Zacznijcie wargi nasze...

Od najdawniejszych czasów sztuka służyła człowiekowi do wyrażania jego uczuć religijnych. Już człowiek pierwotny, tym bardziej człowiek antyczny, wprzęgał sztukę w służbę religijnego kultu. Dłutem i pędzlem oddawał rysy swych bogów, mieszkania ich zdobił jak umiał: ślimakowato wygiętym kapitelem, rzeźbionym architrawem, potem krągłą kopułą. Chwałę boga zaś opiewał tym słowem niesionym i śpiewanym, połyskliwym i łopoczącym, tym słowem wspaniale pięknym i istotnie prawdziwym, którego miejsce w mowie wiązanej, w poezji i w pieśni.

Religia chrześcijańska nie przekreśliła tego pierwotnego odruchu człowieka antycznego do wyrażania czci i miłości do Boga w nieśmiertelnym kształcie sztuki. Przeciwnie. Całą swą przeogromną i przebogatą treścią rozszerzyła przed ochrzczonym człowiekiem możliwości sztuki religijnej. A zagrzewając jego serce do nieznanej przedtem, miłości Boga, zachęciła i przynagliła go tym samym do tworzenia sztuki religijnej, zgodnie z twierdzeniem Norwida, że sztuka kształtem jest miłości.

W owej wielkiej sztuce chrześcijańskiej, która okryła kraje Europy najpiękniejszymi budynkami, rozświeciła ją najpiękniejszymi obrazami i stała się pobudką i natchnieniem wspaniałej literatury - nuta Maryjna była zawsze bardzo żywa.

Nic w tym dziwnego. Maryja była zawsze w religii katolickiej ogniskiem miłości, przedmiotem zachwytu, a także kotwicą nadziei, ucieczką i ratunkiem. Toteż wszystkie siły ludzkiego serca biegły ku Niej, biegło ku Niej to wszystko, co jest osnową i motorem pieśni.- zachwyt i prośba.

Tak było w całym chrześcijańskim świecie, tak było - może w wyższym stopniu - w Polsce. Czy bardziej od innych zdolni byliśmy do zachwytu i do miłości, czy częściej potrzebowaliśmy pomocy - dość, że kult Maryi, pieśń Maryjna, poezja Maryjna rozwinęły się u nas tak bogato, tak wspaniale, jak nigdzie.

I oto leży przed nami zbiór owej Maryjnej polskiej poezji. Jej antologia czyli wybór. (Antologia w układzie Tomasza Jodełki: Polska poezja Maryjna. Niepokalanów, str. 384).

Antologia ta ogarnia całokształt polskiej twórczości z tego zakresu, i zaczynając od czasów najdawniejszych, od wieku XV, prowadzi nas aż do czasów dzisiejszych. Materiał jest podzielony przejrzyście, wedle wieków. Książka jest opatrzona piękną przedmową Jerzego Zawieyskiego, bibliografią, słowniczkiem wyrazów trudniejszych i ozdobiona stylowymi winietami Gronowskiego, oddzielającymi od siebie "poszczególne wieki".

Twórca antologii p. Tomasz Jodełka okazał się doskonałym znawcą poezji. Z niezawodnym smakiem umiał ułożyć antologię z wierszy, które są naprawdę poezją, naprawdę dziełami sztuki. Wielka to i doniosła jego zasługa.

Niewątpliwie. Różne zacne i pobożne dusze, które pisywały - i pisują - nieudolne wiersze i pieśni ku czci Matki Najśw. są razem z tymi wierszami Matce Bożej miłe. Ale jedynie wiersz dobry, nieraz będący prawdziwą poezją, spełnia swoje zadanie społeczne. Jakież jest zadanie społeczne wiersza? - zapyta ktoś. Olbrzymie.

Poeci po to żyją na świecie, by umieli wypowiadać to wszystko, co my, ludzie zwykli, czujemy i rozumiemy, ale czego wypowiedzieć nie umiemy. Ich wiersze są "mową naszych niemych dusz".

Ach! jakżeż często czujemy potrzebę wyrwania z siebie tego co chaotyczne i niewyraźne, a jednak żywe i dławiące domaga się wypowiedzenia, uzewnętrznienia. I jakżeż często w chwilach takich radosnych lub smutnych zaczyna człowiek śpiewać. Pieśń doskonale wyraża nasze nastroje. Potrzebujemy jej. Gdy ją śpiewamy, staje się nasza. Staje się: wyrazem naszych przeżyć. Tę samą funkcję wyzwalającą spełnia - przynajmniej spełniać powinna - poezja. Ona powinna wyrażać to co myślimy, czujemy i pragniemy. I na pewno za rzadko używamy poezji do tego, by dusze nasze otwierała. Za rzadko jest poezja naszym własnym głosem, słowem i wyrazem. A jednak podobnie jak dawne pokolenia stworzyły na nasz użytek ten język potoczny, którym wyrażamy nasze myśli, nasze pragnienia i uczucia, język, którym prosimy, dziękujemy, kochamy, kłócimy się i godzimy - podobnie poeci stworzyli na nasz użytek ten drugi język, - język, którym możemy śpiewać, radować się, zachwycać, prosić i ufać!

