Z hołdem Jezusowi Eucharystycznemu na Zieloną Wyspę

(GARŚĆ WRAŻEŃ Z PIELGRZYMKI DO DUBLINA). 3)

KOLONJA - BELGJA.

Na dworcu w Kolonji wikarjusz generalny oraz Ks. proboszcz, Niemiec, sprawujący duszpasterstwo nad Polakami i umiejący dobrze po polsku, oraz konsul Rzeczypospolitej Polskiej witają J. Em. Ks. Prymasa i Księży Biskupów. Potem gromadą udajemy się do katedry, znajdującej się zaraz przed dworcem kolejowym.

Mimo pośpiechu stanąłem na chwilę u stóp przepotężnej katedry, olśniony jej majestatycznem pięknem. Co za arcydzieło!

Katedra w Kolonii
Wspaniały portal - główne wejście - katedry kolońskiej.

Wszystko tu z kamienia, a zda się, jakby cały ten gmach wyrywał się ku górze. Niezliczona ilość drobnych wieżyczek wokoło, a na froncie dwie kolosalne, bo 150 metrów wysokie wieże, a tak misternie rzeźbione, że doprawdy, zachwycać się trzeba. Przytem, co za harmonja w całości, jaka lekkość mimo ogromu, ile rzeźb, a wszystko z ciosu i tak wykończone, że zda się, jakby wystrugane scyzorykiem w drzewie.

Wstępujemy po licznych schodach. Znów uderza oko przepiękny portal, któremu podobnego trudnoby znaleźć w świecie: taka skończona piękność rzeźb postaci świętych i ozdób - zda się zaklętych w zimny głaz.

Wchodzimy. Wewnątrz panuje półmrok i chłód poranku, który i w najgorętszy dzień letni stad nie ustępuje. Lekki zapach kadzidła czuć w powietrzu. Sklepienie wsparte na dziesiątkach smukłych filarów, strzelających ku niebu, wraz z cudnemi witrażami, przez które od strony wschodniej wdzierają się czarujące tęczowemi barwami promienie słońca - składają się na majestatyczną, pełną uroku niewypowiedzianego całość. Czu-

Wspaniały portal - główne wejście - katedry kolońskiej.

je się, że to dom Boga Wszechmocnego, Który ta zamieszkał. Namaszczenie modlitewne ogarania duszę i dziwną błogością wlewa się do serca...

Uczucia podziwu i ukorzenia, i zachwytu przelewają się szybko, bo spieszymy na Mszę św. Ks. Prymasa. Po wejściu do katedry prepozyt kapituły wita Ks. Kardynała i pielgrzymkę całą:

"Eminencjo, dostępuję tego niezwykłego zaszczytu, że mogę w tych prastarych, świętych murach pozdrowić w Twej osobie dostojnej Kardynała świętego katolickiego Kościoła, - Arcybiskupa Gniezna i Poznania, - Prymasa całej Polski, - a przedewszystkiem tego, "który na tronie prymasowskim jest Następcą owego więźnia, wywiezionego do Ostrowa. Pamięci tego męczennika polskiego, ks. kard. Ledóchowskiego, który równocześnie z naszym kolońskim arcybiskupem odsiadywał kaźń więzienną, tu nad Renem, nigdy nie wygaśnie w naszych sercach katolickich!

Za chwilę, Dostojny Gościu, odprawisz Mszę św. przy cudownym ołtarzu świętych Trzech Króli. Tu gromadzą się wszystkie pielgrzymki nasze, zanim ruszają w dal. Niech błogosławieństwo tych świętych Wędrowców idzie przed Waszą pielgrzymką, niech Warn towarzyszy na lądzie i morzu i niech zaprowadzi Was do Jezusa Eucharystycznego w Dublinie i do Waszej kochanej Ojczyzny!" Ks. Kard. Prymas ubiera się i rozpoczyna Mszę św. Również Księża Biskupi; także i kilku księży prałatów docisnęło się do nie-

Katedra w Akwizgranie
Przepiękna katedra w Akwizgranie, panująca nad miastem.

licznych ołtarzy. Reszta kapłanów i większość świeckich przyjmują Komunję św. z rąk Ks. Prymasa.

