Garść wrażeń z pielgrzymki do Dublina (15)
Z DZIEJÓW IRLANDII
DANIEL O’CONNEL - JEGO DZIAŁALNOŚĆ POLITYCZNA - ODZYSKANIE WOLNOŚCI IRLANDII - WZÓR POBOŻNOŚCI PRAWDZIWEJ - OTRZĄŚNIENIE Z PLEŚNI NIEWOLI
Wspominaliśmy uprzednio, że w czasie prześladowań religii katolickiej niejednokrotnie wypędzano duchowieństwo z Irlandii. W swej tułaczej wędrówce szli kapłani nieraz do Rzymu, aby tam użalić się przed Ojcem chrześcijaństwa na straszny ucisk Kościoła, na nieszczęścia swej biednej ojczyzny i własną niedolę. A papież, słuchając ich opowiadań o zbrojnych powstaniach, kończących się zawsze jeszcze większym nieszczęściem dla ludu Ejryszów, rzekł do nich: Chwyćcie się środków bożych; to znaczy: nie przelewając krwi wrogów swoich, ale drogą pokojową, karnością, szanowaniem praw, wogóle postępowaniem na wzór pierwszych chrześcijan wytrącicie najprędzej miecz z ręki prześladowcy i zrzucicie z siebie ciężkie jarzmo wasze.
I posłuchali tego głosu rozsądku ogrzanego współczuciem serdecznym. Powstanie w 1798 r., do którego parła z jednej strony zrewolucjonizowaną Francja, a z drugiej prowokował ludność irlandzką! sam rząd, było ostatnią zbrojną rozprawą, która mieczem usiłowała wywalczyć wolność religii a narodowi niezawisłość.
Wtedy to na widowni dziejów umęczonego Erynu zjawił się mąż wielki, oswobodziciel Kościoła i Ojczyzny, Daniel O’Connel.
Kształcąc się we Flandrii, miał sposobność wcześnie poznać wczesne prądy bezbożnicze, które przenikały literaturę francuską. Nie zdołały one jednak zachwiać jego przekonań, tak, iż przez całe życie pozostał szczerze pobożnym, gorliwym, wiernym i posłusznym synem Kościoła. Nadto widok potwornych scen i okropnych gwałtów, jakie się wówczas rozgrywały we Francji - a były to czasy wielkiej rewolucji - zbrodnie, jakich dokonywał rozszalały i rozbestwiony motłoch w imię wolności, natchnęły szlachetną duszę O’Connela wstrętem do wszelkiego bezprawia, jaki później cechował całą jego działalność polityczną. Po powrocie do ojczyzny studiuje prawo w Londynie i tam odbywa praktykę adwokacką, po czym przybywa do Dublina.
I tu zaczyna działać. W pierwszej swej mowie publicznej, wygłoszonej w 1800 r. w obronie oskarżonych niewinnie o rozruchy rewolucyjne katolików, przedstawił oranżystom, zaciekłym protestantom, naukę Kościoła katol. o miłości ojczyzny, odróżniając ją od walk i rewolucji, którymi szaleńcy lub szarlatani, działając rzekomo w imię tej miłości, szkodzą tylko Wierze świętej, narodowi i ojczyźnie.
Trudno nam tu opisywać długi i pracowity żywot tego wybitnego polityka, roztropnego męża stanu i wodza narodu, który przy tym wszystkim był katolikiem nie tylko "od święta", ale w całej swej niezwykle ożywionej działalności, kierował się zawsze nauką Wiary, a wśród mnóstwa zajęć znalazł zawsze czas na wysłuchanie codziennie Mszy św. - bo opis tego, choć pożyteczny i ciekawy, za dużo zająłby nam miejsca.
Chcąc w paru słowach streścić jego arcypożyteczną tak dla Kościoła katol. jak i dla ojczyzny pracę, powiemy, że zwalczał niezgodę, łączył rozdwojone i skłócone umysły i serca, zachęcał do solidarności, w trudnych i ciężkich chwilach podnosił na duchu, powstrzymywał odruchy zbyt żywiołowych i nieobliczalnych jednostek, brał w obronę uciśnionych rodaków. Pracę swą rozwijał w zakładanych przez siebie stowarzyszeniach katolickich, a zrzeszonych nakłaniał do zachowania ustaw i prawa, dowodząc słusznie, iż gwałtowne wybuchy nic, oprócz krwi rozlewu i szkody, ojczyźnie nie przynoszą. Stworzył sobie do pomocy prasę katolicką, która oddała mu wielkie usługi.
Akcję swoją oparł O’Connel o duchowieństwo, które widząc w nim dobrego katolika, kierującego się tak w życiu prywatnym jak i publicznym wskazaniami Kościoła św[iętego], sprawiedliwością i umiarkowaniem, popierało go zawsze i wszędzie.
