem Oblicza P. Jezusa na chuście w Turynie. W obydwu wypadkach stwierdzono tak wielkie podobieństwo, że trzeba było przyznać słuszność twierdzeniom p. d’Agena. Ostatecznie uczeni archeologowie przez usta słynnego męża nauki M. Boulengera oświadczają, że:

"Autor tego medalu widział Chrystusa Pana i znał Go doskonale i najprawdopodobniej miał Go przed oczyma, kiedy Go rysował".

Niektórym Czytelnikom mogą nasunąć się w związku z tem pewne zastrzeżenia, a mianowicie co do osoby artysty: Czy mógł znaleźć się w Jerozolimie w owym czasie jakiś zdolny rzeźbiarz, któryby odtworzył Boskie rysy Jezusa? Jeśli zważymy, że sztuka w starożytności stała na b. wysokim poziomie, czego dowodem dzieła choćby genjalnego Fidjasza, łatwo zrozumiemy, że jest to b. możliwe. Ponadto wiemy również, że postać Boskiego Mistrza pociągała ku sobie tysiączne rzesze, nic więc dziwnego, że w ich liczbie znalazł się ktoś z rzeźbiarzy, który na pamiątkę pragnął uwiecznić w medaljoniku jedyne na całym świecie Boskie rysy Mesjasza. Mógł to być nawet jeden z żydów, zwłaszcza, że napis na medaljonie wybity jest w języku hebrajskim.

Obok postaci Zbawiciela mieszczą się dwie litery hebrajskie Alfa i Omega, jako symbol początku i końca - właściwie niekończącej się nigdy wieczności. Na drugiej stronie widnieje w tym samym języku następujący napis: "Mesjasz króluje - Zwycięża w spokoju i jest światłem człowieka. On żyje". Nie jest to Chrystus cierpiący niewymownie na Kalwarji, ale Chrystus - Apostoł, pełen czaru i majestatu, pociągający Swym genjuszem i osobistością ludzi z wszystkich stanów i wszelkich zapatrywań.

Może to Boskie oblicze nie zostało odzwierciedlone w pełni doskonałości rysów. Niemniej jednak mamy pewne i prawdziwe odbicie twarzy Jezusowej.

Uszczęśliwiony odkrywca tego pięknego i cennego medaljonu resztę dni swego życia poświęcił rozszerzaniu autentycznego wizerunku Chrystusa. Mr. d’Agen niczego nie pragnie, jak tylko by historyczny, autentyczny, wizerunek Syna Bożego - Mesjasza wyrył się jaknajgłębiej w sercach wszystkich ludzi.

(Według "Polaka we Francji")