Apostolstwo służącej

SYLWETKI KATOLICKIE 6.

Rycerz Niepokalanej 10/1946, grafika do artykułu: Apostolstwo służącej, s. 267

Katarzyna Domańska, służąca z Poznania. Jak każda inna w ciągłej walce o chleb codzienny - w stałej trosce o zabezpieczenie starości - w wiecznej walce z zawstydzającą nieufnością, jaką do służących z zasady mają pracodawcy. Domańska zwycięża. Bezwzględną, wypróbowaną uczciwością, doprowadza do tego, że klucze gospodarstwa domowego, w jej rękach pewniejsze, niż pod władzą lekkomyślnego często państwa. Z tym idzie w parze wierność, obowiązkowość i życzliwość macierzyńska. A źródłem tych zalet?: Pobożność prawdziwa. Nie ta "niby-pobożność" dewocka, zaniedbująca obowiązki stanu; nie zewnętrzna - przesiadywana po świątyniach bez końca; nie sensacyjna - gonienia za osobliwościami nabożeństw czy kazań, ale ta jednocząca z Bogiem, która jest siłą i ostoją dnia powszedniego w każdym czasie, miejscu i czynności.

Prawdziwa cnota prze-promieniuje i najgrubszy pancerz skromności. Katarzynę poznają, szanują, miłują. - 26 lat trwa w służbie w tym- samym miejscu.

Dzisiaj odsłonić mamy znamienny dla niej rys apostolstwa. Rozpoczyna od apostolstwa Mszy św. Najświętsza Ofiara jest dla niej słońcem życia, - a uczestniczy w niej z mszalikiem w ręku i to na długo jeszcze przedtem, nim stawał on się zrozumiały i popularny, choćby tylko wśród inteligencji. Ze św. Ofiary wynosi cześć i troskę na stan kapłański. O dobrych i licznych kapłanów dla winnicy Pańskiej modli się codziennie - i to znowu zanim jeszcze ta wielka i święta idea znalazła wyraz w "sobotach kapłańskich" z wezwania papieża Piusa XI: "...Bóg na niebie i My na ziemi niczego nie pragniemy goręcej jak modlitwy i ofiary za kapłanów. Prośmy Boga, by nam dał świętych kapłanów..." Dołącza więc Katarzyna do modlitw heroiczny czyn ofiarny: Ciuła grosze. Dosłownie odmawia sobie wszystkiego co leży poza konieczną potrzebą. Żadnej przyjemności - nic, bez czego można by się obejść. W tym zaparciu się siebie płyną długie lata, krzepione modlitwą i oto gdy uzbierała ze swej groszowej krwawicy zasług służebnych sumę potrzebną na wykształcenie kapłana, zanosi swą heroiczną ofiarę do Seminarium Zagranicznego w Potulicach, które kształci duszpasterzy dla Polaków-wychodźców. Upływa kilka lat; czerpiąc z jej funduszów dochodzi do kapłaństwa biedny kleryk K. Katarzyna uczestniczy w prymicjach; pierwsza otrzymuje błogosławieństwo neoprezbitera i oświadcza zalana łzami: "To najpiękniejszy dzień mojego życia". W tymże roku wybucha wojna - nastaje niedola okupacyjna. Ksiądz K. tajnie działa jako duszpasterz na terenie Wielkopolski. Dziwnie Bóg go ochrania - siły mu dopisują - moc Boża towarzyszy jego apostolskim wysiłkom. W jego intencjach płyną ciągle ku niebu modły Katarzyny...

- Świta jutrzenka wolności religijnej i narodowej. Katarzyna ginie od pocisku w ostatnich dniach zdobywania Poznania. Bóg zechciał, aby nie zbierała więcej owoców i radości swego czynu, tu na ziemi. Nagrodę wielką i niepodzielną dał jej Arcykapłan - Chrystus Pan - w niebie. A na ziemi? Dobro zasiane jej dłonią krzewi się dalej. Ksiądz K. na Pomorzu Zachodnim obsługuje obecnie kilkanaście miejscowości, prowadzi dusze do Jezusa w trudach apostolskich, bo dzieło heroiczne raz poczęte w Imię Boże, nie ustanie aż Bóg sam powoła do zdania rachunku, - policzy owoce i da nagrodę nadto wielką: Niebo.