Z Niepokalaną u żłóbka
Rycerz Niepokalanej 12/1951, grafika do artykułu: Z Niepokalaną u żłóbka, s. 367

Opisy grafik powyżej, od lewej: [1] L. Lotto [2] Matka Boża z Dzieciątkiem czczona przez ludy Oceanii


Północna godzina zastygła nieruchomością nad światem. Milionem oczu gwiazd zapatrzyło się niebo w podbetlejemskie pola, kędy się chyli stara szopa. W jego napiętym skupieniu wyczuwa się rozmodlenie wielką, epokową chwilą.

Głęboki mrok stajni zionie chłodem, jak czarny piwniczny dół. Przez szpary nieszczelnych ścian ciągnie grudniowy wiatr.

Nad niskim, chropawym, prymitywnym żłobem pochyla się postać dziewicza. Blask - promieniujący zeń - oświetla delikatny rysunek [366]Jej twarzy i tę radość przeogromną, co wrażliwe rysy rozpala zachwytem. To Matka. Utkwiła swe rozjaśnione uśmiechem spojrzenie w Dzieciątko swoje z takim bezmiarem oddania, jakby chcąc tym wzrokiem miłości wynagrodzić Mu zimno, przykrą ciemność stajenki i jej ordynarne ubóstwo... i brak kołyski, brak miękkiego powicia, brak kołderki ciepłej.

Całą tkliwość, cały płomień kochającego matczynego serca wlała w tę adorację najpierwszą na ziemi. Jej maleńkie, nieporadne Dziecię - to przecie Bóg wszechmocny, nieogarniony, Władca losów ludzkości i kosmosu. Bóg, przed którego obliczem padają w proch aniołowie i całe niebo korzy się w uwielbieniu... Bóg ten w postaci drobnego ciałka nowonarodzonego dziecka - słaby i drżący z chłodu - tuli się w ramionach swej ziemskiej Matki. Ten, co stworzył nieogarnioność międzyplanetarnych przestrzeni, zawrotne szczyty gór i bezmiar niezgłębionych oceanów - oto cichy, bezwolny, poddany i posłuszny gestom człowieka... Ten, na którego jeden akt myśli ziemia okwieca się barwną wiosną, purpurowieje złotem jesieni, lub osrebrzą się kryształami śniegu - leży w tej szopie bydlęcej, nieprzyjęty na żadnym progu ludzkiego pomieszczenia, odrzucony i wzgardzony wpierw nim się narodził.

Do nieprawdopodobnych, absurdalnych zaiste paradoksów doprowadza Cię, Boże, Twe niepojęte ukochanie człowieka!

- ...Wcielenie. Przedziwna tajemnica! Koncepcja iście boska. Miliony lat adwentowej tęsknoty nie byłyby zdolne odważyć się na przybliżenie podobnego przypuszczenia... gdy pomysł Boży realizowany jest przez jedną krótką chwilę Zwiastowania.

Po prostu nie do wiary, gdyby, Boże, nie było to faktem najoczywistszym, dowodzącym tylko Twej wszechmocności i nieskończonego miłosierdzia.

A Narodzenie... Moment wprowadzający w wielką akcję dramatu niezrozumiałej Miłości. Przedziela on - jak rozdarciem kurtyny - historię epok świata na dwie części.

Narodzenie. Nawet najskrajniej-sza nędza ludzka blednie wobec ubóstwa Twego, nawet najgłębszą pokorę poniżenie Twoje zawstydza. Wszelki heroizm czy bohaterstwo nasze kurczy się i przygasa - wobec bezkresu Twej ofiary - niczym płomyk nocnej świecy w promieniach wschodzącego słońca.

Jak miłość Twoja, Jezu, zdumiewa zawrotnością przepaści, tak też jej symptomaty nie znają granic ni dna.

Od żłóbka po krzyż na Kalwarii wszystko, co przepełniało Twe życie, zobrazować może jedynie nieskończony pion przepaści, lub niebosiężna grań. Wola Zbawiciela świata nie zna kompromisu, śred[367]nicy umiarkowania ni obliczeń tam, gdzie chodzi o ludzkie dusze, o ich wyzwolenie z grzechu i wiekuiste szczęście. Miłosierdzie, co z chwały szczytów po spadzistości paraboli upokorzeń sprowadza majestat Króla wieków aż ku najgłębszym dolinom unicestwienia.

Bóg - Stwórca, Pan wszechrzeczy. I - żłóbek... hebel cieśli... bezdomne dni wędrowca... poddanie się faryzejskim obłudnym oskarżeniom, ich sądom i wyrokom... policzkowanie i oplucia ze strony żołdactwa... biczowanie... korona z cierni... noc w piwnicy... przybicie wreszcie do krzyża.

- Kontrasty zestawień. Jak dno czerni listopadowej nocy i jaskrawy blask lipcowego południa. -

Tylko że wzrok nasz tak łatwo uległ jakiejś dziwnej akomodacji. Nie oślepia go majestat Bóstwa, nie przeraża szaleństwo Jego wyniszczenia. Zrutynizowany, bezwrażliwy nie reaguje na emanację prawdy. Wstrząsający dramat Bóstwa nie przejmuje wskroś otępiałych dusz. Nawet przykład samego Boga jakże wielu już nie pociąga. Wielkość Jego darów pozostaje w nas nie przeżyta. Boska symfonia Ewangelii - ekstrakt mądrości - budzi w sercach zgnuśnia[368]łych oddźwięk analogiczny temu, co beethovenowskie koncertowe uniesienia w niemuzykalnej psyche laika. Zdawałoby się, że Bóg zstąpił na ziemię za wcześnie. Nie dorośliśmy bowiem mentalnością naszych wnętrz do zrozumienia Jego głębokich a przejrzystych bezkresów myśli.

W zimnej, wietrznej stajence samotny Jezus płacze...

Matko pochylona nad żłóbkiem, Niepokalana, wyjednaj nam u Pana łaskę zrozumienia Jego zamiarów i Jego dróg.

Niepokalana, wiedź nas szlakiem zgłębiania tajemnic Jezusowych, byśmy - jak oddechem - żyli ich wartością. Od adoracji przy żłóbku - poprzez całopalenie rozmodlonego Bożą chwałą życia - aż do złożenia z niego ofiary dla Jezusa na Golgocie.

Niech siew Chrystusowych łez i krwi wzrośnie dusz naszych uświęceniem. Niech dojrzeją one - w słońcu miłosiernych Jego oczu - do pełni pragnień Jego kochającego tak bardzo nas Serca.


Szczęśliwe są dusze, zmierzające z czystością intencji wprost do Boga, wzdychające tylko do Boga, czyniące wszystko dla Boga. One już tu na ziemi wiodą żywot Aniołów niebieskich.