Z naszych misji w Japonii

Maryja!

Mugenzai no Sono dn. 2 IV 1935 r.

W uprzednio wysłanym liście były same tylko "dodatki", słuszność więc wymaga, by tym listem wynagrodzić brak wiadomości bieżących.

10 marca O. Bernardyn z Urakami poświęcił nam Drogę Krzyżową. 12 marca zaczęliśmy chodzić po wyznaczonych kościołach dla zyskania odpustu Jubileuszowego. Oprócz naszego kościoła ks. biskup wyznaczył kościoły: ourski, nakamacki i urakamski. Bracia chodzą grupkami. Japończycy też gorliwie korzystają z tego źródła łask; wyznaczone modlitwy odprawiają wspólnie.

16 marca tj. w sobotę nasi dwaj bracia klerycy otrzymali święcenia subdiakonatu w katedrze ourskiej. Wraz z nimi przystąpiło też do święceń trzech kleryków-japończyków, którzy uczęszczają do nas na studia teologiczne...

19 marca O. Gwardian pojechał do Harbina. Udzieli rekolekcji dla tamtejszych Polaków, tak jak zeszłego [1934] roku. Powróci około 15 kwietnia.

Nazajutrz w rannych godzinach zawinął do portu Nagasaki polski okręt szkolny "Dar Pomorza". "Przyjechał z dużym" opóźnieniem, bo natrafił już u brzegów Japonii na wielką burzę.. Tego samego dnia zastępca wojewody miasta Nagasaki zaprosił na uroczyste przyjęcie, oprócz oficerów okrętu, 50 uczniów. Przemówienie, skierowane dp/Po-laków po japońsku - przetłumaczył O. Maksymilian. Również odpowiedź p. kap. Maciejewicza, wygłoszoną w języku polskim, przetłumaczył O. Maksymilian. Przemówienie to w języku polskim brzmi następująco:

"Dzisiaj spotyka nas wszystkich mieszkańców Nagasaków wielki. zaszczyt, iż możemy uroczyście powitać szkolny okręt "Dar Pomorza", przyjacielskiego nam Narodu polskiego, pana Kapitana okrętu, panów Oficerów i wszystkich panów Uczniów.

My, a z nami wszyscy mieszkańcy Nagasaki, cieszymy się, żeście szczęśliwie dopłynęli aż do nas. Ze szczerego serca Was witamy i składamy Wam jaknajgłębszą cześć. Jesteśmy przekonani, że Wasz przyjazd przyczyni się do jeszcze większego zacieśnienia węzłów przyjaźni pomiędzy obydwoma narodami. Spodziewamy się, że w przyszłości wielu, wielu jeszcze od Was do nas przyjedzie.

Jak to ogólnie wiadomo, Nagasaki jest najstarszym portem handlowym naszego kraju i dlatego związany jest głębokimi historycznymi stosunkami z inne-mi krajami świata. Wiele też posiada ono pięknych zabytków historycznych. Prosimy zapoznać się z nimi podczas pobytu u nas". Na to odpowiedział p. kap. Maciejewicz:

"Dziękując Panom za uprzejme słowa, ze swej strony pragniemy zapewnić Panów, że dni pobytu w ich pięknym kraju, pozostaną na zawsze w pamięci załogi "Daru Pomorza". Serdeczne przyjęcie, jakiego doznaliśmy we wszystkich portach Nipponu, znajdzie silny oddźwięk w społeczeństwie polskim, śledzącem z dużym zainteresowaniem przebieg naszej podróży.

Jesteśmy przekonani, że przyczyni się to do dalszego zbliżenia i zacieśnienia istniejącej przyjaźni pomiędzy naszymi krajami, które nic nie dzieli, a wiele spraw łączy. Szczęśliwi jesteśmy, że mieliśmy możność osobiście poznać kraj wielkiej tradycji, gorącego patriotyzmu i niezwykłej, potęgi technicznej. Jako marynarze cenimy sobie wysoko także możność bezpośredniego zetknięcia się z przedstawicielami jednej z największych flot świata.

