Z kronik franciszkańskich. Kalisz
Drukuj

Z sześciu zakonów męskich i dwóch żeńskich, jakie niegdyś w Kaliszu istniały, zakon O.O. Franciszkanów osiadł w Kaliszu najwcześniej. Gdy księżna krakowska, błog. Kunegunda, wydawała siostrę swoją błogosławioną Jolentę za księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego, wtedy dała jej za kapelana i przewodnika duchowego, franciszkanina, Ojca Jana z Boloni. Dla niego w r. 1256 książna Jolenta wzniosła w pobliżu zamku książęcego w Kaliszu drzewiany kościółek pod wezwaniem S. Stanisława B. M., a w następnym roku mąż jej, Bolesław Pobożny, rozpoczął budowę świątyni murowanej, do której sprowadził jeszcze kilku Franciszkanów z Krakowa i w ten sposób powstała fundacja Kaliska, która przetrwała do naszych czasów, a więc prawie pełnych siedem wieków.

W starożytnym tym kościele słynie łaskami cudowny obraz Matki Bożej, znajdujący się w ołtarzu, przedzielającym prezbiterium od chóru zakonników.

Kronika klasztoru kaliskiego pod rokiem 1619 podaje nam dokładne szczegóły sprowadzenia do Kalisza tego obrazu.

W okresie panowania króla Zygmunta mieszkała w Krakowie szlachcianka Dorota Strzałkowska, gorliwa zwolenniczka sekty heretyckiej, Arianów. Mimo to, przychodziła ona do kościoła franciszkańskiego, aby przypatrywać się praktykom religijnym Bractwa Męki Pańskiej, polegającym na biczowaniu się w kaplicy brackiej. Widok tych ćwiczeń pobożnych zmienił jej przekonania religijne wywołując walkę duchowną.

W tym czasie Strzałkowska ciężko zachorowała, a lekarz puścił jej krew, lecz w nocy bandaż rozluźnił się, a chora wskutek upływu krwi była już bliską śmierci, gdy zbudzoną została widzeniem Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus na ręce.

"Przyszłam cię rozbudzić, "- rzekła do niej Marja.

Widzenie to uratowało ją od śmierci, oraz położyło kres rozterkom duchowym; zaraz bowiem po wyzdrowieniu porzuciła arjanizm składając w r. 1608 w katedrze na Wawelu publiczne wyznanie wiary przed kardynałem Bernardem Maciejowskim, w obecności króla Zygmunta i licznych dostojników świeckich i duchownych.

Idąc za radą spowiednika swego, którym był ówczesny gwardian Franciszkanów krakowskich, poleciła wymalować obraz Matki Bożej w takiej postaci, w jakiej Ją w widzeniu oglądała. Pragnąc zaś obraz sprawić z pracy rąk własnych, wyrabiała sama przędzę a za uzyskane stąd pieniądze zamówiła obraz ii znanego w Krakowie malarza Kaspra Kurczą.

Obraz ukończony w r. 1608 zachwycał widzów pięknością wyrazu, poświęcony zaś został w obecności kardynała Maciejowskiego, króla Zygmunta i dworu w Katedrze na Wawelu, przez Piotra Tylickiego, biskupa krakowskiego.

Dorota Sirzałkowska obraz złożyła w darze Franciszkanom krakowskim z warunkiem, aby w okresie lat trzech zbudowany był ołtarz oddzielny i w nim wizerunek ten pomieszczony. Upłynęły jednak lata a warunku tego nie wykonano.

Dopiero O. Ferdynand Wilczek, franciszkanin, późniejszy gwardian kaliski, zachwycony pięknością malatury. wyprosił sobie ten obraz w celu umieszczenia go w kościele kaliskim, na co Strzałkowska zgodę swą wyraziła - i w r. 1614 ulokował go początkowo u ojca swego w mieście Grabowie, a następnie przeniósł do klasztoru kaliskiego; zostawszy zaś gwardianem kaliskim, wzniósł ołtarz nowy i w nim umieścił ów obraz z wielką uroczystością w pierwsze święto wielkanocne 1616 roku.

Wizerunek Matki Bożej, odznaczający się pięknym pędzlem, ofiarność pobożnych przyozdobiła sukienką i licznemi wotami; odwieczna zaś tradycja, zawsze w konwencie istniejąca, głosi iż ile razy zakonnicy usłyszeli w chórze łoskot- mocny, przypominający pęknięcie obrazu, było to niewątpliwym znakiem śmierci któregoś z członków konwentu.

Józef Raciborski, konserw, zab. sztuki.