Wyznanie

A trzeba chyba ręce swoje
Zamienić w jakieś kwietne zwoje,
By mogły ująć Hostię białą...
Bo kiedy szepcę słowa święte,
To dziwy widzę niepojęte -
W ręku swym, trzymam Boże Ciało...

I trzeba chyba rąk anielich,
By ten złocisty, jasny kielich
Ku niebu mogły wznieść bez drżenia?
Gdy wznoszę kielich - gną się ludy,
Bo spełniam wielki cud nad cudy -
W Krew Bożą wino się przemienia...

A jam nie anioł i nie kwiecie -
Niejeden we mnie cień znajdziecie...
Więc jakże dłoń ma drżeć nie będzie,
Gdy nie jest jako lilia czysta,
A śmie się dotknąć Ciała Chrysta
W przepięknym mszalnym tym obrzędzie?...