Z listu więzionego Podlasiaka
Drukuj

Niedawno otrzymaliśmy następujący list:

Wielebni Ojcowie zakonu św. Franciszka! Ośmielam się prosić o wpisanie mnie do "Milicji Niepokalanej" do walki z masonami. Mam lat 46, jestem rolnik, włościanin. Przeszedłem wszystkie tortury moskiewskiego prześladowania razem ze ś. p. rodzicami mojemi. Pochodzę z byłych unitów podlaskich. Wywłaszczyli nas moskale za wiarę, mowę i Ojczyznę z osady prapraojców moich. Dom, zabudowania i zboże sprzedał żydom pop Kozłowski z Międzyrzecza w 1898 roku, a ziemię sprzedał prawosławnym chłopom. Obrazy z domu powyrzucane były do gnoju, a zemdlałą ś. p. Mamę moją wyrzucono na drogę w śnieg. Wygnani bez grosza i jedzenia i żadnych zapasów w świat, jak liść jesienny oderwany z drzewa, przy Opatrzności Boskiej i usilnej pracy nabyliśmy we wsi żabcach połowę osady, zniszczonej po byłym prawosławnym pijaku.

Już poczęło dziać się nam lepiej - ale wróg zawsze prześladował nas. Zostałem aresztowany w 1906 roku, bo znaleziono u mnie modlitwę p. n.: "Unici u tronu Ojca św. w Rzymie", była ona przedrukiem z gazety krakowskiej "Polaka". Siedziałem wtedy pewien czas w więzieniu, a pod nadzorem policji moskiewskiej byłem zawsze, aż do wybuchu wojny w 1914 roku. Wróg mnie wtedy porwał, wsadził do więzienia w Warszawie i wywiózł dnia 24 lipca 1915 roku do Moskwy do Butyrskich ciemnych wież więziennych za należenie do Konfederacji Polskiej. Siedziałem tam przeszło rok; było po 35 stopni mrozu, a cela była nieopalona, krew rzucała mi się ustami, całe ciało pokryło się czarnemi plamami i jedynie przy po nocy Opatrzności Boskiej i za staraniem Komitetu Polskiego, zwolnił mnie moskal chorego za kaucją 200 rubli, które złożył Komitet Polski za mnie do czasu sądu wojennego, który miał się odbyć w mieście Dynaburgu nademną. Ale wybuchła w Rosji rewolucja; ja uciekłem z Moskwy na Białoruś, po 4 latach wygnania i więzień, powróciłem do kraju, ale zastałem zgliszcza z osady, bo bój trwał tam 2 dni, więc w naszej wiosce nic nie ocalało. I ojciec tymczasem już umarł; w pół roku przeniosła się i mamusia do innych światów...

Chcę walczyć z masoństwem, bo nasze męczeńskie Podlasie, opanowane tu, w okolicy Międzyrzecza, przez "Wyzwolenie" na wsiach, a miasta przez żydów. Mnie wyzwoleńcy wydali moskalowi, przez nich siedziałem. Skarżył mnie ojciec byłego posła Józefa Jóźwika, Maciej, zamieszkały w Wólce Krzymowskiej, żem ja buntownik polski; przy moich oczach mówił to na mnie przy śledztwie. (Są inni do dnia dzisiejszego, ale walczą oni już razem z żydami). Zatamowane są u nas na wsi pisma polskie, katolickie, a jest tylko: "Wyzwolenie", "Piast", "Ludowiec" i inne z P. P. S.

Całuje ręce O.O. Franciszkanom

z uszanowaniem

Józef Marciniak