Z takich będzie się składał - świat
Drukuj

Jeden z tysiąca listów

Gdy piszemy w naszym piśmie o "sekretach szczęśliwego małżeństwa", o narzeczeństwie przeżywanym w sposób czysty i piękny, gdy dajemy od lat w każdym nieomal numerze opisy zdarzeń w rodzinach szczęśliwych, niejeden myśli: "Tak piszecie, ale gdzie są te małżeństwa szczęśliwe? Gdzie kto widział takie jasne, szlachetne pary narzeczeńskie?"

Otóż są i takie małżeństwa katolickie i takie pary miłych Bogu narzeczonych. Jest ich nawet sporo. Ale są to zazwyczaj cisi ludzie, sami nie robią wokół siebie reklamy. Lecz co ważniejsza, z potomków takich rodzin będzie się składał przyszły świat, gdyż rodziny niemoralne, dzieciobójcze wymrą, wyginą wcześniej lub później ze zwyrodnień.

Sprawdzą się wówczas słowa Ewangelii, że "cisi posiądą ziemię".

Na dowód, jak piękne małżeństwa trafiają się w dalszym ciągu w Polsce, przytoczymy list do naszej Redakcji z dnia 4 lutego br. A jest to jeden z wielu takich listów.

Co pisze dobra matka

Kochany "Rycerzu",

Styczniowy Twój numer porusza wyjątkowo piękne, pożyteczne i praktyczne sprawy.

Najbardziej podobały mi się artykuły: ,"Tworzę lepszy świat" i "Kultura a rachunek sumienia". Swoją bezpośredniością trafiają wprost do serca i zachęcają do naśladowania.

Wielu pisarzy katolickich stara się dziś udowodnić naukowo istnienie Boga. Zapewne jest to potrzebne, ale dla człowieka wierzącego dowody naukowe nie są konieczne. Bo czyż można Boga objąć rozumem i czyż można Go wielbić, czcić i kochać wyłącznie rozumem? Byłby to bardzo suchy i urzędowy stosunek do Boga. My Go wyczuwamy sercem. Czyż może być większe i głębsze źródło radości, jak miłość i bezgraniczne uwielbienie dla Stwórcy? Bóg jest najściślej związany z przyrodą. Gdy znajdziemy się na otwartej przestrzeni, czy w lesie, tam każda roślina, każde źdźbło najlichszej trawki, jak również mądra i celowa praca mrówek, mówi nam o tej Wielkiej Sile, która je powołała do życia. Wówczas człowiek pogrąża się w zadumie nad cudami otaczającymi nas dookoła, a Bóg zniża się do nas i rozmawiamy z Nim, jak z Najdobrotliwszym Ojcem. Z nadmiaru wrażeń odczuwamy ból w sercu. Ogarnia nas uczucie dobre, wielkie i potężne, jakiego nie może dać nic innego na świecie prócz Istoty Bożej.

Takie właśnie uczucia nawiedzały mnie, gdy ubiegłego lata siadywałam w lesie nad śpiącym maleństwem. Miłość macierzyńska jest najczystszym i najsilniejszym uczuciem ziemskim. Gorąca miłość, a wraz z nią i łaska Boża towarzyszyły mi w każdym okresie mego życia. Towarzyszyła mi również w moim czystym narzeczeństwie. Przeglądając niedawno stare szpargały, czytam w jednym z swych listów do narzeczonego: "Ostatnio często analizowałam swoje uczucia i doszłam do przekonania, że Ciebie naprawdę kocham, i że obok miłości zmysłowej jest jeszcze coś więcej, jakaś duchowa, czysta miłość, którą można podnieść do poziomu modlitwy. Dotąd zawsze sądziłam, że miłość do mężczyzny, ponieważ wchodzą w rolę zmysły, jest grzechem; przez jakiś czas zupełnie nie mogłam się modlić. Teraz dopiero będąc w B., często chodziłam do kościoła i pod natchnieniem łaski Bożej pogrążałam się w kontemplacji, potem szłam w pole i do lasu i tam pod wpływem połączenia modlitwy i bezgranicznego zachwytu dla cudów przyrody, uczucia moje skrystalizowały się i ugruntowały. W takich chwilach doznawałam uczucia głębokiej radości, która na pewno nie jest z tego świata".

Dziś po dwunastoletnim szczęśliwym pożyciu małżeńskim, nie ma mowy o jakimkolwiek znudzeniu, czy zobojętnieniu wzajemnym. Przeciwnie, przez stosowanie pewnego umiaru i wstrzemięźliwości, uczucia nasze są świeże, jak przed laty dwunastu, i co więcej: pogłębione jeszcze spójnią duchową oraz ożywione gorącą miłością Boga i naszych dzieci.