A dnia trzeciego zmartwychwstanie

Kiedy spiżowe serca dzwonów ogłaszają światu Zmartwychwstanie Chrystusa, setki milionów serc chrześcijańskich zaczynają bić żywiej, radośniej, silniej. Bo oto Bóg spełnił obietnicę. Zbawiciel umęczony i zamordowany zwyciężył śmierć, odkupił nas z grzechów i otworzył nam bramy miłosierdzia.

Wierzymy, że Chrystus wstał z martwych. Zmartwychwstanie Chrystusa jest dogmatem, to jest prawdą nieomylną, objawioną przez Boga i ogłoszoną przez Kościół. Ale prawda ta ma podstawy nie tylko w natchnieniu Ducha Świętego. Możemy ją stwierdzić na podstawie dokumentów, które są dostępne każdemu. Dokumenty te, to przede wszystkim Ewangelia, spisana przez czterech wiarogodnych świadków - Ewangelistów. Dwaj z nich - to świadkowie naoczni. Św. Mateusz i Św. Jan byli uczniami Chrystusa. Znali Go osobiście, wędrowali z Nim po Palestynie, patrzyli na Jego postać, słuchali Jego słów. Św. Jan jest bezpośrednim świadkiem Jego Męki, stał pod krzyżem wraz z Matką aż do końca, pomagał w pogrzebaniu Ciała umęczonego. Obaj są w Wieczerniku, gdy Zbawiciel ukazuje się Apostołom po Swym Zmartwychwstaniu, a potem przez czterdzieści dni niejednokrotnie jeszcze obcują z Jezusem. Wszystko to każdy z nich opisał swoimi słowami, każdy w inny sposób, ale fakty podał te same. Jest to dowodem nieposzlakowanej prawdomówności natchnionych autorów.

Dwaj drudzy ewangeliści - to uczniowie apostolscy, którzy żyli za czasów Chrystusa Pana i podali naukę swych mistrzów. Św. Łukasz, człowiek wykształcony, nie tylko spisuje opowiadanie św. Pawła, ale bada dokumenty. Są poważne podstawy do mniemania, że czerpał wiele wiadomości od samej Niepokalanej - Matki Jezusa. Św. Marek jest uczniem Księcia Apostołów. I jego prawdomówność budzi zaufanie. Przecież bez obsłonek pisze o - zaparciu się św. Piotra.

Tacy to ludzie, każdy z osobna, a wszyscy zgodnie, stwierdzili fakt Zmartwychwstania Pańskiego. A głosił [85]tę prawdę również św. Paweł, ostatni z Apostołów, który widział Chrystusa i który na rozkaz Pański, porzuciwszy karierę uczonego faryzeusza, poszedł w świat głosić prawdę o Zmartwychwstaniu.

Przebieg zdarzeń, związanych ze Zmartwychwstaniem, przedstawia się w świetle dokumentów, tj. Ewangelii, Dziejów Apostolskich i Listów Apostolskich - jako nieodparcie wiarygodny i pewny. Pan Jezus kilkakrotnie zapowiedział Swoje Zmartwychwstanie. Po wyznaniu św. Piotra zwierzył się uczniom, iż "potrzeba", aby został w Jerozolimie umęczony "i był zabity, a trzeciego [86]dnia zmartwychwstał" (Mt 16,21). Kiedy indziej w drodze do miasta świętego powiedział: "Oto wstępujemy do Jerozolimy a Syn Człowieczy będzie wydany przedniejszym kapłanom i uczonym w piśmie i starszym, a skażą go na śmierć, i wydadzą poganom. I będą się z niego naigrawać i plwać na niego. I ubiczują go i zabiją, a dnia trzeciego zmartwychwstanie" (Mk 10,33-34).

Przepowiednia Jezusa spełniła się dosłownie. Umęczony, ubiczowany i oplwany został przybity do krzyża. Męka Jego była publiczna i jawna, ponieważ nie tylko uczniowie, ale cały świat musiał się dowiedzieć o Odkupieniu. Opatrzność sprawiła więc, że sam fakt śmierci Chrystusa stał się pewny i został potwierdzony urzędowo.

