Z Japonii

Znów trochę wiadomości ślemy.

Poganin, Sahagami, o którym już wspominaliśmy Wam w liście, przychodzi codziennie wieczorem na naukę katechizmu. Uczy go nasz br. Marian (Japończyk). Gdy odchodzi od nas, wstępuje jeszcze do kaplicy na adorację P. Jezusa i wspólnie z br. Marianem odmawia "Zdrowaś Maryjo" (po japońsku oczywiście). Na tym on jednak nie poprzestaje. Poprosił O. Dyrektora o pozwolenie, aby w innym czasie mógł odwiedzać Boskiego Więźnia Miłości. Odtąd codziennie rano przychodzi, aby P. Jezusowi pokłon złożyć. Gorliwa to dusza i pobożna, to też, P. Jezus przez Niepokalaną obficie laskami go darzy.

W związku z nadesłanymi paczkami z figurkami Niepokalanej przyszedł do nas jeden pan z urzędu pocztowego e zapytaniem, czy w tych paczkach nie ma przypadkiem jakichś podejrzanych rzeczy, ale sam zobaczył, że są tylko figurki. Daliśmy mu jedną figurkę i żywot św. Teresy. Ta Mała (Wielka) Święta na pewno zrosi twardy ugór jego pogańskiego serca deszczem róż (łask Jezusowych) - Wartoby przyspieszyć nowy transport figurek, by Niepokalana podbijała, coraz więcej serc.

...Nie brakło też wśród odwiedzających adwokata, czytelnika "Rycerza", który złożył ofiarę na "Rycerza", ale mówił, żeby mu nie przysyłać, gdyż nie ma pewności, czy Bóg istnieje. Biedna to dusza. Przyprowadził ze sobą dziecko, w a gdy odchodził wręczyliśmy dziecku kilka medalików w kopercie. Co dalej - nie wiemy. Możliwe, że sam medalik na sobie zawiesi. Módlmy się w tej intencji.

...Ciekawe, jak niektórzy piszą do nas listy. Pisanie listu zaczyna Japończyk przeważnie od wzmianki, jaki jest stan pogody, a więc np.: "zrobiło się zimno", albo: "liście pożółkły" itp.

...Dnia 27 lutego odbyło się poświęcenie nowonabytej maszyny drukarskiej. Teraz może i nakład "Rycerza" powiększymy.

P.S. (O[jca] Dyrektora).

Gdy przeglądam ten list, w sąsiedniem pomieszczeniu siedzi p. Tamizaki i pisze adresy dla wysyłki "Rycerza". Przyszedł, by porozmawiać o religii. Pytam, czy jest pewnym, że Bóg istnieje. Odpowiedział, że nie. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy głębiej. Gdyśmy o pierwszej przyczynie wszechrzeczy i ostatecznym celu porozmawiali obszerniej, rysuje on mi znak krzyża św. i pyta: "Jeżeli w domu nie ma takiego, to gdzie można się modlić? Odpowiedziałem, że gdziekolwiek, ale dodałem, że damy mu figurkę, to będzie przed czym. Wymawiał się jak mógł, bo delikatny, nie chciałby brać nic, lecz zaraz znowu pyta: "Jeżeli się w sklepie kupi obraz, to co trzeba jeszcze czynić, by można się przed nim modlić?" Odpowiadam, że należy dać go księdzu do poświęcenia w jakimkolwiek kościele i że można i do nas przynieść. - Tak to Niepokalana oświeca i zapala wolę, iż z wątpliwości o istnieniu Boga przeskakuje aż do modlitwy przed krzyżem lub obrazem. - Cześć Jej za to! Powiedział mi, że ma jeszcze więcej pytań, które przygotuje na piśmie na raz drugi. Jest to bowiem człowiek, należący do inteligencji, więc głębiej sprawy ujmuje. Odchodząc, dostał figurkę i kilka medalików. Niech go Niepokalana ma w Swej pieczy:

...Nam tu powodzi się więcej niż dobrze i gdy tylko cierpienie jakieś się pokaże, zaraz topnieje, a nawet Niepokalana i to trochę "cukrzy". Zdaje się, iż to cisza, by znowu do burzy się przygotować, ale na razie horyzont jasny i słońce miło świeci.

Niech Niepokalana kieruje wszystkim jak sama zechce.