Alkoholizm a dziedziczność

W obecnej chwili, gdy wszystkie stowarzyszenia Akcji Katolickiej pracują nad wprowadzeniem w czyn hasła Episkopatu: "Duch Chrystusowy w wychowaniu i w szkole podstawą odbudowy narodów", a Polska Liga Przeciwalkoholowa, jako spełniająca częściowo zadania Akcji Katolickiej, rzuciła wezwanie: "Ratujmy młodzież", trzeba zwrócić uwagę na to, że jednak wiele czynników przeszkadza tej odbudowie zdrowia fizycznego i moralnego narodu. Do tych wrogich czynników w pierwszym rządzie należy zaliczyć plagę społeczną, jaką jest alkoholizm. Powstaje on przez stałe, chociażby w małych dawkach, używanie napojów alkoholowych. Alkoholik tak przyzwyczaja się do wódki, że bez niej obyć się nie może, szuka okazji, ażeby mógł "zajrzeć do kieliszka", jednym słowem, staje się nałogowcem. Każdy zły nałóg wypacza wolę, osłabia charakter. Nałóg zaś alkoholowy jeszcze w większej mierze niszczy siły duchowe i fizyczne, odbiera rozum, doprowadza człowieka do lekceważenia wszelkich praw Bożych i ludzkich.

I tu właśnie powstaje pytanie: w jakim stopniu alkoholizm ojca czy matki wpływa na ich dzieci?

Poważne badania lekarskie wykazują, że alkohol, wprowadzony do organizmu ludzkiego (lub zwierzęcego, bo i na zwierzętach robiono szereg doświadczeń), działa ujemnie nie tylko chwilowo, ale skutki jego dają się spostrzec i w przyszłości - na potomstwie pijących osobników. Znani powszechnie lekarze stwierdzają, że dzieci rodziców alkoholików są skłonne do różnych chorób, a często posiadają cechy fizycznego zwyrodnienia, np. cierpią na krzywiznę kości, próchnicę zębów zniekształcenia palców, u rąk lub nóg itp. U dzieci pijaków spotyka się też przeważnie słaby wzrok lub słuch, jąkanie, zacinanie się.

Na potwierdzenie powyższych wywodów, należy przytoczyć rezultaty badań kilku znakomitych lekarzy.

Dr Domme przez 12 lat miał pod obserwacją 2 grupy rodzin, żyjących w jednakowych warunkach. Pierwsza grupa składała się z 10 rodzin pijackich, posiadających razem 57 dzieci, z których 25 zmarło w młodym wieku, chorych było - 22, a zdrowych tylko 10.

Druga grupa składała się również z 10 rodzin umiarkowanych lub abstynenckich. Miały one 61 dzieci, z których tylko 5 zmarło w młodym wieku, a 6 należy zaliczyć do chorych,- reszta, to jest 50, było całkowicie zdrowych. Każdy myślący człowiek widzi tu głęboką różnicę między grupą pierwszą i drugą i łatwo może wywnioskować, że to właśnie alkoholizm rodziców grupy pierwszej spowodował tak wielką śmiertelność i choroby wśród ich potomstwa. Przeciwnie: rodzice grupy drugiej cieszyli się ze swoich dzieci,, a swą radość mogą zawdzięczać temu, że nie używali napojów alkoholowych.

Podobne badania przeprowadził w Ameryce Północnej jeden z lekarzy nad 6 przestępcami spokrewnionymi ze sobą. Po mozolnych dociekaniach na 7 pokoleniach okazało się, że owi przestępcy mieli wspólnego przodka - nałogowego alkoholika. Te 7 pokoleń liczyło razem osób 709, z których 475, czyli 67 proc. było pod względem społecznym zupełnie wykolejonych: byli to bowiem, oprócz chronicznie chorych, zbrodniarze, pijacy, kobiety upadłe, włóczęgi itd. I znów nadużywanie napojów alkoholowych przez tych osobników i przez ich rodziców było przyczyną upośledzenia duchowego i fizycznego.

U nas w Polsce wielki interesujący rodowód rodziny pijackiej ogłosił Dr A. Puławski. Badana przez niego rodzina w czterech pokoleniach składała się z 26 osób, z których tylko 1 była całkowicie zdrowa, a wśród reszty było: pijaków - 5, idiotów - 3, epileptyków - 4, obłąkanych - 2, histeryczek - 3, złoczyńców - 4, wodogłowych - 4. Początek tej rodzinie dali: Józef, pijak, zmarły na apopleksję i Katarzyna - córka pijaka, histeryczka."

Polak, Dr K. Kiecki zbadał szereg rodzin pijackich i doszedł do wniosku, że dzieci alkoholików są również, z winy rodziców upośledzone pod względem umysłowym. Już bowiem od wczesnych lat okazują złe skłonności, egoizm, okrucieństwo, mściwość, mają niestały charakter, są leniwe, co odbija się potem na nauce w szkole, dokuczają bliźnim, często kłamią, są skłonne do czynów niemoralnych. Takie dzieci od najwcześniejszej młodości należy bardzo starannie wychowywać, aby z nich nie wyszły zakały społeczeństwa. Tymczasem w wielu wypadkach zamiast dobrego wychowania, rodzice dają jeszcze zły przykład, sami bowiem dzieciom swoim podsuwają truciznę alkoholową.

Z powyższych dowodów jasno wynika, że używanie napojów alkoholowych przez rodziców, odbija się katastrofalnie na ich potomstwie. Przede wszystkim matki nawet nie zdają sobie sprawy, jak wielką krzywdę wyrządzają swemu dziecku, gdy piją np. wódkę w czasie karmienia. Alkohol szybko dostaje się do pokarmu matczynego, i organizm dziecka powoli się zatruwa, nie staje się odporny na choroby, owszem, takie dziecko skłonne jest do różnorodnych niedomagań, kończących się niekiedy przedwczesną śmiercią. Jeżeli dziecko. alkoholika napotka na odpowiednie warunki życiowe, to wychować je można na dobrego obywatela, jeżeli zaś stale przebywa w rodzinie pijackiej i zły przykład na nie ciągle działa, to nic dziwnego, że samo szybko staje się alkoholikiem. Niedawno, bo w lutym br. w Warszawie zdarzył się wypadek, że musiano wezwać pogotowie ratunkowe do dwunastoletniego ucznia, leżącego w rynsztoku, kompletnie pijanego.

Kto tego chłopca nauczył pić? Niestety, dom rodzinny!

Rodzice pragną, aby dzieci były im podporą na starość, aby kochały Boga i Ojczyznę. Pragnienia te staną się złudzeniem, jeżeli ojciec i matka siebie i potomstwo zatruwać będą napojami alkoholowymi. Na rodzicach ciąży wielka odpowiedzialność za swe dzieci wobec Stwórcy wszechświata i wobec społeczeństwa!

W Polsce powinno się produkować jak najwięcej alkoholu, nie do picia wszakże, ale na cele chemiczne, lekarskie, przemysłowe, gospodarcze. To co dobre - bierzmy od innych narodów. Jeden z naszych sąsiadów, którego obywatele odznaczają się wielką tężyzną fizyczną i umysłową, na cele przemysłowo - gospodarcze oddaje 75 proc. wyprodukowanego alkoholu, a my Polacy tylko 20 proc. Dążmy do osiągnięcia rezultatów naszego sąsiada, a rodzice katoliccy będą zadowoleni ze swych dzieci, Ojczyzna zaś ze swych obywateli!