Wiemy, na jakie drogi zeszedł teatr. Człowiekowi szanującemu swą godność ludzką niejednokrotnie progów jego przestąpić nie wolno: raz po raz gorszące sceny. Zamiast krzepić mądrość i cnotę, rujnuje teatr jedno-i drugie. Nie zawsze, ale często. Ustać to co rychlej powinno.
Do Poznania przybłąkała się jedna sztuka bardzo zła. Tytuł jej "Wilkołak". Młodzież akademicka, trzeźwo, więc nie rozognionymi zmysłami, lecz rozumnie na rzecz patrząca, do odegrania tej pornografii przeplatanej bluźnierstwami nie dopuściła. Gdy w odpowiedzi na ten odruchowy czyn posypały się na nią złośliwe obelgi, odpowiedziała tymi pełnymi godności słowy:
Treść wystawionej w teatrze Nowym sztuki pt. "Wilkołak" w wysokim stopniu obraża uczucia religijne i moralne społeczeństwa, godząc w podstawy etyki katolickiej i wnosząc pierwiastki rozkładu i demoralizacji.
Dalecy od poglądu, jakoby powołaniem sztuki było uprawianie jałowego moralizatorstwa, dajemy jednak wyraz przekonaniu, że nie może ona schodzić na manowce schlebiania najniższym instynktom tłumów. Wyrażamy nadzieję, że dyrekcje naszych teatrów w przyszłości będą dbały o zachowanie odpowiedniego poziomu wystawianych sztuk.
Ale nie tylko o teatry nam chodzi. Chcemy również zwrócić uwagę społeczeństwa na wzbierającą falę rozkładu wciskającą się wszędzie i wszelkimi możliwymi drogami.
Deprawacja sączy się w dusze społeczeństwa małymi dawkami, pod różnymi często bardzo niewinnymi na pozór postaciami - i nieraz trzeba, niestety, mocnego odruchu, aby społeczeństwo spostrzegło postępy rozkładu. Taki stan rzeczy musi budzić niepokój o przyszłość; jest on wodą na młyn prądów wywrotowych. Odczuwamy grozę niebezpieczeństwa i domagamy się od całego społeczeństwa oddźwięku. Nasze wystąpienie musi obudzić czujność. Chcemy kultury katolickiej i kultury polskiej.
Ostatnie słowa - niech głęboko wryją się w pamięć i serca wszystkich tych, którzy coś tu wpłynąć mogą. "Odczuwamy grozę niebezpieczeństwa... Domagamy się od całego społeczeństwa oddźwięku... Chcemy kultury katolickiej i polskiej...".