Dnia 17 czerwca [1932] r. zaszczycił swą obecnością klasztor nasz w Niepokalanowie J.E. Nuncjusz Apostolski Fr[anciszek] Marmaggi - zastępca Ojca Św[iętego] w Polsce.
O godz. 11 przywitał na pobliskiej stacji zacnego Gościa i Jego Sekretarza, Przew. Księdza Rutkowskiego, O[jciec] Przełożony naszego klasztoru wraz z grupką Braci, po czym dorożki przywiozły wszystkich przed klasztorną kaplicę.
Tu już oczekiwała J.E. Arc[ybiskupa] młodzież szkolna z pobliskiej wioski, gromadka okolicznej ludności, dalej, aż do głównych drzwi kaplicy ustawieni w szpaler wychowankowie naszego Małego Seminarium Misyjnego, wreszcie w kaplicy już - Brać zakonna.
Przy wejściu do kaplicy przywitał Dostojnego Gościa, ubrany w kapę, N.O. Prowincjał, po czym ze śpiewem przeprowadzono pod baldachimem J.E. Ks[iędza] Nuncjusza przed Wielki Ołtarz na krótką adorację Najśw. Sakramentu.
Po adoracji N.O. Prowincjał przywitał J.E. Nuncjusza przemówieniem po łacinie, wyrażając serdeczną radość z odwiedzin J[ego] Ekscelencji oraz przedstawił krótko historię i cel obydwu Niepokalanowów i "Rycerza" w Polsce i w Japonii.
Na przemówienie to J.E. Ks[iądz] Nuncjusz odpowiedział tymi mniej więcej słowy:
Przewielebny Ojcze Prowincjale,
Troska o cześć Dziewicy Niepokalanej była przez całe wieki chlubą Waszego Zakonu. A troskę tę wpoił już pierwszym synom swoim sam Św[ięty] Patriarcha w Waszych też rękach są najdroższe sanktuaria franciszkańskie (Padwa i Asyż), które w 700-letnią rocznicę śmierci św. Franciszka od Rządu rewindykowane[1] przyszły pod opiekę gałęzi Konwentualnych.
I ja do Waszego Zakonu należę i aczkolwiek do Trzeciego tylko, chlubię się, że mogę się zwać synem duchownym św. Patriarchy O[jca] N[aszego] Franciszka.
Zakon Franciszkowi wydał wielką ilość świętych, a przede wszystkim św. Antoniego z Padwy, jednego z najpierwszych i najgorliwszych uczniów Św[iętego] Ojca.
I tu, w tym klasztorze, u synów św. Franciszka Matka Najśw. obrała Sobie siedzibę. A jak św. Franciszek swoim ubóstwem i prostotą, z pomocą Niepokalanej potrafi wszystkich zjednać dla Boga, tak i odnowiony duch Franciszkowy, który tutaj kwitnie, sprawi, że wszyscy staniemy się podobnymi naszemu Ojcu. Bo i gdzież lepsze znajdziemy podobieństwo, jeśli nie w naśladowaniu męża, męża, który najbardziej stał się podobnym Jezusowi Chrystusowi?
Widzę tu zjednoczenie serc młodzieży polskiej, a usłyszawszy przed chwilą z ust Przew. Ojca Prowincjała, że tu kwitnie dobry duch Boży - śmiało twierdzić mogę, że sposób takiego życia wpłynie nie tylko na pogłębienie ducha zakonnego, ale i na dobro społeczeństwa.
Wyobrażam sobie, co i jak powiedziałby Wam Ojciec Św[ięty], gdyby tu zagościł. Cieszyłby się, że tak ożywiony jest zapał do pracy dla Boga przy prostocie, która odwraca duszę od zmaterializowanego świata i wznosi ją ku wyższym ideałom.
