Apostoł Robotników

Sylwetki katolickie 13

Papieże w ostatnich latach ciągle mówią o wielkiej roli jaką w życiu Kościoła obecnie muszą odgrywać katolicy świeccy. Matt Talbot był katolikiem świeckim, a Opatrzność, roznosząc sławę jego z tak zadziwiająco zawrotną szybkością po całym świecie, chce nam pokazać żywy przykład tego, co Ojciec Św[ięty] głosi w odezwach o Akcji Katolickiej.

Matt Talbot miał 69 lat, gdy stanął przed Bogiem, któremu tak wiernie i oddanie służył przez długie lata. Urodził się 1856 r. w Dublinie. Był robotnikiem z początku murarzem, później dozorcą w wielkim składzie drzewa. Wszyscy jego pracodawcy poświadczają, że pracował sumiennie i według sił.

Ale nie zawsze był człowiekiem bez zarzutu. Zanim bowiem poddał się pod działanie łaski Bożej, był człowiekiem słabym, ułomnym, jak tylu innych śmiertelników.

Już jako chłopak oddawał się pijaństwu. W latach młodzieńczych był prawdziwych, nałogowym alkoholikiem.

Rodzice jego przeżyli wtedy czasy nader smutne. Nie było prawie dnia, w którym Matt nie był powrócił pijany do domu. Z zarobku ani grosza nie oddawał. Często robił nawet długi, aby móc pić dalej. Gdyby Bóg nie był go obdarzył nadzwyczajnie silnym zdrowiem, nie byłby przetrwał życia tak nikczemnego. Trzeba jednak stwierdzić jeden fakt, mianowicie, ze Matt Talbot nigdy nawet w stanie pijanym nie wykraczał przeciw cnocie czystości. Była to widocznie szczególna łaska Opatrzności, która chciała uchronić go przed najgorszym.

Gdy Matt Talbot miał lat 27 nastąpiła nagła i zupełna zmiana na lepsze.

Pewnego dnia, gdy już ostatni grosz powędrował do karczmy, stanął przy wyjściu z fabryki, oczekując, czy koledzy nie zaproszą go na kieliszek gorzałki. Przechodzili jednak wszyscy, nie zważając na Matta. Upokorzenie to stało się początkiem nawrócenia.. Poszedł do domu i oświadczył matce, ze będzie odtąd abstynentem. A ponieważ wiedział, ze diabeł nie da tak szybko za wygraną, zaczął się modlić i uczęszczał na Mszę świętą.

Z pijaka stał się wkrótce wielkim pokutnikiem i apostołem. Długie godziny nocne spędzał na czytaniu duchownym i na modlitwie. Codziennie widziano go na Mszy świętej. Sypiał na deskach, nie jadał do syta Dla kolegów był zawsze dobrym towarzyszem. Stawał w ich obronie z wielką odwagą wobec pracodawców Podczas wielkich walk społecznych lat 1911 i 1913 stał po stronie strajkujących, ponieważ walczyli oni o słuszne prawa przeciwko bezwstydnemu wyzyskowi kapitalistów.

Przede wszystkim chodziło mu nie o dobrobyt ziemski towarzyszy, lecz o dobro ich duszy.

Pewnego razu jeden z robotników obrzucił swoją żonę, która była mu przyniosła do fabryki obiad, obrzydliwymi wyzwiskami. Matt podszedł do niego, wyciągnął z kieszeni krucyfiks, pokazał mu go i rzekł:

- Widzisz, kogo tu na krzyż przybijasz?

Nic więcej. Zagadnięty zamilkł natychmiast i opuścił głowę zawstydzony.

Jeden z kolegów Talbota, który był wprawdzie od lat trzydziestu abstynentem, ale nie przystępował od dłuższego czasu do Sakramentów św. rozmawiał z nim o abstynencji. Matt nagle zeszedł na temat religii i znalazł słowa, tak przekonywujące, że w następną niedzielę kolega poszedł z nim razem do spowiedzi i wstąpił do sodalicji Niepokalanie Poczętej.

Podobnych wypadków możnaby przytoczyć długi szereg. Matt bowiem był apostołem.

Na grobie Matta Talbota ustawiono niewielką drewnianą skrzynkę. Wierny lud, przeważnie robotniczy, przychodzi, wkłada do niej prośby, napisane niezgrabną ręką, przyzwyczajoną raczej do prowadzenia maszyn i narzędzi. Matt Talbot zaś patrzy z nieba na braci i siostry swoje i wstawia się za nimi do tronu Bożego. Mamy nadzieję, że jeżeli proces kanonizacyjny szybko dobiegnie końca, dzielny i dobry Matt stanie w szeregu nowoczesnych Świętych - jako pochodnia, wskazująca drogę prawdy i szczęścia braciom robotnikom.