Życząc Nipponowi jaknajbardziej pomyślnego rozwoju, składam Panom W imieniu całej załogi "Daru Pomorza" najserdeczniejsze podziękowanie".

Następnego dnia rano odwiedził nas p. kapitan i ks. kapelan Główczewski.

Dzienniki nagasackie kilka razy zamieszczały artykuły o Polsce i "Darze Pomorza".

Popołudniu grupka braci poszła na zwiedzenie polskiego okrętu - pierwszego polskiego okrętu w porcie Nagasaki.

Tegoż dnia przyszli też uczniowie okrętu zwiedzać Mugenzai no bono. Przyjęliśmy ich jaknajserdeczniej. Opowiadaniom obopólnym prawie nie było końca. Daliśmy im kilka egzemplarzy "Rycerza" polskiego i japońskiego - na pamiątkę. Wielu z nich to czytelnicy "Rycerza" i sodalisi. Wszyscy zdrowi, czerstwi, postawni. Szkołę mają twardą. Przyszli kapitanowie okrętów muszą spełniać najcięższe prace okrętowe własnymi rękoma, chociaż większość z nich ło ludzie inteligentnych domów i nieprzyzwyczajeni do takich robót. Jest ich 69. Mieli rozmaite przygody i nieraz całymi tygodniami płynąc, nie widzieli ziemi. Okręt niezbyt duży, więc się porządnie kołysze.

Nazajutrz, tj. w piątek, poszła druga grupa braci do portu. Oprowadzał nas jeden z oficerów i szczegółowo objaśniał. Okręt posiada trzy potężne maszty. Większa część masztu zbudowana jest z żelaza, tylko czub z drzewa. Długość lin Masztowych łącznie wynosi 12.000 m.

I znów popołudniu przyszła grupa uczniów: Między nimi p. instruktor Marian Hawryłkiewicz. On był u nas najdłużej; Niedługo już dostanie nominację na oficera. P[an] instruktor opowiadał nam o wielkim rozwoju Gdyni. Już przebyli oni pół świata, ale iv żadnym porcie nie widzieli takich urządzeń, jak w naszej Gdyni. Najnowsze zdobycze techniki znajdują zastosowanie. Wagon węgla władowuje się na okręt wciągu 4 minuty a "przy tym zajętych jest tylko dwóch ludzi, podczas gdy w innych portach ta "sama praca wymaga nie 4, ale 6 minut.

W piątek odwiedził nas p. Attache z poselstwa polskiego w Tokio. Przyjechał z jakimś innym panem na pożegnanie "Daru Pomorza". W sobotę o godz. 2 min. 20 popoł. "Dar Pomorza" udał się do Szanghaju. Odprowadzał go japoński statek przyozdobiony polską flagą.

Przez trzy dni żyliśmy Polską i oddychali polskim powietrzem...

25 marca w święto Zwiastowania około 10 braci wybrało się na propagandę "Rycerza" w naszym mieście. - U nas jest obecnie okres kwitnięcia "Sakury" (wiśni). Japończycy bardzo lubią te kwiaty.

Internat już na ukończeniu. Dosyć zgrabny budyneczek, i dość tani. Kilka dni temu przyjechał pierwszy internista... Oby nie był i ostatnim. Modlimy się szczególnie o powołania, ale na razie jakoś nie widać nikogo. Oczywiście małą garstkę internistów będziemy posyłać do Kaisei tj. gimnazjum Marianistów. Prosimy wszystkich o modlitwy w sprawie powołań.

Za wszystko Niepokalanej cześć!

Bp Hayasaka z subdiakonami

[Fot. 1] J.E. ks. bp Hayasaka w otoczeniu nowowyświęconych subdiakonów.

Mieszkańcy Mugenzai no Sono i goście

[Fot. 2] Ks. kapelan Główczewski (x) i p. kapt. Maciejewicz (xx) w otoczeniu mieszkańców Mugenzai no Sono. W środku mały Piotruś. Po lewej stronie p. kapitana O. Maksymilian.