Nagasaki, 1 VI 1931.
Maryja!
Cieszymy się bardzo i dzięki niech będą za to Niepokalanej iż w Polsce Swe dzieło stale posuwa naprzód. Z radością czytaliśmy, jak to ustawiliście na środku Niepokalanowa posąg Niepokalanej i tak pięknie obchodziliście Jej prześliczny miesiąc maj. U nas, po tylu najrozmaitszych trudnościach, sprawa Niepokalanej też ślicznie posuwa naprzód szczególnie w miesiącu Maryi Niepokalanej wszystko pięknie się rozwiązywało. Ta Przedobra Pani nasza i Królowa, prawie w każdym dniu Swego miesiąca coś nam dawała. Najważniejsza może łaska, udzielona nam przez Nią w tym miesiącu, a mająca wielkie znaczenie na przyszły rozwój naszej misji, to sprawa Niepokalanowa japońskiego. Jak już wiecie, przeprowadziliśmy się do nowej siedziby, która w tutejszym języku zwie się: Mugenzai no Sono (Niepokalanów); jakże wielkie mieliśmy w tym trudności! Nasi poczciwi katolicy nie chcieli wierzyć, byśmy w maju mogli się już przenieść na nowy plac; naprawdę - trudno o to było. Przede wszystkim poganie, których charakterów jeszcze dobrze nie znaliśmy, wiele opóźnili nam pracę, bo doszło do tego, że cieśle między sobą się pobili, a myśmy sami musieli pracować. Ale Niepokalana pomogła i w samo święto Królowej Apostołów przenieśliśmy się. Dzięki Jej za to. Wszystkie prawie roboty musimy wykonywać sami, bo nie sposób sypać tak pieniędzmi; np. za cementowanie drukarni chcieli od nas coś 120 jenów (przeszło 500 zł), za równanie terenu nie tak wielkiego - też coś około 500 zł. Robimy więc to wszystko sami, przez co na pewien czas musi ucierpieć tak drukarnia, jak i propaganda "Rycerza". Ale jakże nam miło w tym naszym Niepokalanowie! Kaplica, mieszkania nasze, pracownie, wszystko to wedle świętego i ukochanego ubóstwa. Wogóle cały nasz obecny Niepokalanów japoński jest zupełnie podobny do Niepokalanowa polskiego. Nieustannie też mamy przeróżnych gości i to różnych wyznań, którzy tylko przychodzą po to, by zobaczyć nasze życie i nasze mieszkania. Dziwi ich to, że tak sami wszystko robimy. Dzięki niech będą Niepokalanej, iż Sama wskazała nam taki sposób życia, przez co możemy się choć w cząstce stać podobnymi Jej Synowi, a zepsutemu światu pokazać marność jego zasad i bogactw. Przychodzą do nas to protestanci, to metodyści, to znowu buddyści lub szyntoiści czy wreszcie z innych wyznań, a najczęstszymi gośćmi naszymi są ludzie młodzi, którzy w wiarę ojczystą nie wierzą.
Pytają się Oni co to jest ta nasza wiara katolicka, która z obecnych różnych wyznań jest najpierwsza i różne inne stawiają nam pytania, by im wytłumaczyć. Przytoczę przynajmniej jedną z takich rozmów.