Gdy już w czasie Mszy św. modlimy się pobożnie, klęcząc w ławkach, zbliża się ks. Dyr. Janicki i pyta, ktoby chciał odprawić Mszę św., bo jeszcze jest jeden ołtarz wolny. Zgłosiłem się z radością, ale zgłosił się też jakiś ks. prałat, któremu - naturalnie - ustąpiłem miejsca. Za chwilę jednak wraca ks. Dyrektor i woła mię, abym szedł do zakrystji. Ogromnie się ucieszyłem, że mogę odprawić Msze św. i to w sławnej katedrze. Nie spodziewałem się bowiem, że zacny ks. Dyrektor tak mię wyróżni. Gdy mu dziękowałem, odrzekł, że robi to z życzliwości dla "Rycerza".

Zastaję tam kilku księży czekających, aż ołtarze będą wolna. I mnie ten sam los spotkał. Aż wreszcie jest już ołtarz wolny, ministrant też się znalazł w osobie p. Bednarkiewicza, studenta Uniwersytetu Pozn. - Jakaż była moja radość, gdy zbliżywszy się do ołtarza, spostrzegłem, że to ołtarz N. Sakramentu z obrazem Wniebowzięcia N. M. P. -

W czasie Mszy św. słyszę, jak w przeciwległej nawie rozlega się śpiew pieśni "Serdeczna Matko". Wszyscy pielgrzymi śpiewają. Może to pierwszy raz w ciągu 7 wieków istnienia katedry polska pieśń rozlewa się w niej, wzbijając się pod niebotyczny strop i odbijając od załamań łuków sklepienia. Pieśń ta rzewna wyrywa się z piersi uczestników Polskiej Pielgrzymki Narodowej...

Po Mszy św. krótkie dziękczynienie, gdyż trzeba się spieszyć, bo inni już zwiedzają katedrę. Najpierw relikwje Trzech Mędrców, znajdujące się w największym podobno na świecie relikwjarzu, zbudowanym w kształcie kościoła 3 - nawowego. Bardzo piękna rzecz. Jest tu też wspaniały skarbiec z cennemi zabytkami, a także w tej świątyni spoczywają relikwje niedawno kanonizowanego i ogłoszonego doktorem Kościoła św. Alberta W., dominikanina, wielkiego uczonego średnich wieków.

Możnaby kilka godzin oglądać tę jedną z najpiękniejszych świątyń świata i zachwycać się jej szlachetnemi linjami i podziwiać wspaniałe rozety witrażowe i tysiące innych szczegółów a my przebiegamy obok tych piękności, rzuciwszy zaledwie okiem na jeden czy drugi szczegół, bo pociąg odjeżdża o 8 - ej z minutami.

Zato w powrotnej drodze, kiedy nam przyszło czekać kilka godzin w Kolonji, inni pojechali zwiedzać miasto, a ja postanowiłem przypatrzeć się dobrze owej wspaniałej katedrze.

Ale o tem w swoim czasie. Teraz tylko nawiasem dodam, że katedra jest 100 m długa, szeroka ok. 50 m, wysokość sklepienia wynosi 47 - m, a wieżyc prawie 150 m. Rozmiary naprawdę ogromne!

Po szybko połkniętem śniadaniu jedziemy dalej.

Krajobraz, w przeciwieństwie do wczorajszego, coraz więcej urozmaicony. Ładne wzgórza, to znów doliny z rzeczkami, dużo lasów składają się na piękne widoki.

Ze znaczniejszych miejscowości, przez które przejeżdżamy, godzi się wymienić Akwizgran (Aachen) ze wspaniałą katedrą, dominującą nad miastem, przytulonem do stoku pagórka. Jej kopuły i wieże innych kościołów, strzelające w niebo, sterczą dumnie nad szarą masą kamienic.

Wkrótce też wjeżdżamy na terytorjum Belgji. I znów formalności paszportowe i pytania o przedmioty podlegające ocleniu.

