Z Niepokalanowa japońskiego

Mugenzaino Sono (Niepokalanów), 17 V 1931.

Cześć Niepokalanej, gdyż już mieszkamy w prawdziwym Niepokalanowie. Wczoraj, tj. w sobotę przeprowadziliśmy się na nowy plac. Widocznie tak chciała Niepokalana, gdyż mieliśmy zamiar przenieść się już w piątek, lecz całodzienny deszcz stanął na przeszkodzie. Cieszymy się ogromnie, gdyż ta wszystko przypomina nam Niepokalanów polski, wszystko tak samo ubogo i skromnie. Plac, prawie tak duży, jak Niepokalanów polski, tylko położony na górze, jest porośnięty trzciną, którą trzeba wycinać, a pod budynki równać górzysty teren. Rosną też młode śliwki i pomarańcze.

Mamy także grotę, kamieniami wyłożoną i otoczoną laskiem, a spośród kamieni sączy się wartki strumyk. -

Okolica tu piękna! Gdy się spojrzy wieczorem z progu domu na miasto w dole, wówczas tysiączne światełka migocą, jak rozsypane drobne diamenty, zaś w koło nas sterczą wysokie góry pokryte bujną roślinnością (lasy bambusowe). Spokojnie tu i cicho gdyż od miasta spory kawałek drogi, a okoliczni mieszkańcy mają swe domki znacznie niżej, w dolinie.

...W piątek wieczór O[jciec] Dyrektor wraz z dwoma braćmi pojechał do Mijassaki, by wziąć udział w procesji eucharystycznej, na którą Książa Salezjanie bardzo prosili, i zarazem urządzić propagandą "Rycerza", którego na maj wydrukowaliśmy 30.000 (Na grudzień, jeśli Niepokalana pozwoli doczekać, zaczniemy bić 50.000).

Teraz krzątaniny wiele z ustawianiem maszyn. Przy tym i budowa jeszcze nie skończona. Maszyny i wszystkie rzeczy przewoziły nam dwa auta ciężarowe. Pocieszające było, jak przy przenoszeniu pomagały nam nawet dzieci. Jeden chłopczyk, może 10-letni wziął worek z mąką i dźwiga na górę, lecz w drodze musiał zostawić, bo sił mu brakło. Inne "kodomo" (dziecko) około trzechletnie niesie arkusz papieru, inne deskę i jak mogły poczciwe dzieciaki, tak pomagały.

Największy brak, jaki odczuwamy, to ten, że nie mamy jeszcze na stałe w kapliczce Pana Jezusa, ale Niepokalana sprawi, że ten Boski Gość wnet u nas zamieszka i będzie nieodstępnym pocieszycielem naszym.

Gdy tylko zapłacimy za plac, będziemy się musieli starać o falcówkę (maszynę do składania arkuszy) (Red.) gdyż ręczne składanie tylu tysięcy "Rycerza" pochłania nam bardzo dużo czasu, tak, że nieraz siedzimy do 12 w nocy. - I inne rzeczy tak do kaplicy, jak i do drukarni i klasztorku bardzo nam są potrzebne, ale ufamy, że Niepokalana dopomoże nam i zaopatrzy w najpotrzebniejsze rzeczy, Jej czci i chwale Jej Syna służyć mające

... Dzielnica, w której mieszkamy, jest czysto pogańska. Biedni ci ludzie! Boga prawdziwego nie znają! Gdyśmy jechali na nowe miejsce, spotkaliśmy procesję duchownych pogańskich, w wielkich jak koszyki kapeluszach, chodzących od sklepu do sklepu i zbierających ofiary.

Czujemy się b, szczęśliwi, że Niepokalana Mamusia taką łaskę nam wyświadczyła, iż możemy dla Niej pracować, nieraz się zmęczyć, a tymi drobnymi ofiarami pomagać do zbawienia biednych pogan. Są chwile, że dusza zatęskni za Niepokalanowem polskim, ale to tylko chwilę, bo gdy się pomyśli, że się przecież w niebie spotkamy, radosny zapał i żądza wyniszczenia się dla Boga wstępuje w serce.

Jutro zakładamy elektryczność, wodociąg, telefon... i już Niepokalanów będzie gotowy. - Prosimy o modlitwę, by Boże i Niepokalanej błogosławieństwo wspierało nas na nowej siedzibie.

W związku z przeniesieniem zmienił się nasz adres. Jest taki:

Administration | "Mugenzaino Seibono Kishi" | HONGOCHIMACHI | Mugenzaino Sono | Nagasaki - Japan - Asia. (via Siberia)

Plan budynku w Nagasaki

Plan budynku w Niepokalanowie japońskim.

Bracia misjonarze w Nagasaki

Nasi misjonarze na miejscu pod Niepokalanów jap. W środku prof. Yamaki, który tłumaczy artykuły do "Rycerza", obok niego br. Marian, Japończyk, z figurką Niepokalanej w rękach, u góry na prawo w rogu bożek japoński (niewyraźnie odbity).