Maryja!
Nagasaki, dnia 5 sierpnia 1936 r.
"W tych dniach dowiedzieliśmy się o wyniku Kapituły Generalnej. Obecnie ciekawi jesteśmy, jak wypadła Kapituła Prowincjalska i kto został obrany gwardianem Mugenzai no Sono. Jesteśmy wszyscy przekonani, że 0. Maksymilian jeszcze do nas wróci (nie wróci, bo został wybrany na Kapitule przełożonym polskiego Niepokalanowa - dop. redakcji).
W Niepokalanowie japońskim mamy w obecnym sezonie bardzo dużo pracy w związku z internatem. Chcemy również powiększyć nakład "Rycerza", bo od pewnego czasu wcale nie wzrasta. Brak rąk do pracy. Oczekujemy więc nowych misjonarzy - chyba w październiku będą już u nas? (W pierwszych dniach wyjechali do Japonii - 1 ojciec i 1 brat.- Dop. redakcji).
Przy końcu lipca [1936] r. nawiedziła Nagasaki i całą okolicę silna burza; wyrządziła ona olbrzymie szkody. U nas w Niepokalanowie wicher zerwał z pralni dach i rzucił go na dach kaplicy. Poza tym trząsł się nieco budynek mieszkalny, zwany przez nas powszechnie "drapaczem chmur". Większych szkód nie było. W Hongochi wskutek wichury wybuchł pożar. Spalił się jeden dom, a przy tym poniósł śmierć w płomieniach 70-letni Japończyk, który w czasie pożaru wskoczył do płonącego budynku, aby uratować trochę zaoszczędzonych groszy. Straty spowodowane wichurą w prefekturze nagasackiej wynoszą 1.600.000 zł. Cała zgroza huraganu polegała na tym, że działo się to w nocy, a światła wszędzie pogasły.
O. Mieczysław przebywa od pewnego czasu na wyspie Goto i pomaga tam księżom japońskim w pracach duszpasterskich.
Był dzisiaj u nas pewien korespodent gazety pogańskiej, zamieszczającej artykuły treści religijnej. Bardzo się wszystkim interesował. Zna on doskonale żywot św. Franciszka i bardzo się nim zachwyca. Opowiadał nam, że badał różne religie, ale do katolickiej - odnosi się z największym uznaniem. W rozmowie jego zauważyliśmy, że co do religii katolickiej - ma on bardzo pogmatwane pojęcia. Przy zwiedzaniu Niepokalanowa szczególniej zwróciło jego uwagę to, że wszyscy są zajęci pracą i że urządzenia są ubogie.
W międzyczasie wyraził się, że u nas odtwarza się ideał św. Franciszka. Na koniec porobił różne notatki i odszedł prosząc, by go powiadomić, skoro wróci O. Maksymilian. Mieszka on niedaleko, nas. Niedawno przeprowadził się z Osaki. Jest on dyrektorem spółki samochodowej przy urzędzie celnym w Nagasaki. Biedny on, bo dusza jego nie jest jeszcze obmyta wodą chrztu św[iętego].
Kończąc, prosimy gorąco o modlitwy w naszej intencji i za biednych pogan.
Wasi w Niepokalanej współbracia zakonni.
Maryja!
Nagasaki, dnia 19 lipca 1936
PROŚBA DO CZCICIELI NIEPOKALANEJ
Jak już Szanownym Czytelnikom z poprzednich numerów "Rycerza Niepokalanej" wiadomo, w tym roku przy pomocy Niepokalanej otworzyliśmy w Mugenzai no Sono Małe Seminarium. Niechaj będą dzięki Niepokalanej za to, iż raczyła nam dopomóc rozpocząć to dzieło.