Belgja - kraj katolicki, znany nam z męczeństwa podczas wojny światowej. Ojczyzna wielkiego i nie ugiętego obrońcy narodu przed najeźdźcą niemieckim, świątobliwego kard. Merciera, prymasa Belgji. Bolesna wizja mordowanych bezbronnych mieszkańców tej uroczej ziemi, i to wbrew wszelkim prawom Boskim i ludzkim, staje przed oczyma...

Już całkiem inne typy ludzi, niż w Niemczech, krajobraz bardzo ładny, górzysty, dużo rzek, lasów, coś jakby nasza kolej podkarpacka. Zjeżdżamy z góry, to znów wciskamy się w ciemne tunele lub jary w skale wyrąbane.

Kraj gęsto zaludniony. Widać to już po często spotykanych miastach i miasteczkach, a także wioskach, choć wsi ze słomianemi strzechami nie zauważyłem wcale. - Tu i ówdzie widać pracujących w polu. Dziwnie wyglądają kobiety i dziewczęta w kapeluszach z szerokiemi kresami, na polach pracujące. Już daleko naturalniejsze i piękniejsze w swej prostocie są pstrokate chustki naszych wieśniaczek, nie mówiąc już o typowych i malowniczych strojach krakowskich, łowickich czy innych.

Zbliżamy się do Liège (wymawiaj Lież). Tu ma nastąpić rozdział w naszej pielgrzymce. Jadący bowiem w kl. 2-ej mają wsiąść do t. zw. rapid-expresu, w którym jest tylko klasa 1 i 2. A my, ubogi naród z klasy 3-ej, pojedziemy sobie zwykłym pospiesznym pociągiem.

Zanim się rozłączymy, myślę, że wypadałoby mi złożyć pokorni hołd Protektorowi naszej pielgrzymki J. Em. Ks. Kard. Prymasów Hlondowi i Ich Eksc. XX. Biskupom Przeździeckiemu i Okoniewskie mu, a przy okazji podziękować za nadesłane życzenia "Rycerzowi" na 10-lecie. Po zgłoszeniu mię przez ks. kapelana wchodzę nieśmiałe do przedziału Ks. Prymasa. Zauważyłem na twarzy dostojnego Protektora odbijające się zmęczenie po całonocnej podróży, jednak przyjął mnie bardzo życzliwie. Wypytywał z zainteresowaniem o "Rycerza" i Niepokalanów, obiecując nas kiedyś odwiedzić. Otrzymawszy wkońcu błogosławieństwo arcypasterskie dla całego Niepokalanowa wychodzę z radością i idę do przedziału XX. Biskupów.

Ich Ekscelencje również bardzo żywo rozpytywali się o wydawnictwo, o "Rycerza" japońskiego, o Małe Seminarjum Misyjne, wyrażając swoje uznanie. Zwłaszcza Ks. Bp. Okoniewski zaznaczył, iż "Rycerza" zawsze bardzo chętnie przegląda, nawet czytuje, a za główną zaletę, która mu zyskała taką popularność, uważa, iż "Rycerz" trzyma rękę na tempie życia i umie trafiać do serca. - Anim się spodziewał takiego uznania i zainteresowania wysokich Dostojników Kościoła skromnym "Rycerzem". Więc odesławszy całe uznania wraz z korną podzięką do stóp Niepokalanej, Która to tak widoczni prowadzi swego "Rycerza", niby matka niezaradne dziecko za rękę, podziękowałem za łaskawie nadesłane błogosławieństwo. Nowe błogosławieństwo i serdeczne życzenia, by "Rycerz" jak najprędzej osią gnał miljon nakładu i coraz raźniej nowe dla Chrystusa czynił podboje w ludzkich duszach, było odpowiedzią Czcinajgodniejszych Arcypasterzy.

Wyszedłem rozradowany. Pociąg już zwalniał, wjeżdżając na dworzec w Liège, gdzie miał się zatrzymać około pół godziny. Była godzina 11.18 przed południem.