Zbawiciel, ukrzyżowany za bramami Jerozolimy w przeddzień Paschy, wisiał na krzyżu przez trzy godziny, od 12 w południe, a o 15 zakończył życie. Wobec zbliżającego się święta faryzeusze poprosili wielkorządcę rzymskiego Piłata o zezwolenie na zdjęcie Ciała Jezusowego z krzyża. Św. Marek dodaje, iż Piłat "powątpiewał czy już umarł. I zawoławszy setnika zapytał go, czy już umarł? A dowiedziawszy się od setnika, darował Ciało Józefowi" (Mk 15,44-45) z Arymatei. To oświadczenie setnika uzupełnia św. Jan, który stał pod krzyżem. Żołnierze, przed zdjęciem skazańców z krzyży, dobili łotrów, którzy jeszcze żyli. "A skoro podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali nóg jego, ale jeden z żołnierzy włócznią otworzył bok jego, a natychmiast wypłynęła krew i woda" (J 19,33-34). Ten cios włócznią miał ostatecznie upewnić oprawców, że Chrystus nie żyje, albo też dobić żyjącego.

Tak więc Zbawiciel umarł. Ciało Zbawiciela owinięto w prześcieradła, które wypełniono wielką ilością pachnidła (sto funtów aloesu), a grób przywalono głazem, którego jeden człowiek nie mógłby odsunąć, "bowiem był bardzo wielki" (Mk 16,4).

Faryzeusze zażądali od Piłata, aby grób został opieczętowany, a przy grobie stanęła straż. Nie wiedząc, że w ten sposób stają się sami narzędziem w ręku Boga pozwolili na stwierdzenie urzędowe, że rzeczywiście w ciągu trzech dni Ciało Jezusa spoczywało w grobie (Mt 27,62-66). Karni żołnierze rzymscy strzegli grobu, pieczęcie były nienaruszone.

I oto nad ranem trzeciego dnia "stało się wielkie trzęsienie ziemi. Anioł bowiem Pański zstąpił z nieba i przystąpiwszy odsunął kamień i usiadł na nim. I było wejrzenie jego jako błyskawica, a szata jego jako śnieg. A z bojaźni przed nim przerazili się strażnicy i stali się jako umarli" (Mt 28,2-4). Anioł oświadczył przybyłym do grobu niewiastom: "Nie bójcie się wy. Wiem bowiem, że szukacie Jezusa, który był ukrzyżowany. Nie masz go tu, albowiem zmartwychwstał" (Mt 28,5-6).

Za zrządzeniem Opatrzności, legioniści rzymscy, którzy mieli być narzędziem w walce z Chrystusem, stali się pierwszymi świadkami Zmartwychwstania. Z wieścią o tym pobiegli do przedniejszych kapłanów, podwójnie przestraszeni: i cudownym zjawiskiem i złamaniem rozkazu. Nie przeszkodzili w odwaleniu kamienia ani w zerwaniu pieczęci, ponieważ nie mogli oprzeć się sile nadprzyrodzonej Anioła. Ale odpowiedzialność groziła im wielka. I tu faryzeusze wynaleźli naiwny wybieg, który przez wieki świadczy przeciwko nim. "Po naradzie dali żołnierzom wiele pieniędzy, mówiąc: powiadajcie, że uczniowie jego (Jezusa) przybyli w nocy i w czasie waszego snu wykradli go" (Mt 28,12.13). Obiecali również wstawić się za nimi u dowódcy.

Tłumaczenie to jest naiwne i jawnie kłamliwe. Jest rzeczą niemożliwą, żeby kilku, karnych i znakomicie wyszkolonych żołnierzy rzymskich zasnęło jednocześnie na warcie. Ale choćbyśmy przyjęli nawet, że zasnęli - to powstaje pytanie, jak mogli wiedzieć, że właśnie "uczniowie" "wykradli" Ciało?