Rozwijajcie się i rozkwitajcie w Kościele Bożym i w Zakonie, urabiajcie się wewnętrznie, byście mogli z pożytkiem, spełniać Wasze wzniosie posłannictwo; ćwiczcie się w karności, posłuszeństwie i ubóstwie zakonnym. Chowajcie Zakon, a Zakon Was zachowa i uświęci.
Gdy skończył, wszyscy uklękli, a J.E. Ks[iądz] Nuncjusz udzielił błogosławieństwa, po czym Bracia udali się do swych zajęć, a Gości przeprowadzono do klasztoru.
Najpierw Dostojny Gość zwiedził muzeum misyjne, w którym ujrzawszy między innymi szereg bożków pogańskich o poważnej tuszy - uśmiał się nie mało.
Zadzwoniono na obiad. Przyjęcie skromne, takie sobie franciszkański a w dodatku jeszcze - piątkowe.
W czasie obiadu J[ego] Ekscelencja przemawiał do nas w języku włoskim, a do tłumaczenia swych słów upoważnił jednego z Ojców.
Na wstępie zaznaczył J. Ekscelencja, że nie ma bynajmniej zamiaru wygłaszać jakiejś mowy dyplomatycznej, ale raczej w prostych słowach pragnie wylać uczucia swego serca.
Wyrażał radość, iż znalazł się w tak niespodziewanie licznej rodzinie Franciszkowej.
Winniście gorąco dziękować Bogu - mówił dalej J[ego] Ekscelencja - iż możecie pracować w winnicy Chrystusowej nad wydawaniem pisemka, przy pomocy którego i za łaską Bożą nawracajcie zbłąkane dusze na drogę prawdy.
Kończąc te parę słów, zachęcał nas, byśmy i nadal zachowywali wiernie pierwotnego ducha Franciszkowego, pracując z zaparciem siebie, nad rozszerzeniem Chrystusowego Królestwa na ziemi.
Prosił też, byśmy w modlitwach naszych i o nim pamiętali, by ten odpowiedzialny obowiązek, jaki Opatrzność na Niego włożyła - mógł spełniać dla większej chwały Bożej i zbawienia dusz.
Po obiedzie udaliśmy się wszyscy na adoracje Najśw. Sakramentu, po czym J.E. Ks[iądz] Nuncjusz zaczął zwiedzać Niepokalanów.
Przy zwiedzaniu wszystkich działów pracy, szczególnie zainteresował
J. Ekscelencję wielka maszyna rotacyjna, którą w ruch puścił Sam i Sam też zatrzymał.
Zwiedził też J.E. Ks[iądz] Nuncjusz nasze Małe Seminarium Misyjne, gdzie chłopcy urządzili małą na cześć Dostojnego Gościa akademijkę, a składało się na nią kilka przemówień w obcych językach przeplatanych pieśniami.
Pod koniec J[ego] Ekscelencja przemówił do chłopców po łacinie, zachęcają ich do pracy nad urobieniem swych dusz i umysłów, by kiedyś stali się dzielnymi szermierzami Maryi Niepokalanej i w całkowitym zaparciu siebie, siły swe, zdolności, a gdyby wypadło i życie nawet - dla zbawienia biednych pogańskich dusz ochotnie złożyli.
Było następnie kilka zdjęć fotograficznych, a po podwieczorku J.E. Ks[iądz] Nuncjusz żegnając i błogosławiąc czule Niepokalanów i jego mieszkańców - odjechał na stacje.
Tam Ojcowie, Bracia i chłopcy żegnali Dostojnego Gościa; wśród gromkich okrzyków "Niech żyje nam" - pociąg ruszył - unosząc Zacnego Gościn. w stronę Warszawy.
Wszyscy wrócili do domu, radośni, że Zastępca Ojca Św[iętego] w Polsce raczył obecnością Swą Niepokalanów zaszczycić, pozostawiając w sercach naszych niezwykle miłe wrażenie i większy jeszcze zapał do pracy dla Niepokalanej.
Red.
[1] rewindykowane - odebrane (dop. red.).