O’Connel używając w walce o wolność religii i narodu środków bożych - wedle wskazówek papieża - zdziałał istotnie bardzo wiele. Potrafił porwać za sobą cały naród, który, oceniając jego poświęcenie dla dobra uciemiężonego ludu i ojczyzny, gotów był do największych nawet ofiar z siebie, jeśliby ich O’Connel zażądał. Ale też jego myśl dobrze rozumiano. Dowodem tego może być gorące przywiązanie do Kościoła, jakie obudził wśród ziomków, który głośno oświadczali, że nie chcą wolności za cenę Wiary i Kościoła.
W r. 1828 wszedł do parlamentu angielskiego, jako pierwszy poseł katolicki, i tam to swoim taktem, umiarkowaniem połączonym ze stanowczością oraz świetną wymową, zdobył wśród anglikańskich posłów sporą ilość przychylnych dla Irlandii, tak, że w końcu obie izby ustawodawcze uchwaliły zniesienie praw karnych dla katolików, czyli tzw. bill o emancypacji, otwierający katolikom drogę do urzędów państwowych, z wyjątkiem najwyższych godności. To było już bardzo wiele.
W walce o sprawiedliwość poparł O’Connela i oddal Irlandii wielkie usługi książę Wellington, człowiek wielce doświadczony i niezmiernie wpływowy, do niedawna przeciwnik żądań irlandzkich. Król Jerzy IV, podpisując ze wstrętem prawo o emancypacji katolików miał przy tym powiedzieć: Książe Wellington jest teraz królem: Anglii, O’Connel królem Irlandii, ja zaś jestem jakby burmiserzem (dziekanem Windsoru).
Świetne skutki swych prac zawdzięczał nie tylko zabiegom i darowi wymowy, ale przede wszystkim modlitwie. Oto ciekawe zdarzenie, rzucające charakterystyczne światło na jego postępowanie i dające się do niego ktoś z życzliwych Irlandii posłów i mówi:
- Panie, tam w izbie walczą z pańskimi wywodami, argumenty przeciwników mogą wziąć górę, a pan tu siedzi bezczynnie zamiast bronić swej sprawy?
- Wszystko, co miałem do powiedzenia w sejmie - odrzekł O’Connel - i co mi nakazywało sumienie, już powiedziałem. Teraz omawiam sprawę zwycięstwa Kościoła i Irlandii z Bogiem i Matką Najświętszą. I odmawiał dalej różaniec. Zwycięstwo było jego.
Pod koniec życia został wtrącony niewinnie do więzienia pod zarzutem działania na szkodę państwa, skąd zwolniono go na skutek uniewinniającego wyroku sądu lordów.
Jednak to, co osiągnął swą wytrwałą, umiejętną, katolicką pracą, koronuje go w dziejach narodu irlandzkiego nieśmiertelnością, a w historii Kościoła katolickiego znaczy się chlubną kartą zwycięstwa. Zmarł 1847 r. otoczony czcią i miłością całego narodu.
Z chwilą uzyskania praw zakwitł Kościół w Irlandii bardzo szybko, tak, że dziś jest 4 arcybiskupów i 24 biskupów. Wreszcie Ejrysze postanowili nie płacić dziesięcin duchowieństwu anglikańskiemu (protestanckiemu) i rząd angielski musiał znieść w Irlandii "kościół urzędowy" (1868 r.).
W r. 1903 wytrwałość narodu irlandzkiego i poczucie sprawiedliwości angielskich izb ustawodawczych spowodowały uchwałę prawa, mocą którego Irlandczycy otrzymali możność wykupu dzierżawionej ziemi.
W roku 1908 zorganizowali katolicki uniwersytet w Dublinie, a w cztery lata później otrzymali dwie izby: senat i izbę gmin. W r. 1916 powstał ruch za dalszą autonomią, który nawet wywołał powstanie Irlandczyków, jednak dzięki interwencji Stolicy Apostolskiej zakończyło się układem w Londynie (1921 r.), na mocy którego Zielona Wyspa staje się krajem wolnym, połączonym z imperium brytyjskim politycznie i ekonomicznie. Łączność polityczną stanowi król, wspólne Wojsko i marynarka wojenna.
Jednak później władzę objęli przeciwnicy traktatów z De Valera na czele, dążący do zupełnego uniezależnienia się od Anglii.
Te kilka stron musieliśmy - jak nam się zdawało - poświęcić historii Irlandii, aby zrozumieć duszę tego szlachetnego narodu.
W następnym numerze dowiemy się o losach naszej pielgrzymki po przybyciu do Dublina.