Pewnego wieczora przyszedł jakiś Japończyk - protestant. Otrzymuje on co miesiąc "Rycerza", a ponieważ wszystkiego w nim nie rozumie, przyszedł więc z prośbą o wyjaśnienie niektórych rzeczy. Stawiał różne pytania tyczące zasad protestantyzmu. Między innymi to go szczególnie dziwiło i nie mógł pojąć, czemu my modlimy się do obrazów, różnych figur Pana Jezusa i Matki Bożej, czy też świętych "Przecież - mówił - jest to to samo, co czynią poganie, oddając cześć swym różnym bożkom kamiennym". Wtedy O. Dyrektor zapyta się go, czy wypada nam modlić się do Boga, na co odrzekł; "Tak" a do Pana Jezusa, też powiedział, że tak, a do Matki Bożej - rozumie się, że tak, wszak przecież jest Matką Bożą. "A teraz - tłumaczył mu O. Dyrektor - przypuśćmy, że pan miał swe dzieci lub rodziców aż gdzieś w Ameryce, gdzie przed kilku laty pomarli. Dlaczegoż jednak tak bardzo pragnie mieć fotografię tych dzieci lub rodziców i czemuż one są tak drogie? Przecież o nic więcej nie jest, jak tylko papier... Wtem przerywa sam i mówi; "Już, już zrozumiałem wszystko dobrze". Żalił się tylko, jak to źle, że nie ma go kto o tym pouczyć. Mówił, że napisał coś o Matce Bożej i chce przynieść do przejrzenia. Dostał dla siebie i dla całej rodziny Cudowne Medaliki. Mieliśmy też u siebie katolików, którzy pragnęliby dla swej ojczyzny jak najlepiej i boleją bardzo nad obecnym jej stanem. Opowiadają nam oni, jak to protestanci tutaj się panoszą, rozwijając silnie swą propagandę pismami, w których w niemożliwy sposób wyszydzają Wiarę katolicką, słowem mocno się kręcą, byle tylko jak najwięcej zdobyć sobie współwyznawców. Radzą nam niektórzy założyć szkołę misjonarską, w którejby mogli młodzieńcy przygotowywać się na misjonarzy swej ojczyzny - ale co do tego, to już rzecz Niepokalanej, Pięknie wyraził się jeden katolik, mówiąc, że teraz, kiedy Matka Boża zaczyna tutaj Swe dzieło, z pewnością będzie Ona tu robić wielkie rzeczy, Jeden profesor szkoły średniej ofiarował się pracować z nami dla Matki Bożej codziennie przez godzinę i teraz wypełnia to jak najdokładniej. Nawet w ostatnich dniach przyniósł nam w ofierze jajek.
Przed tygodniem był u nas nasz dobrodziej z Chin, pan Lopan-hong. Jadąc z Kongresu Eucharystycznego z Miyasaki, wstąpił do nas. Obiecał przysłać nam jakąś ofiarę, bo teraz już nic nie miał przy sobie - wszystko rozdał misjonarzom po drodze.
Przed paru dniami buddyści urządzali procesje do swych bożków. Mogliśmy nieco dokładniej przypatrzeć się jednej z nich, gdy ta przybyła do grubachnego bożka i stojącego na przeciwległym wzgórku. Otóż najpierw, gdy przyszli, wszyscy, kłaniali się z wielkiem uszanowaniem temu bożyszczowi. Potem dzwonkami wydzwaniali mu przez dłuższy czas. W końcu mężczyzna z jakąś niewiastą przystąpili bliżej bożka i położyli obok niego kilka bułek, a wykłaniawszy się na odchodne, opuścili bałwana. Tak to widzicie oddają oni cześć swym bożkom, a raczej - szatanowi. Módlmy się, by Niepokalana biednym tym ludziom jak najprędzej wskazała prawdziwego Boga.
Wczoraj gościliśmy u siebie naszego Najprzewielebniejszego Ks. Biskupa Hayasakę. Przyjechał on specjalnie, by zobaczyć nasz klasztor kaplicę i cały plac. Bardzo był ze wszystkiego zadowolonym. Chodził po wszystkich kątach, a nawet ciekawiło go na czym śpimy. Wielce się wszystkim ucieszył i odchodząc, życzył błogosławieństwa Niepokalanej w naszej pracy. Dał nam także pozwolenie na przechowywanie Najświętszego Sakramentu, tak, iż od dzisiaj mamy już u siebie Właściciela i Właścicielkę - Jezusa i Niepokalaną.
W czerwcu urządzać będziemy codzienni - nabożeństwo do Najśw. Serca Pana Jezusa z wystawieniem, ale bez kadzidła i innych potrzebnych sprzętów, gdyż ich jeszcze nie mamy.
Posyłam wam do muzeum pieśń, śpiewaną w czasie procesji eucharystyczne j (rys. obok)
...Niechaj Niepokalana w tym miesiącu Jezusowego Serca uprosi nam wszystkim jak najwięcej miłości, a przede wszystkim prośmy Ją, by jak największej liczbie biednych pogan i grzeszników uprosiła u Swego Syna łaskę prawdziwego nawrócenia się.