Otwarcie bowiem tegoż Seminarium ma dla naszej misji na przyszłość ogromne znaczenie. Jeżeli gdzie, to zwłaszcza tu w Japonii bez sił tubylczych nie można myśleć o należytym rozwoju misji. Wielu pogan z powodu licznych przesądów nie ma zaufania do misjonarzy europejskich, wciąż im nie dowierza, a nawet zdarzają się wypadki pogardy. Zupełnie zaś inaczej odnoszą się oni do kleru tubylczego. Jeżdżąc po różnych miejscowościach, miałem okazję przekonać się, że gdzie jest kapłan - Japończyk, tam, ustosunkowanie się ogółu pogan do Jezusowej wiary jest zupełnie inne. Po wioskach np. wójt, urzędnicy gminy, nauczyciele, poczta, policja i lekarze, to zażyli przyjaciele księdza. Często się zdarza, że na większe uroczystości narodowe dyrektor szkoły zaprasza księdza, by razem z całą szkołą wziął udział w ceremoniach. Prosty lud widząc to, oczywiście i on zmierza swe dotychczasowe błędne zapatrywania i powoli zaczyna się zbliżać do tak znienawidzonego przez wszystkich katolicyzmu. Gdy w miejscowości Tainoura ks. Tsuruda, Japończyk, urządzał po morzu procesję, Bożego Ciała, mnóstwo pogan brało w niej udział, a co ciekawsze, na boisku szkoły pogańskiej (do której chodzą też nasze dzieci katolickie) ustawiono ołtarz i odprawiono nieszpory z kazaniem.
A więc jak najprędzej potrzeba nam kapłanów Japończyków. W tym to właśnie celu daliśmy początek Małemu Seminarium. Pierwszy krok już zrobiony, lecz cóż będzie z jego rozwojem? Tutaj ośmielę się przedstawić Szanownym Czcicielom Niepokalanej nasze troski i kłopoty.
Do należytego prowadzenia szkoły potrzebny jest nam koniecznie nowy budynek szkolny. Ten, który obecnie używamy, jest bardzo mały, bo tylko na jedną klasę. Gdybyśmy więc chcieli na przyszły rok w marcu przyjmować nowych kandydatów, nie byłoby już ich gdzie umieścić.- Aby zatem co roku nowych budynków wciąż nie dobudowywać, a nadto ponieważ obecny budynek jest nieco za niski na klasę i uczelnię, nosimy się z myślą :wystawienia większego budynku, w którym pomieściłyby się w przyszłości wszystkie 4 klasy (szkoła średnia trwa 4-5 lat), uczelnia, sala na zabawy w czasie częstych deszczów, infirmeria i inne niezbędne ubikacje szkolne. Teraźniejszy budynek zamierzamy obrócić na sypialnię chłopców, refektarz i mieszkanie dla Ojców i Braci.
Drugim naszym kłopotem to brak boiska, o którym już w poprzednim, numerze "Rycerza" wspomniano. Nasz plac w Mugenzai no Sono, to jeden dość wielki stok góry. Chcąc więc czy to postawić dom, czy jak w tym wypadku zrobić obszerniejsze boisko, musimy wziąć kilof i na wzór Waligóry całą pochyłość góry zupełnie ściąć. Pracy zatem i kosztów dużo na to potrzeba.
Kochani Czciciele Niepokalanej dobrze wiedzą, że my biedni misjonarze żadnych funduszów na to nie posiadamy. Jedyną naszą nadzieją i ostoją to ufność w Niepokalanej, Której własnością my jesteśmy i cały Niepokalanów japoński. Do Niej się uciekamy, Jej mówimy o naszych kłopotach i błagamy, by przez Swych Czcicieli raczyła to Swoje maleńkie dzieło prowadzić i nadal je rozwijać. W Jej więc Imieniu prosimy Was gorąco, raczcie nam dopomóc swymi drobnymi ofiarkami do wystawienia wspomnianego wyżej większego budynku szkolnego i wyrównania terenu pod boisko; praca ta potrwa na pewno kilka miesięcy. Niepokalana, Ta najlepsza nasza Matka, sowicie Wam to wynagrodzi. Te dzieci, które się będą w tym budynku uczyły, codziennie swym milutkim śpiewnym głosem modlić się za Was będą do Niepokalanej, by Ona hojnie naszym Dobrodziejom wynagrodzić raczyła. Jakaż to będzie Wasza radość, gdy te przemiłe dzieci japońskie, dzięki Waszej pomocy, staną kiedyś u stóp ołtarza i złożą Bogu w ofierze niepokalaną Hostię! A cóż to będzie za niespodzianka po śmierci w niebie, gdy liczne zastępy nawróconych pogan dziękować Wam, będą, iż dzięki Waszym ofiarom mogli usłyszeć z ust swych ziomków o nauce Chrystusowej i tak dostać się do wiecznej szczęśliwości.
Polecam więc dobrym sercom Szanownych Czcicieli Niepokalanej naszą prośbę a także o częstą modlitwę za naszą misję usilnie proszę.
Wasz współrycerz Niepokalanej | O. Mieczysław Maria Mirochna | rektor Małego Seminarium w Nagasaki