W opisach Ewangelistów pierwsze godziny po Zmartwychwstaniu tętnią życiem. Widać w nich poruszenie, połączone z niedowierzaniem. Oto Pan, Zmartwychwstały, staje żywy wobec ludzi. Pierwsza spostrzega Go Magdalena. O[87]powiadanie św. Jana jest tak obrazowe, tak wiarogodne, że widzimy dziś jeszcze tę scenę jak żywą: Święta "stała u grobu i płakała. I płacząc nachyliła się i zajrzała do grobu. I spostrzegła dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego u głowy, a drugiego u nóg, gdzie było złożone Ciało Jezusowe. Mówią jej oni: Niewiasto, czemu płaczesz? Rzecze im: Wzięto Pana mego, a nie wiem gdzie go położono. To powiedziawszy obróciła się za siebie i ujrzała Jezusa stojącego, a nie wiedziała, że był to Jezus. Rzecze jej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? A ona mniemając, że był to ogrodnik, rzecze mu: Panie, jeśliś ty go zabrał, powiedz mi, gdzieś go złożył, a ja go wezmę. Rzecze jej Jezus: Mario. Ona zaś obróciwszy się rzecze mu: Rabboni! (co znaczy: Mistrzu)..." (J 20,11-16).

W tym jeszcze dniu Zbawiciel ukazuje się innym niewiastom, potem Piotrowi, Apostołom zgromadzonym w Wieczerniku i uczniom idącym do Emaus. Przy tych pierwszych spotkaniach pozwala im stwierdzić naocznie, iż nie jest duchem, że zmartwychwstał w ciele. Okazuje im przebite ręce i bok, spożywa z nimi posiłek. W tydzień potem przekonuje dobrotliwie wątpiącego apostoła Tomasza. Krąg wiernych, którzy widzą Zbawiciela po Zmartwychwstaniu, rozszerza się. Św. Paweł stwierdza, że około 500 chrześcijan widziało Zmartwychwstałego i że wielu jeszcze żyje w chwili, gdy pisał list.

Apostołowie nie mówili tyle i z takim zapałem o żadnej prawdzie, co o Zmartwychwstaniu Jezusa. Wszyscy przypieczętowali ją swym męczeństwem. Uczniowie przyjmują tę prawdę z wiarygodnych ust Apostołów i poniosą dalej. Kiedy trzeba będzie świadczyć o niej własnym mieniem, zdrowiem i życiem, uczynią to bez wahania. Ten kto umiera dla prawdy - to "męczennik", "martyr ", czyli "świadek".

Prawda o Zmartwychwstaniu jest nie tylko faktem historycznym. Ma ona podstawowe znaczenie dla całego chrześcijaństwa i każdego z nas. Zmartwychwstanie jest najwybitniejszym dowodem, że posłannictwo Chrystusa jest boskie, a stąd nauka Jego prawdziwa. Jest dowodem, że Męka Jezusa nie była próżna, że ludzkość została odkupiona istotnie.

Zmartwychwstanie jest dowodem zwycięstwa dobra nad złem, prawdy nad fałszem, miłości nad nienawiścią. Jest również zapowiedzią - naszego zmartwychwstania.

Toteż św. Paweł w pierwszym liście do Koryntian pisze (15, 17, 0, 20): "...Jeśli Chrystus nie powstał, to próżne jest przepowiadanie nasze, próżna i wiara nasza. My zaś wychodzimy na fałszywych świadków Boga..." I stwierdza z całym spokojem naocznego świadka: "A jednak Chrystus zmartwychwstał", a potem dodaje: "I jako w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy ożywieni będą".

Zmartwychwstanie Jezusa musi owocować i dziś. Powtarza się zaś nieustannie w duszy każdego chrześcijanina-katolika, kiedy ten ze śmierci grzechu powraca do życia łaski.


Westchnienie do Ran Chrystusowych

Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Rany Pana Naszego Jezusa Chrystusa na uleczenie ran dusz naszych.

O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia przez zasługi Twoich Świętych Ran.