I chyba wszystkie nuty, wszystkie struny, jakich szuka człowiek, myślący o Maryi, Królowej Nieba i zwracający się o pomoc do Maryi, Matki i Opiekunki, znajdziemy w leżącej przed nami antologii.

Przede wszystkim i na pierwszym planie nutę podziwu.

Nasza poezja i pieśń Maryjna opiewa Matkę Najśw. w "całej Jej ozdobie", opiewa Ją w blasku gwiazd, w glorii słońca, w promieniach księżyca.

"Byłaś balsamem, byłaś cynamonem,
Róży w Jerychu krzakiem rozkrzewionem,
Mirrą, lilją w dolinie i latoroślą z której wino płynie"

śpiewał w zachwycie w wieku XVII Wespazjan Kochowski, ubierając Matkę Najświętszą w całą ozdobę południa i wschodu.

"Na cześć Twą, Maryjo, leśna woda śpiewa...
Na cześć Twą, Święta, szumią wszystkie drzewa...
Szemrzą olszyny i modlą się fale
Ku Twojej chwale..."

polską przyrodę u stóp Maryi składając, śpiewał Sarbiewski Maciej.

Szykiem wojska nieustraszonym, antymurałem niezwalczonym, nazywała Maryję zbrojna usarska pieśń wieków szlacheckich. W pożniwnym żarze "z centoriami, z wrotyczem w warkoczu" widzi ją współczesny poeta ludowy, Jan Bolesław Ozóg. I równie jest piękna jak dawna pancerna ta dzisiejsza polna i wiejska Matka Boża:

"Ręce ciche na piersiach złoży,
oczy dobre, niebieskie, siwe -
serce gorące ma i litościwe,
na ustach uśmiech Boży".

I ta taka bardzo nasza, polska i wiejska Matka Najśw., jak nam ją przedstawia drugi poeta ludowy, Józef Andrzej Frasik, mieszka już nie na dalekich Syjonach, nie nawet na gwiazdach i obłokach, lecz jak dalej pisze tenże poeta:

"Wróci na ołtarz - do ram przyprószonych złotych, między różańce, wota, szkaplerze, w lilię wodną, jak w sukienką się ubierze, w pajęczynę w cichym kościółku się omota".

Serc Przewodniczką, Dwunastodźwięczną cytarą, Łodzią z koralu, Łask błyskawicą, Różą otwartą, Lipca pogodą - nazwie ją w swej przepięknej "Litanii" Jerzy Liebert.

Ludzie mają często uprzedzenie do poezji współczesnej. Zwłaszcza gdy chodzi o modlitwę, wolą formułki stare, znane im od dzieciństwa. Wiele jest w starej literaturze pięknych wierszy i pieśni Maryjnych. Ale jakżeż rozczulające i porywające są także te nowe! Jak rozgrzewa się serce, gdy widzi, że ta nasza mowa współczesna, mowa codzienna, zakwita takimi właśnie pięknymi i gorącymi słowami Maryjnej chwały i Maryjnej modlitwy. A jak głęboko niektórzy z współczesnych nam poetów przemyśleli Maryjny problem. Jak pilnie i jak ufnie wpatrywali się w Matkę Najświętszą. Jakżeż głębokie jest powiedzenie nieodżałowanego poety Krzysztofa Baczyńskiego, że Maryja uczyła się życia na ziemi przy Bogu, jak pięknie przedstawia Maryję - ucieczkę grzeszników Wojciech Bąk.

Bez końca można by myśleć, mówić i modlić się słowami zawartymi w leżącej przed nami antologii. Wyrażają, jakżeż dobrze i pełnie, nasze uczucia i myśli zapalają w nas takie, które przywalone troską i pracą drzemały, siebie nieświadome.

Sławmy Maryję dobrym wierszem, dobrym wierszem śpiewajmy Jej chwałę. Przecież na Jej ołtarze staramy się znosić kwiaty najpiękniejsze, więc także i spośród słów wybierajmy te, które mają kwiatów najpiękniejszych barwę, blask i wymowę.