"Za przyczyną Niepokalanej"

Którędykolwiek posuwała się armia niemiecka, znaczyła wszędy swe ślady pożogą, ruiną, zniszczeniem. Nie przebaczała zwłaszcza katolickim świątyniom, które z wysmukłymi swymi wieżycami mogły być wybornym punktem obserwacyjnym dla nieprzyjaciela. Pod bezlitosnymi uderzeniami pocisków ciężkiej artylerii padały w gruzy jedna za drugą nasze świątynie, aby później przez długie lata świadczyć o ciężkiej doli przeżytych chwil, wśród wojennej zawieruchy, a wiele, wiele z nich dotąd podźwignąć się nie może, bo, albo nie stać ludzi dobrej woli na odbudowę monumentalnej budowli, albo, co gorsza i częstsza, obojętność społeczeństwa na cele kultu zbyt się zaostrzyła.

W jednej z pomiędzy licznych parafii podstołecznych - trzeba w końcu było się wziąść za odbudowę świątyni, bo zacieki na murach uszkadzały takowy, a nawet wieża została zagrożona mocno. Ciężko było z zebraniem potrzebnego funduszu, gdyż zwykle najsprawiedliwsza rzecz - rozkład z morga niechętnie bywa przez parafian przyjęty, a uchwalony podatek z morga ziemi, zmniejszony do minimum - nie pokrywa kosztów i wydatków, wedle przysłowia naszego: "jakoś to będzie".

Było to 15 października 1921 r. Nadeszła sobota, kiedy trzeba było uiścić należność robotnikom za dwa tygodnie, a tu w kasie wszystkiego 25.250 marek pol.; a niezawodnie rachunek będzie dużo większy. Rano na Mszy świętej poleciłem zebranej gromadce wiernych modlitwę do Niepokalanie Poczętej Panny i Św. Antoniego, aby nas wspomogli w tej potrzebie, bo i tak pracownicy za przeszły tydzień pofolgowali. Rzeczywiście, pospieszono do południa ze spłacaniem należności z rozkładu, ale wszystkiego przyniesiono 49.320 marek. Wszystko to mało!...

Około godziny 2 popołudniu przyszedłem obejrzeć roboty wewnątrz kościoła i obok wielkich drzwi ujrzałem mężczyznę około 30-40 lat, który wręczył mi pakiet ze słowami - "to do dyspozycji księdza P.", a kiedym takowy odwinął znalazłem zwitek pieniędzy, ale mężczyzny owego już nie było i mimo poszukiwań odnaleźć go nie mogliśmy. Nigdziem go dotąd i odtąd nie widział; miał w swej powierzchowności coś ujmującego, anielskiego. Kto on był - zostanie na zawsze tajemnicą.

Z modlitwą cichą "Te Deum laudamus" wróciłem na plebanję, aby ciekawością powodowany, zliczyć pieniądze Było w zwitku 250.500 marek, co z kasowymi pieniądzmi stanowiło 325.070 marek. Ale jakież było moje zdziwienie, kiedy podmajstrzy Jan Zmysłowski i cieśla Michał Duda przynieśli rachunki swoje, które razem wyniosły wyraźnie 325.070 marek.

Niepokalanej Dziewicy i św. Antoniemu niech będzie cześć i podziękowanie!...